Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Polityka spektaklu

Treść

Władze francuskie z wielką medialną pompą zlikwidowały dzikie koczowisko nielegalnych imigrantów w Calais, nazywane "dżunglą". Ich akcja wywołuje we Francji krytykę, a stowarzyszenia humanitarne, opiekujące się imigrantami, twierdzą, że interwencja policji niczego nie zmieni, bo nielegalni imigranci i tak będą przybywać do Francji. Dodają, że podobne obozy uchodźców istnieją kilka kilometrów dalej od zlikwidowanej "dżungli". Policyjną akcję potępił Front Narodowy (FN), widząc w niej "nową gestykulację politykierską" Nicolasa Sarkozy'ego.

Akcja w Calais jest jedynie "przemieszczeniem i ukrywaniem problemu" - stwierdził przewodniczący Frontu Narodowego Jean Marie Le Pen. Jego zdaniem, "ukazuje ona to, co dzieje się na całym terytorium, na które imigranci nie przestają bezkarnie napływać". - Na 800 nielegalnych imigrantów, tylko 278 zostało zatrzymanych - uważa Jean Marie Le Pen.
- Ewakuacja "dżungli" była represyjną i nieprzemyślaną decyzją - oświadczył emerytowany arcybiskup Lille, Gérard Defois. W wywiadzie udzielonym dziennikowi "La Croix" stwierdził, że "w całej aferze chodziło o akcję represyjną, w której nie było miejsca na godne traktowanie ludzi". - Sytuacja, w jakiej żyli ci imigranci, wśród których Kościół był bardzo obecny, była niezgodna z zasadą respektowania godności ludzkiej - zauważył ksiądz arcybiskup. - Nie chodzi o faworyzowanie przesadnej imigracji, ale zmianę myślenia, bo jesteśmy obecnie w trakcie tworzenia społeczności żyjących na marginesie społeczeństwa - konkluduje ks. abp Gérard Defois.
Franciszek L. Ćwik
"Nasz Dziennik" 2009-09-24

Autor: wa