Polacy upamiętnili, reżim poparł sowiecką agresję
Treść
17 września, w rocznicę napaści ZSRS na Polskę, mieszkańcy Grodna uczcili pamięć obrońców miasta przed nawałą bolszewicką. Około 150 członków Związku Polaków na Białorusi oraz przedstawiciele Polskiej Macierzy Szkolnej i delegacja Konsulatu Generalnego RP w Grodnie wzięli udział w obchodach 67. rocznicy, które odbyły się na cmentarzu Pobernardyńskim w Grodnie.
W kapliczce na cmentarzu odprawiona została Msza św. w intencji obrońców Grodna oraz osób, które były represjonowane. Następnie złożono wieńce przy grobach obrońców Grodna: Janusza Budzanowskiego, 16-letniego ucznia Grodzieńskiego Państwowego Liceum Handlowego, oraz Bolesława Wołosiewicza, pierwszego prezesa Stowarzyszenia Kombatantów przy ZPB. Znicz zapłonął również przy tablicy upamiętniającej 13-letniego harcerza Tadeusza Jasińskiego, którego miejsce pochówku niestety nie jest znane. Chłopiec zginął przywiązany do sowieckiego czołgu i obwożony po Grodnie jako żywa tarcza.
Grodno było jednym z nielicznych miast na wschodnich kresach Rzeczypospolitej, które broniło się przed sowiecką nawałą. Obrona trwała 3 dni, dopóki Sowieci nie ściągnęli posiłków, a broniącym miasta wystarczyło amunicji. Na początku września jednostki stacjonujące w Grodnie zostały przerzucone na zachód, w mieście pozostało niewielu wojskowych. Gdy zaatakowali Sowieci, na pomoc nielicznym oddziałom żołnierzy i policjantom przyszli mieszkańcy miasta. Byli to przeważnie młodzi ludzie - harcerze i uczniowie. Potwierdza to Kazimierz Tumiński, który jako 18-letni młodzieniec uczestniczył w obronie Grodna przed bolszewikami.
- Byłem członkiem "Strzelca". We wrześniu 1939 roku prawie nie było wojskowych, którzy wysłani zostali na front. W obronie Grodna przed bolszewikami brała więc udział przede wszystkim młodzież - powiedział Kazimierz Tumiński.
Prorządowa gazeta "Sowietskaja Biełorussija" również odnotowała rocznicę sowieckiej agresji, ale w sposób całkowicie zgodny ze swoją nazwą - po sowiecku. W sobotnio-niedzielnym wydaniu zamieściła list świadka prowokacji specsłużb ZSRS, która towarzyszyła atakowi na Polskę. Chodzi o antypolską prowokację z 18 września 1939 roku nazywaną przez sowiecką propagandę powstaniem skidelskim. Autor opublikowanego w "Sowietskoj Biełorussii" listu przytoczył opinię żyjącego jeszcze Pawła Czabatarewicza, uczestnika antypolskiej rebelii, który uważa, że wkroczenie wojsk sowieckich do Polski było "słusznym krokiem". Autor skandalicznego listu, Ilja Barysau ze Skidla, napisał też, że na mogile jednego z uczestników sowieckiej prowokacji wzniesiono pomnik, na którym umieszczono napis: "Zginął z rąk polskich białych bandytów w dniu wyzwolenia Białorusi przez Armię Czerwoną".
W zainicjowanej przez komunistów rewolcie w Skidlu pod Grodnem wzięła udział ludność białoruska i żydowska. Rebelię stłumiła ekspedycja karna Wojska Polskiego wysłana z Grodna.
Irena Ejsmont, WP, PAP
"Nasz Dziennik" 2006-09-19
Autor: wa