POlityczna prowokacja nie wypaliła
Treść
Prowokacja, której podstawą miały być nieprawdziwe doniesienia "Gazety Wyborczej" dotyczące rzekomych nieprawidłowości przy dzierżawie redemptorystom działki w Toruniu, spaliła na panewce. Kontrola w Regionalnym Zarządzie Gospodarki Wodnej nie wykazała naruszenia prawa przez dzierżawcę, czyli Warszawską Prowincję Redemptorystów. Może dlatego, choć od zakończenia kontroli minął niemal tydzień, Ministerstwo Środowiska nabrało wody w usta. Kierownictwo resortu nie zamierza wyciągnąć żadnych konsekwencji wobec wiceministra Stanisława Gawłowskiego, choć ten w grudniu dezinformował dziennikarzy i opinię publiczną.
"Ujawniona" w grudniu ubiegłego roku przez dziennikarzy "Gazety Wyborczej" w pełnej przekłamań publikacji sprawa dzierżawy gruntów przy Porcie Rzecznym w Toruniu Warszawskiej Prowincji Redemptorystów miała być - jak twierdzili politycy PO i jak sugerowali niektórzy dziennikarze - dowodem na rzekomo niezgodne z prawem działania o. Tadeusza Rydzyka i dyrekcji Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej. Nie czekając na wyniki jakiejkolwiek kontroli, zdymisjonowano prezesa ZKGW Mariusza Gajdę. Wiceminister Stanisław Gawłowski, nie czekając na jakiekolwiek ustalenia kontroli, wyrokował o rzekomych nieprawidłowościach i "zaskakującej szybkości podejmowanych decyzji". Wielka afera, jaką rzekomo miała być ta sprawa, okazała się burzą w szklance wody.
- Miesiąc po całej sprawie, po zakończeniu kontroli, zapadła cisza. Okazuje się, że cała sprawa miała charakter prowokacji politycznej. Ktoś doskonale wiedział, że kontrola nie wykaże nieprawidłowości ze strony zakonu redemptorystów, ale znał też zasadę "plujmy, na pewno coś się przylepi" - mówi poseł Tomasz Górski (PiS) z sejmowej Komisji Gospodarki.
Jak wynika z odpowiedzi, jakiej w końcu po wielu perturbacjach raczyło udzielić nam Ministerstwo Środowiska, w całej sprawie nie doszukano się znamion przestępstwa. "Wątpliwości" kontrolerów wzbudziło przestrzeganie procedur przez pracowników Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej. Wątpliwości tak niepoważne, że... nie odważono się ich w oficjalnej odpowiedzi nazwać "nieprawidłowościami" i skierowano do "dalszych konsultacji". W trakcie kontroli, która spowodowała owe "wątpliwości" urzędników, nie zadano sobie nawet trudu konsultacji z Mariuszem Gajdą, choć to on - jak insynuowała "Gazeta Wyborcza" - miał za całą sprawę odpowiadać. - Nikt ze mną nie rozmawiał, nikt nie pytał o wyjaśnienie żadnych wątpliwości dotyczących procedur. Ale nie chciałbym teraz sprawy komentować. Poczekam na oficjalne przedstawienie raportu pokontrolnego - mówi Gajda.
Ukryto wyniki kontroli
Kiedy 11 stycznia, w dniu oficjalnego zakończenia kontroli, zwróciliśmy się do resortu z pytaniami o jej wyniki, prosząc o odpowiedzi na piśmie, rzecznik prasowy Elżbieta Strucka sugerowała, by z pytań zrezygnować. Tego dnia zaplanowano konferencję prasową, na której minister Nowicki miał mówić, jak twierdziła, również o tej sprawie. Nie mówił.
Ciekawe było też zachowanie jednego z dyrektorów departamentu kontroli w ministerstwie, który biorąc nas za dziennikarzy "Gazety Wyborczej", był gotów do rozmowy. Jego stosunek nagle się zmienił na "mocno oficjalny", gdy usłyszał, że pytającym jest... "Nasz Dziennik".
- W chwili obecnej trwa opracowywanie wyników kontroli. Pełne informacje na temat wyników kontroli mogą zostać udzielone po ostatecznej analizie zebranych dokumentów i opracowaniu wyników - poinformował nas wczoraj Michał Milewski, naczelnik wydziału prasowego resortu.
- Wątpliwości wzbudza przestrzeganie procedur przez pracowników RZGW w Gdańsku przed podpisaniem umowy. Wątpliwości te wymagają dalszej analizy przez Departament Prawny Ministerstwa Środowiska - mówił Milewski.
Kłamstwem bronią kłamcy
Minister Nowicki nie zamierza wyciągnąć żadnych konsekwencji w stosunku do wiceministra Stanisława Gawłowskiego, który w połowie grudnia, powołując się na rzekomo "wstępne ustalenia kontroli", mówił o "pospiesznej procedurze zawarcia całej umowy". Jak się okazało, kiedy Gawłowski używał tych słów, nie prowadzono jeszcze żadnej kontroli, nie mogło być więc żadnych ustaleń.
"Powołując się na wstępne ustalenia kontroli, pan minister Gawłowski mówił o przyśpieszonej procedurze zawarcia umowy dotacji w zakresie dofinansowania na poszukiwanie złóż geotermalnych w obrębie Torunia, a nie w zakresie wydzierżawienia gruntów" - tłumaczy nam w liście rzecznik prasowy resortu.
Czy aby na pewno? 17 grudnia 2007 r. Gawłowski mówił dla "GW": "W środę powinna zakończyć się kontrola dotycząca wydzierżawienia ojcom redemptorystom działki w Porcie Drzewnym w Toruniu". Informacje o zakończeniu kontroli Gawłowski "sprzedał" dziennikarzom na dwa dni przed jej wszczęciem. W rozmowie z PAP pytany o sprawę dzierżawy działki powiedział, "że na obecnym etapie może jedynie potwierdzić pierwsze medialne informacje o nadzwyczajnym pośpiechu w podejmowaniu decyzji". - Pośpiech był nadzwyczajny i kompletnie niezrozumiały - mówił Gawłowski. Tyle że kontrola jeszcze nie była wówczas prowadzona.
Wojciech Wybranowski
"Nasz Dziennik" 2008-01-17
Autor: wa