Polacy walczą o konsulat
Treść
Polacy mieszkający w Niemczech są zbulwersowani decyzją polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, aby zamknąć polski Konsulat Generalny w Lipsku. Zdaniem niemieckiej Polonii, decyzja MSZ jest sprzeczna z polską racją stanu. Zupełnie inne zdanie ma na ten temat samo ministerstwo. Przeciwko osobistej decyzji ministra Radosława Sikorskiego, aby zlikwidować jedyną we wschodnich landach polską placówkę konsularną, ostro zaprotestowała większość polonijnych organizacji w Niemczech, zrzeszających mieszkających na terenie landów wschodnich Polaków. Jak dowiedział się nieoficjalnie "Nasz Dziennik", nawet lokalne niemieckie władze w Lipsku są zdziwione decyzją polskich władz. W rozmowie z nami przewodniczący Konwentu Organizacji Polskich w Niemczech prof. Piotr Małoszewski poinformował, że podczas spotkania w Departamencie Konsularnym i Polonii MSZ ta polonijna organizacja złożyła oficjalny protest w sprawie decyzji Radosława Sikorskiego o zamknięciu Konsulatu Generalnego w Lipsku. - Niemcy są najważniejszym i najbliższym sąsiadem Polski i dlatego relacje z nimi powinniśmy rozbudowywać w jak najszerszej płaszczyźnie. Do tego konieczna jest jednak obecność konsularna na tym terenie - powiedział nam profesor Małoszewski i dodał, że właśnie we wschodnich landach obecność polskiego konsulatu odgrywa nieprawdopodobnie ważną rolę. Zdaniem szefa Konwentu, decyzja o likwidacji jedynego konsulatu na terytorium landów wschodnich (nie licząc ambasady) jest z punktu widzenia Polonii całkowicie błędna. Zdaniem Konwentu Organizacji Polskich w Niemczech, taka decyzja osłabia naszą pozycję na tym terenie. W opinii organizacji, zamiast zamknięcia tej placówki powinno nastąpić otwarcie jeszcze jednego konsulatu, na przykład w okolicach Rostoku lub Greifswaldu. Profesor Małoszewski uważa, że likwidacja polskiej placówki w sytuacji, gdy po pierwsze, polscy obywatele coraz częściej osiedlają się na wschodzie Niemiec, a po drugie - rośnie na tym terenie znaczenie neonazistów, jest wielkim błędem. Obecność konsulatu, lub nawet konsulatów, w takiej sytuacji znacznie wzmocniłaby zamieszkujących te tereny Polaków. Zupełnie inne zdanie na ten temat ma polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Według rzecznika ministerstwa Piotra Paszkowskiego, likwidacja konsulatu w Lipsku była oczywistą decyzją po wstąpieniu Polski do Schengen, ponieważ placówka znajduje się blisko polskiej granicy. - Nie ma żadnego powodu, aby utrzymywać placówkę, która obsługuje ludzi od strony zdarzeń losowych: wydanie zastępczego dokumentu podróży w przypadku zaginięcia paszportu, udzielenie pomocy finansowej w momencie utraty gotówki. Lipsk jest w takiej odległości, że w większości przypadków łatwiej jest dojechać do Polski niż do Lipska - stwierdził Paszkowski w rozmowie z "Naszym Dziennikiem". Podkreślił, iż głosy protestu podnoszą się za każdym razem, ilekroć jest mowa o zamykaniu jakiejkolwiek placówki. Nie muszą jednak stanowić podstawy do podejmowania ostatecznych decyzji. - Decyzje w takich przypadkach, podobnie jak we wszystkich innych dotyczących sfery finansów publicznych, podejmuje się ostatecznie w oparciu globalny rachunek korzyści dla ogółu obywateli. W końcu wydajemy ich pieniądze - stwierdził. Równie ostro decyzję o likwidacji konsulatu krytykuje ustępująca przewodnicząca zarządu Stowarzyszenia Polaków w Saksonii Barbara Hempel, która w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" stwierdziła, że zamykanie polskiej placówki w tym miejscu jest całkowicie niepotrzebne, gdyż odgrywała ona na tym terenie bardzo ważną rolę. - Przypomnę, że konsulat spełniał także inną, niż typowo administracyjną, rolę - powiedziała nam Hempel. - Reprezentował nasz kraj na wielu ważnych imprezach polonijnych i narodowych, które się tutaj odbywały. Wszelkiego rodzaju nasze polskie rocznice, święta narodowe, składanie wieńców, kwiatów i tym podobne imprezy zawsze odbywały się z obecnością polskiego konsula. Ponadto to konsul walczył o otwieranie polskich szkół, upominał się o to, abyśmy my, jako Polacy, byli widoczni, żeby nas widziano, że żyjemy i działamy - tłumaczyła. Barbara Hempel poinformowała nas, że planowane jest również zlikwidowanie Ośrodka Kultury Polskiej w Lipsku, który działa od ponad 40 lat. - Jeżeli te obydwie instytucje znikną, to niestety, Niemcy nie będą mieli od kogo czerpać informacji o naszym kraju. Kto wtedy będzie składał wieńce w miejscach polskiej pamięci narodowej, czy to w obozie w Buchenwaldzie, czy tutaj, w Lipsku? - pytała retorycznie. - Do sekretariatu Ośrodka Kultury Polskiej w Lipsku przychodzą setki listów, z których jasno wynika, że oprócz Polaków także wielu Niemców domaga się, aby zarówno konsulat, jak i ośrodek pozostał w tym mieście - poinformowała nas Hempel. Dodała, że można pomyśleć o jakiejś formie oszczędności lub redukcji, ale nie rozpoczynać od zamykania. Duszpasterz Polonii w Lipsku ojciec Józef Niesporek także jest przeciwny zamykaniu tej polskiej placówki. - Zawsze jest korzystniej, gdy na terenie jest jakiś polski ośrodek i szkoda się tego pozbywać - powiedział duszpasterz z Lipska. Musimy pamiętać, że na wschodzie jest zupełnie inna sytuacja niż w zachodnich landach. Tutaj nie ma zorganizowanych polskich misji katolickich, są za to punkty duszpasterskie - zaznaczył. - Ja kontaktuję się z polskimi wiernymi tylko podczas odprawianych Mszy Świętych, dlatego obecność polskiego konsulatu czy polskiego ośrodka jest konieczna - skonstatował. Zdaniem polskiego duszpasterza, likwidacja konsulatu w Lipsku dla Polaków, którzy tutaj mieszkają, stanowi wielki cios. Waldemar Maszewski, Berlin "Nasz Dziennik" 2008-06-26
Autor: wa