Politycy niemieccy nie będą się spieszyli
Treść
Z berlińskim mecenasem Stefanem Hamburą na temat traktatu lizbońskiego rozmawia Waldemar Maszewski
Zaraz po negatywnym dla UE wyniku referendum w Irlandii niemiecka kanclerz Angela Merkel oraz prezydent Francji Nicolas Sarkozy wezwali wspólnie do prowadzenia dalszego procesu ratyfikacji w tych państwach członkowskich, które do tej pory nie ratyfikowały traktatu z Lizbony. Prezydent Lech Kaczyński do tej pory nie złożył podpisu pod traktatem z Lizbony. Czy, Pana zdaniem, prezydent Kaczyński powinien natychmiast ratyfikować ten traktat?
- Mogę się posłużyć przykładem niemieckim. W Niemczech prezydent Horst Koehler do tej pory też nie ratyfikował traktatu z Lizbony. Na chwilę obecną nie wiemy, czy dojdzie do tej ratyfikacji w Niemczech. Być może powtórzy się sytuacja z lat 2005-2006 w sprawie Traktatu ustanawiającego Konstytucję dla Europy.
Co się wtedy wydarzyło?
- Poseł frakcji CDU/CSU dr Peter Gauweiler wniósł 27 maja 2005 r. skargę do niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego wraz z wnioskiem o zarządzenie tymczasowe przeciwko ustawie zezwalającej RFN na ratyfikację Traktatu ustanawiającego Konstytucję dla Europy. Urząd prezydialny prezydenta Niemiec oświadczył wtedy, że prezydent Niemiec nie podpisze tej ustawy tak długo, jak długo niemiecki Trybunał Konstytucyjny nie rozstrzygnie tej sprawy. Po odrzuceniu Traktatu ustanawiającego Konstytucję dla Europy w referendum zarówno we Francji, jak i Holandii sędzia sprawozdawca niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego w dniu 17 października 2006 r. napisał między innymi, że Trybunał nie traktuje skargi posła Gauweilera jako sprawy priorytetowej i nie chce ingerować w dyskusję o dalszych losach Traktatu ustanawiającego Konstytucję dla Europy. Niemiecki Trybunał Konstytucyjny wyszedł z twarzą z tej trudnej sytuacji.
Jaki to ma związek z traktatem z Lizbony odrzuconym 12 czerwca 2008 r. w referendum przez Irlandię?
- 23 maja 2008 r. poseł frakcji CDU/CSU dr Peter Gauweiler ponownie wniósł skargę do niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego wraz z wnioskiem o zarządzenie tymczasowe przeciwko ustawie zezwalającej RFN na ratyfikację traktatu z Lizbony. Jeżeli nie wydarzy się nic nadzwyczajnego, to powtórzy się powyżej opisana procedura z lat 2005-2006. Urząd prezydialny prezydenta Niemiec wyda zapewne oświadczenie, że prezydent Niemiec nie podpisze tej ustawy tak długo, jak długo niemiecki Trybunał Konstytucyjny nie rozstrzygnie tej sprawy.
Co to, Pana zdaniem, może oznaczać dla Polski i innych państw członkowskich UE?
- Trzeba zapytać panią kanclerz Merkel, kiedy odrobi swoje zadania domowe, tzn. kiedy nastąpi ratyfikacja w Niemczech. Być może niemiecki Trybunał Konstytucyjny nie będzie chciał ingerować w dyskusję - tym razem - o dalszych losach traktatu z Lizbony i sprawa ta nie będzie dla niego priorytetem. A dyskusja ta dopiero się rozpoczyna. Być może trafi on szybciej do kosza niż Traktat ustanawiający Konstytucję dla Europy.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2008-06-16
Autor: wa