Pole terroru
Treść
Zdjęcie: Marek Borawski/ Nasz Dziennik
Bili się do ostatniej krwi. Mowa o żołnierzach ostatniej konspiracji – Narodowego Zjednoczenia Wojskowego i Narodowych Sił Zbrojnych. Ich ciał IPN szuka na warszawskim Służewie.
Prace na Służewie ruszyły wczoraj. IPN szacuje, że leżą tu szczątki nawet tysiąca ofiar terroru komunistycznego. Teren cmentarza przy ul. Wałbrzyskiej to drugie w Warszawie, obok kwatery na powązkowskiej Łączce, miejsce, na którym skrycie pogrzebano skazańców z lat 1945-1956. Celem badań prowadzonych przez zespół, którym kieruje prof. Krzysztof Szwagrzyk, jest odnalezienie szczątków osób straconych w więzieniach i aresztach UB i Informacji Wojskowej.
Na Służewie potajemnie chowano pomordowanych m.in. w więzieniu mokotowskim i siedzibie Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa przy ul. Koszykowej.
Jak tłumaczy prof. Szwagrzyk, rozpoczęte wczoraj odkrywki to dopiero pierwszy etap prac, terminy kolejnych nie są jeszcze znane. Na terenie służewskiej nekropolii IPN może odnaleźć ciała nawet tysiąca osób. Teren warszawskiego cmentarza został wytypowany na podstawie materiałów archiwalnych IPN, w tym zdjęć lotniczych.
– Wśród tych, których spodziewamy się tutaj odnaleźć, mamy wybitnych przedstawicieli podziemia antykomunistycznego, mamy Żołnierzy Niezłomnych. Wśród nich całą Komendę Główną Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. I wielu, wielu innych, którzy zostali straceni w aresztach i kazamatach UB. To miejsce, poza kwaterą „Ł” na Powązkach i poza cmentarzem Bródnowskim, jest trzecim największym polem grzebalnym w stolicy – opowiada Szwagrzyk. Na cmentarzu przy Wałbrzyskiej pochowano kpt. Tadeusza Zawadzińskiego ps. „Wojciech”, pełniącego obowiązki szefa Oddziału II Wywiadowczego KG NZW, czy kpt. Włodzimierza Marszewskiego ps. „Gorczyca”, pełniącego obowiązki komendanta głównego NZW.
– Celem tych prac jest potwierdzenie, że na tym obszarze są pochowane ofiary komunizmu. Pracujemy w miejscach wolnych, tj. takich, gdzie możemy rozebrać chodnik i wejść gdzieś z boku w którąś z alei i tam prowadzić prace. Nie mówimy tu o żadnej rozbiórce współczesnych pomników. Chociaż w ogromnej większości, jestem o tym przekonany, szczątki więźniów wchodzą pod współczesne pomniki – zastrzega historyk IPN. – Na zadawanie pytań, co dalej, przyjdzie czas. Na razie musimy zakończyć ten pierwszy etap – dodaje Szwagrzyk. Prace w ramach pierwszego etapu potrwają około trzech tygodni. Z odnalezionych szczątków zostanie pobrany materiał DNA, który pozwoli sporządzić indywidualne profile genetyczne. Najpierw jednak konieczne jest ustalenie ich profilu biologicznego, czyli ustalenie najważniejszych cech szkieletu: płci, wieku, długości ciała. Tym zajmą się lekarze z Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.
Ekipa z Wrocławia współpracuje z IPN od dawna, jej lekarze uczestniczyli m.in. w pracach na Łączce.
Określenie profilu biologicznego polega na zbadaniu podstawowych cech identyfikacyjnych, na podstawie których można typować daną osobę.
– Ustalamy, opisujemy, staramy się udokumentować jak najlepiej się da wszystkie indywidualne cechy identyfikacyjne, czyli także zmiany w uzębieniu, jakieś anomalie rozwojowe, stany po przebytych złamaniach, operacjach. To wszystko pozwala nam typować konkretną osobę. Tak typowaliśmy „Zaporę” i „Łupaszkę”. Nasze ustalenia potwierdziły potem badania genetyczne – relacjonuje dr Łukasz Szleszkowski z Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.
Do zadań lekarzy sądowych należy też ustalenie przyczyn zgonu – to kolejny etap ich badań, często utrudniony z uwagi na fakt, że z reguły odnalezione szkielety są pozbawione tkanki miękkiej, a to na jej podstawie diagnozuje się przyczyny śmierci.
– W przypadku badań prowadzonych przez IPN chodzi jednak głównie o ustalenie sposobu wykonywanych na więźniu egzekucji. Jeśli mamy obrażenia postrzałowe, wnioskujemy, że przyczyną zgonu był postrzał, mimo że nie mamy mózgowia, czyli tkanki miękkiej czaszki. Na podstawie badań szkieletu ciężko jest natomiast ustalić, czy przyczyną zgonu był np. wylew czy pęknięcie wątroby lub śledziony – mówi dr Łukasz Szleszkowski.
Zespół pracujący na Służewie składa się nie tylko ze specjalistów Samodzielnego Wydziału Poszukiwań IPN, medyków i antropologów, ale też wolontariuszy. Jednym z nich jest Natalia Gostyńska-Stanke z Gdańska. – Interesuje mnie tematyka związana z Żołnierzami Niezłomnymi, dużo czytam na ten temat. Uczestniczyłam też w festiwalu w Gdyni poświęconym pamięci Żołnierzy Niezłomnych. Mój pradziadek, podoficer rezerwy, zginął w Katyniu, dziadek walczył w Batalionach Chłopskich. Tu, na warszawskim Służewie, staram się po prostu pomagać, robić wszystko, co w danej chwili jest potrzebne. Do pracy w roli wolontariuszki zgłosiłam się sama. Uważam, że to fascynujące, że jest w ogóle taka oddolna inicjatywa, że ludzie chcą to robić. Tym, którzy zginęli, takie nasze poświęcenie się należy – wskazuje pani Natalia. Odnalezione szczątki zostaną tymczasowo złożone na terenie nekropolii przy ul. Wałbrzyskiej, konkretne miejsce nie zostało jeszcze wyznaczone.
Dopytywany, czy były jakieś problemy administracyjne z rozpoczęciem prac na służewskim cmentarzu, prof. Szwagrzyk odparł tylko, że jest to nieuniknione. – Wszystkie działania, gdziekolwiek jesteśmy, zawsze niosą ze sobą problemy różnego typu, różnego natężenia. Od tego nie ma odstępstwa. Ważne, że wszystkie te działania udało się już wykonać i możemy już rozpocząć prace – zapewnia.
Potem Kraków i Gdańsk
Służew to nie jedyne miejsce, w którym pracował zespół IPN. Jednym z nich była wspomniana już kwatera „Ł” na warszawskich Powązkach. Ekipie IPN pracującej pod kierownictwem prof. Szwagrzyka udało się odnaleźć szczątki prawie dwustu osób, m.in. mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”, mjr. Hieronima Dekutowskiego „Zapory” czy ppłk. Stanisława Kasznicy. Szczątki żołnierzy udało się odnaleźć i zidentyfikować dzięki ogromnej pracy wykonanej m.in. przez lekarzy ze szczecińskiej Polskiej Bazy Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów.
Obecnie trwają negocjacje w sprawie warunków trzeciego, według planów – ostatniego etapu, który ze względu na problemy techniczne wynikające z usytuowania współczesnych grobów nad miejscami pochówków będzie najtrudniejszy.
IPN szuka też grobu Danuty Siedzikówny „Inki”, sanitariuszki 5. Wileńskiej Brygady AK. Według wcześniejszych zapowiedzi Instytutu, prace na terenie cmentarza Garnizonowego w Gdańsku miały ruszyć jeszcze w czerwcu. Dopytywany o to prof. Szwagrzyk mówi, że problem leży w logistyce. – Dopóki nie mamy tego ostatniego papierka, nie możemy powiedzieć, że rozpoczniemy prace poszukiwawcze w Gdańsku np. w przyszłym tygodniu – tłumaczy.
Niewykluczone też, że jeszcze w tym roku poszukiwania żołnierzy podziemia antykomunistycznego przeniosą się do Krakowa. Na cmentarzu Rakowickim grzebano ofiary Wojskowego Sądu Rejonowego w Krakowie. Według ustaleń historyków, w latach 1946-1955 były 392 takie wyroki śmierci, 174 z nich wykonano, 155 ofiar pochowano właśnie na cmentarzu Rakowickim. W tej liczbie aż 71 osób było związanych z antykomunistycznym podziemiem. To m.in. żołnierze Armii Krajowej i członkowie Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”.
Anna AmbroziakNasz Dziennik, 1 lipca 2014
Autor: mj