Polityczne trzęsienie ziemi
Treść
Czeski rząd lewicowy trzęsie się w posadach. Ugrupowania koalicji rządzącej uzyskały tylko 4 z 24 miejsc zarezerwowanych dla Czechów w Parlamencie Europejskim. Socjaldemokraci premiera Vladimira Szpidli uplasowali się dopiero na czwartym miejscu. Premier traci poparcie we własnym ugrupowaniu, a opozycja domaga się ponownego głosowania nad wotum zaufania dla rządu. Zdaniem Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS), rząd utracił już większość w Izbie Poselskiej.
Bezkrytycznie zapatrzona w Unię Czeska Partia Socjaldemokratyczna (CzSSD) doznała srogiej porażki w wyborach do PE. Po ogłoszeniu oficjalnych wyników okazało się, że głosowało na nią niecałe 9 proc. wyborców, a więc mniej niż na współrządzącą chrześcijańską demokrację, z blisko 10-procentowym poparciem. Największym zmartwieniem dla rządu jest jednak blamaż trzeciego koalicjanta - liberałów z Unii Wolności - Unii Demokratycznej (US - DEU), którzy nie uzyskali nawet 2 proc. głosów.
Wicepremier Peter Maresz zapowiedział dymisję ze stanowiska przewodniczącego US - DEU, ale nie zamierza odejść z rządu. Klęska liberałów może jednak doprowadzić do upadku gabinetu, gdyż dysponuje on kruchą większością 101 posłów w 200-osobowej Izbie Poselskiej. Dwaj posłowie US - DEU Tomasz Vrbik i Marian Bielesz oświadczyli, że po przegranych wyborach "europejskich" koalicja nie może być pewna ich poparcia.
W takiej sytuacji opozycyjna ODS, która zabiega o ich głosy, domaga się od premiera, aby zwrócił się do parlamentu o wyrażenie wotum zaufania dla niego. Szpidla może mieć problem ze skompletowaniem wystarczającej liczby głosów, gdyż zachwiana jest również jego pozycja we własnej partii. W szeregach socjaldemokratów narasta fala krytyki, coraz częściej odzywają się głosy, że era Szpidli dobiegła końca.
Coraz więcej socjaldemokratów uważa, że na czele partii i rządu powinien stanąć minister spraw wewnętrznych Stanislav Gross. "Gross zdobywa przewagę nad Szpidlą" - napisała wczoraj największa czeska gazeta "Mlada fronta Dnes". Posłowie socjaldemokratyczni, podobnie jak działacze w regionach, tracą zaufanie do premiera. Nastroje podgrzewają dodatkowo posłowie z partii komunistycznej, którzy w poniedziałek oświadczyli, że udzielą poparcia gabinetowi mniejszościowemu CzSSD, o ile na jego czele nie będzie stał Szpidla. W takiej sytuacji coraz mniej osób spodziewa się, że rząd Szpidli przetrwa do wyborów w 2006 r.
Dla prezydenta Vaclava Klausa porażka ugrupowań rządowych w wyborach do PE oraz niska frekwencja (28 proc.) oznacza porażkę "unionaiwności" obrońców obecnego kierunku integracji europejskiej. Według niego, wyniki wyborów dowiodły, że ugrupowania, które wprowadziły kraj do UE, nie są w stanie prowadzić poważnej dyskusji o integracji.
Zdaniem opozycji, która zwyciężyła w wyborach "europejskich", rząd utracił moralne prawo do wypowiadania się w imieniu Pragi na temat tzw. konstytucji europejskiej. Lider ODS Jan Zahradil stwierdził, że jego partia, która szykuje się do przejęcia władzy, nie będzie czuła się związana żadnymi jego decyzjami. ODS rozesłała nawet list do ambasad państw UE w Pradze, w którym podała w wątpliwość posiadanie przez rząd Szpidli mandatu do udziału w rozmowach na temat tzw. konstytucji UE.
Zwycięstwo ODS w wyborach do PE odpowiada poglądom dużej części czeskiego społeczeństwa na tzw. integrację europejską. Partia ta nie ukrywała w kampanii wyborczej swojego sceptycyzmu wobec UE. Niedawne badania opinii publicznej Eurobarometr ukazały, że spośród dziesiątki nowych krajów członkowskich UE Czesi wyrażają najniższe poparcie dla tzw. konstytucji europejskiej, a zarazem są najbardziej sceptyczni w określaniu znaczenia PE.
Władysław Sidor, Brno
Nasz Dziennik 17-06-2004
Autor: DW