Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Polaków nie wolno bezkarnie obrażać

Treść

Historia uczy nas co jakiś czas, że ślepa wiara w przychylność i uczciwość naszych sąsiadów jest wiarą głupich. Najnowsza chamska w tonie i treści publikacja w lewackim piśmie niemieckim "Tageszeitung" jest tego najlepszym przykładem. Stare przysłowie dobrze mówi, że nie ma takiej podłości, której nie dopuściliby się lewicowcy dla swoich celów.
"Tageszeitung" jest organem prasowym niemieckiego lewactwa, które swoją popularność ma już za sobą. Obecnie nakład tego piśmidła oscyluje w granicach 60 tys. egzemplarzy. Co kilka miesięcy redakcja wysyła błagalne apele do swojej klienteli, aby nie przestawała wspomagać pisma, gdyż ustawicznie stoi ono na krawędzi bankructwa. Od kilku lat redaktorem naczelnym "Tageszeitung" jest pochodząca z Polski (Śląsk) Bascha (Basia) Mika.
Jak dotychczas, redaktorzy "Tages
zeitung" ("TAZ"), pisząc o Polsce, starali się zachowywać względną obiektywność. Nic dziwnego, gdyż ekipy sprawujące władzę w Polsce były swoje i miały pełną aprobatę europejskiej lewicy.
Dopiero z chwilą zmiany rządu i dojścia do władzy PiS, Samoobrony i LPR zauważyć można nasilającą się wrogość niemieckich mediów do rządu polskiego. Z początku ataki przypuszczały takie opiniotwórcze pisma, jak: "Der Spiegel", "Frankfurter Allgemeine Zeitung" ("FAZ"), "Süddeutsche Zeitung" ("SZ"), "Die Zeit" itd. Wiodącą rolę przy urabianiu niemieckiej opinii publicznej odgrywają korespondenci mediów niemieckich akredytowani w Polsce.
Warto zapoznać się z takimi nazwiskami, jak: Eva Krafczyk (agencja DPA), Susanne Gelhard (ZDF), Robin Lautenbach (ARD), Thomas Rautenberg (ARD Radio), Paul Flückiger (wolny dziennikarz), dr Gerhard Gnauck ("Die Welt"), Doris Heimann ("Rheinische Post"), Jan Puhl, Marta Glowacka ("Der Spiegel"), Thomas Urban ("Süddeutsche Zeitung"), Gabriele Lesser ("Badische Zeitung", "Kölner Stadt-Anzeiger", Die Tageszeitung" i in.), Reinhold Vetter ("Handelsblatt"), Christian Schaudwet ("Wirtschafts Woche"), Konrad Schuller ("Frankfurter Allgemeine Zeitung"), Jens Mattern (EPD, "Rheinischer Merkur"), Sebastian Becker (VDI-Nachrichten).
Na szczególną uwagę zasługują panie Doris Heimann i Gabriele Lesser oraz panowie Thomas Urban i Konrad Schuller. Czytając artykuły tych czworga, odnosi się wrażenie, że są oni zatrudnieni w "Gazecie Wyborczej". Tylu kłamstw, przekrętów, chamskich insynuacji na temat braci Kaczyńskich, PiS, wicepremierów rządu RP itp. nie spotykało się do tej pory w żadnej z niemieckich gazet.
Obecnie do tego grona dołączyli dziennikarze z "TAZ". Widać jest obojętne, jaką opcję reprezentują gazety: gdy chodzi o zaatakowanie wspólnego wroga, wszyscy łączą się i walczą razem. Bracia Kaczyńscy odważyli się naruszyć dotychczasową zasadę zagranicznej polityki polskiej - ustępowania polityce niemieckiej. To rozzłościło nie tylko polityków, ale przede wszystkim dziennikarzy niemieckich, którzy przyzwyczaili się, że Polaków można bezkarnie obrażać. Smutne, że znajdowali i nadal znajdują sojuszników w postaci polskich "Europejczyków".
Henryk Przemyski

"Nasz Dziennik" 2006-07-12

Autor: wa