Polak bardzo blisko Formuły 1
Treść
W niedzielę rano Robert Kubica - najlepszy polski kierowca wyścigowy - wystartuje w drugiej rundzie mistrzostw World Series by Renault. Będzie to występ szczególny, nie tylko dlatego, że Robert miał rewelacyjny debiut w cyklu. Zawody zostaną bowiem rozegrane na ulicznym torze w Monaco, a towarzyszyć będą najsłynniejszej eliminacji Formuły 1 - Grand Prix Monaco.
Kubica jest dziś, a pewnie i jutro, i pojutrze, jedynym Polakiem, który ma realne szanse na angaż w jednym z zespołów F1. Od kilku lat stopniowo realizuje mądry i przemyślany plan, pokonuje kolejne przeszkody i jest już coraz bliżej wymarzonego celu. Jak blisko, sam nie chce mówić - mówią za niego wyniki. A te są więcej niż optymistyczne.
W tym roku krakowianin rozpoczął starty w World Series by Renault (w barwach hiszpańskiego zespołu Epsilon Euskadi). To cykl wyścigów powstały z połączenia seriali Renault i Nissana. Kierowcy zasiadają w bolidach zbudowanych z włókien węglowych przez słynną firmę Dallara, wyposażonych w silnik o pojemności 3500 cm sześciennych i mocy 425 koni mechanicznych. Pozwala to osiągnąć prędkość ok. 300 km/h i przyspieszyć do setki w trzy sekundy. Samochody nie tylko reprezentują najwyższy poziom zaawansowania technologicznego, ale i zapewniają możliwość rywalizacji w warunkach bardzo zbliżonych do Formuły 1. Siła docisku aerodynamicznego sprawia, że zakręty pokonuje się szybciej, a na kierowcę działają znacznie większe siły przeciążenia. Dodajmy, że WSbR stanowi etap pośredni pomiędzy Formułą 3, w której Polak przejeździł ostatnie dwa sezony, a najwyższymi szczeblami wyścigowego wtajemniczenia - Formułą GP2 i Formułą 1.
W kalendarzu serii znajduje się dziewięć rund. W każdej odbywają się po dwa wyścigi - krótki i długi, poza dwoma ulicznymi - w Monaco i Bilbao. Inauguracja nastąpiła 30 kwietnia i 1 maja w belgijskim Zolder i była dla Kubicy rewelacyjna. W pierwszym wyścigu był trzeci, w drugim już bezkonkurencyjny! Został liderem klasyfikacji generalnej, mimo że rywale mają większe doświadczenie i obeznanie. - Wszystko było dla mnie nowe: pierwszy wyścig tak mocnym samochodem, pierwsza zmiana kół w czasie wyścigu, pierwszy raz tak długi wyścig. Zadania nie ułatwiły mi dość dalekie jak na nasze oczekiwania pozycje startowe - na torze Zolder wyprzedzanie jest bardzo trudne. W krótszym wyścigu nie było możliwości przebicia się wyżej, za to w drugim - dzięki dobrej strategii i szybkiej zmianie kół oraz dobrym czasom okrążeń po wyjeździe z boksu - już się udało - opowiadał wówczas Robert.
Jak będzie teraz? Na pewno trudniej, bo i tor to wyjątkowy i wyjątkowe mający wymagania. Poza tym wzrosły oczekiwania. I kibiców, i zespołu, i pewnie Kubicy względem samego siebie. Mimo to krakowianin jest dobrej myśli. Na torach ulicznych osiągał dotychczas świetne wyniki (wygrana na obiektach w Norymberdze i Cagliari w 2003 r., drugie miejsce w Makau rok później), co daje mu spore szanse na sukces. - Wyścig w Monako jest dla mnie szansą na umocnienie się na pozycji lidera. Dotychczas dobrze radziłem sobie w wyścigach ulicznych, ale tym razem będę się jednak zmagał z rywalami, którzy posiadają bardzo duże doświadczenie na tym torze. Krótki trening nie daje zbyt wielu możliwości na zapoznanie się z nim - powiedział Robert.
Wyścig w Monaco od wielu lat należy do najważniejszych i najbardziej popularnych imprez sportowych na świecie. Jest najbardziej prestiżową eliminacją w kalendarzu Formuły 1, cieszy się ogromnym zainteresowaniem mediów, ludzi kultury, biznesu i polityki. Kubica i jego rywale z WSbR będą ścigać się w niedzielę rano (w sobotę zostanie przeprowadzona seria kwalifikacyjna), pomiędzy kwalifikacjami a wyścigiem Formuły 1. Jeszcze nigdy w swej karierze Polak nie był dosłownie i w przenośni tak blisko F1. Kto wie, może ewentualny sukces zwróci uwagę włodarzy teamów Formuły 1 na reprezentanta Polski?
Sam Robert - być może najbardziej ze wszystkich - zachowuje spokój. Chce skoncentrować się na dobrym występie, o kolejnym - najwyższym - szczeblu jeszcze nie myśli. Nie ukrywa jednak, że "z reguły" w przyszłość patrzy optymistycznie.
Piotr Skrobisz
"Dziennik Polski" 2005-05-20
Autor: ab