Politycznie niewygodne śledztwo
Treść
Blisko pół roku śledztwa i... zaledwie dwie osoby przesłuchane, w dodatku wyłącznie w charakterze świadków. Takimi "wybitnymi" osiągnięciami mogą poszczycić się pracownicy Prokuratury Rejonowej Śródmieście Północ w Warszawie prowadzący dochodzenie w sprawie przestępczej działalności portalu internetowego Lewica Bez Cenzury redagowanego przez Michała Nowickiego, syna proaborcyjnej działaczki Wandy Nowickiej. W październiku śledczy uznali informacje rozpowszechniane na portalu Nowickiego - np. chwalące mordowanie polskich żołnierzy przez Sowietów, wzywające do napadania na przedsiębiorców i księży, i do niszczenia miejsc pamięci narodowej - za sprzeczne z polskim prawem. Mimo to do dziś Nowickiemu nie postawiono zarzutów, a śledztwo, w którym bagatelizowane są istotne wątki, sprawia wrażenie prowadzonego pro forma. Rok wcześniej w podobnej sprawie ta sama prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania wobec Nowickiego po zawiadomieniu złożonym przez jednego z mazowieckich radnych.
Dochodzenie prowadzone przez warszawskich śledczych w sprawie działalności Lewicy Bez Cenzury miało iść, jak informowano w komunikatach prasowych, w kilku kierunkach: publicznego nawoływania do popełnienia przestępstwa lub pochwalania go, propagowania totalitarnego ustroju państwa oraz publicznego znieważania grupy ludności z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej. Na swojej stronie internetowej Michał Nowicki, szef LBC, mord popełniony w Katyniu nazywał konieczną likwidacją "dwudziestu tysięcy darmozjadów", groził śmiercią dziennikarzom, zaś o polskich żołnierzach uczestniczących w misjach na Bliskim Wschodzie pisał: "(...) Oby nikt z nich nie wrócił żywy. Albo lepiej - niech wszyscy wrócą - jako inwalidzi - niezdolni do funkcjonowania w wolnorynkowym kapitalizmie. Niech te parszywe mendy wrócą bez nóg, bez rąk - z pokiereszowaną gębą i wydłubanymi oczami. Chcieliście tam jechać - to zdychajcie w afgańskich piaskach (...)". W sprawie interweniowali posłowie PO: Marek Biernacki i Paweł Graś (PO) - ten ostatni o działalności Nowickiego zawiadomił ABW.
Pół roku marazmu
Śledztwo prowadzone od czerwca tego roku w sprawie przestępczej działalności portalu LBC wszczęto po serii publikacji "Naszego Dziennika". Materiały wraz z ekspertyzami przygotowanymi przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, które potwierdzały zaistnienie przestępstwa, skierowano do Prokuratury Rejonowej Warszawa Śródmieście Północ kierowanej przez prokurator Agnieszkę Muł. Efekt blisko półrocznego dochodzenia śledczych ze śródmiejskiej "rejonówki" jest jednak praktycznie żaden.
- Postępowanie pozostaje w fazie "in rem" [w sprawie] - ujawnia prokurator Mateusz Martyniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, pytany przez "Nasz Dziennik" o wyniki śledztwa. Co zrobiła prokuratura w czasie półrocznego śledztwa? Niewiele. - W toku prowadzonego postępowania m.in. przesłuchano dwóch świadków i uzyskano opinię biegłego historyka dotyczącą treści zamieszczanych na przedmiotowej stronie internetowej - informuje prokurator Martyniuk.
Prokurator tłumaczył nam, że nie można mówić o przewlekłości postępowania, ponieważ prokuratura miała problemy z przesłuchaniem świadków, a wezwań "wysłano kilka". Jednak fakty mówią same za siebie: blisko 180 dni dochodzenia, w trakcie którego odebrano zeznania od dwóch osób, w tym Michała Nowickiego; zabezpieczone materiały internetowe, serwery, ekspertyza ABW i... zero podejrzanych. Ani Nowicki, ani też żaden z podległych mu działaczy lewicowej bojówki, która na swych stronach internetowych szczyciła się m.in. zniszczeniem miejsc pamięci narodowej w Górze Kalwarii i Lublinie, do tej pory nie usłyszał żadnych zarzutów.
- W działaniach prokuratury daje się zauważyć bardzo różne tempo prowadzenia spraw w zależności od czynnika politycznego. Te polityczne, na czasie, mające wywołać doraźny efekt korzystny dla obecnie rządzących prowadzone są bardzo szybko, te niewygodne politycznie - są wyjaśniane tak, by ich nie wyjaśnić - komentuje senator Piotr Łukasz Andrzejewski, prawnik konstytucjonalista.
Przestępstwo jest, podejrzanych nie ma
1 października br. Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście Północ wystosowała do właścicieli domen i serwerów internetowych, na których lewaccy ekstremiści lokowali swoje strony internetowe (nie tylko LBC), pismo, w którym śledczy informowali, że zamieszczane na tychże domenach treści mają "bezprawny charakter". Prokuratura także nakazywała ich zamknięcie, co zostało wykonane. Dlaczego więc Nowickiemu dotąd nie postawiono zarzutów?
- Mnie już nic nie zdziwi. Wszystkie działania prowadzone w tej sprawie są działaniami tylko o charakterze mającym uspokoić opinię publiczną, natomiast nie mają na celu pociągnięcia winnych do odpowiedzialności - uważa poseł Zbigniew Girzyński (PiS). - Zapowiadałem zwołanie sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych w związku z tą sprawą i się z tego nie wycofuję. Takie posiedzenie się odbędzie jeszcze w tym roku, zażądamy informacji od odpowiednich służb na temat ścigania osób, które łamią polskie prawo, propagując totalitaryzm czy to komunistyczny, czy nazistowski, w tym właśnie LBC - zapewnił nas poseł Marek Biernacki (PO), przewodniczący komisji.
Bezkarność w pakiecie
Wybór prokuratury, która prowadzi śledztwo, okazał się niezwykle szczęśliwy dla Michała Nowickiego. Kierowana przez Agnieszkę Muł prokuratura już raz - po zawiadomieniu złożonym w maju ubiegłego roku przez Piotra Strzembosza, radnego Sejmiku Mazowieckiego (wybrany z list PO), który wskazał, że 1 maja 2007 r. Nowicki propagował ustrój totalitarny - odmówiła wszczęcia śledztwa. Z kolei w trakcie obecnie prowadzonego przez Prokuraturę Rejonową Warszawa Śródmieście Północ postępowania, jak twierdził na stronach LBC sam Michał Nowicki, zaproponowano mu umorzenie postępowania w zamian za likwidację strony. Co ciekawe, ta sama prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie podżegania do aborcji 14-letniej Agaty z Lublina, m.in. przez osoby kojarzone z proaborcyjną Federacją na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, której przewodniczącą jest Wanda Nowicka, matka Michała.
Wojciech Wybranowski
"Nasz Dziennik" 2008-11-25
Autor: wa