Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Polacy przejęli dowództwo

Treść

Wielonarodowa dywizja pod polskim dowództwem przejęła wczoraj oficjalnie kontrolę nad strefą środkowo-południową w Iraku. Administracja prezydenta George'a W. Busha może zostać zmuszona do zmniejszenia liczebności amerykańskich wojsk w Iraku - wynika z raportu Komisji Budżetowej amerykańskiego Kongresu.
- Wielonarodowa dywizja stała się faktem - powiedział wczoraj gen. Andrzej Tyszkiewicz podczas ceremonii przejęcia od Amerykanów kontroli nad strefą środkowo-południową.
Generał Andrzej Tyszkiewicz dodał, że dywizja powstała z pomocą Amerykanów i dzięki decyzjom 21 krajów. - Mam całkowite zaufanie do 21 krajów, które dziś przejmują dowództwo - oświadczył z kolei dowódca sił koalicji w Iraku gen. Ricardo Sanchez. Zapewnił, że sojusznicy nie pozwolą, by reżim Saddama Husajna powrócił. Obecny był również polski minister obrony Jerzy Szmajdziński.
Strefa środkowo-południowa obejmuje prowincje: Babil i Karbala, za które odpowiada brygada polska, Wasit, za którą odpowiadają Ukraińcy, oraz Kadisija i Nadżaf, które znajdą się pod zwierzchnictwem hiszpańskim. Jednak przekazanie przez Amerykanów prowincji Nadżaf zostało przesunięte o 3 tygodnie po piątkowym zamachu na szyickiego ajatollaha Mohammada Bakira al-Hakima. Wczoraj iraccy szyici wybrali jego następcę na stanowisku przywódcy Najwyższej Rady Rewolucji Islamskiej w Iraku (SCIRI). Został nim brat zamordowanego - Abdel Aziz al-Hakim. SCIRI jest jedną z najważniejszych organizacji szyitów irackich.
Mimo napięcia wywołanego piątkowym zamachem polscy dowódcy twierdzą, że strefa, którą obejmują, jest bezpieczna. - Amerykanie mieli tutaj co prawda trochę więcej wojska, ale sytuacja się ustabilizowała i uważamy, że
9 tys. żołnierzy wystarczy - przekonywał wczoraj Tyszkiewicz na konferencji prasowej po uroczystości przekazania odpowiedzialności za strefę. Generał zaznaczył zarazem, że dywizja otwarta jest na wszystkie kraje, które chciałyby wejść w jej skład. Szef sił koalicyjnych w Iraku gen. Ricardo Sanchez, pytany, z czego wynika opóźnienie w przekazaniu dywizji międzynarodowej jednej z pięciu prowincji strefy - Nadżafu, nie krył jednak, że wynika to z niestabilnej sytuacji w Nadżafie, a także z kłopotów w dostarczaniu sprzętu latynoskim żołnierzom, którzy mają czuwać tam nad bezpieczeństwem.
Wczoraj pojawiła się informacja o kolejnym zamachu w przejmowanej przez Polaków strefie. Jednak płk Adam Stasiński z biura prasy i informacji MON zdementował doniesienia agencyjne na ten temat. - Samochód eskortujący polskich dziennikarzy (...) najechał na minę. Dziennikarzom nic się nie stało i bezpiecznie dotarli na miejsce uroczystości - tłumaczył Stasiński.
Tymczasem administracja prezydenta Busha - nawet gdyby nie chciała - zostałaby zmuszona do zmniejszenia liczebności amerykańskich wojsk w Iraku, aby utrzymać siły wystarczające do zapobieżenia innym zagrożeniem - ocenili autorzy raportu Komisji Budżetowej Kongresu USA (CBO), zaprezentowanego we wtorek. Według komisji, aby utrzymać na dotychczasowym poziomie obecność amerykańskich wojsk w innych krajach, Pentagon będzie musiał zredukować siły okupacyjne w Iraku do 38-64 tys. żołnierzy, podczas gdy obecnie liczą one 150 tys. Zdaniem wielu kongresmanów, nie wystarczy to do zapobieżenia przemocy w Iraku.
Dlatego też władze USA coraz bardziej nalegają, by inne państwa wysłały do tego kraju swoje wojska. Prezydent USA George W. Bush polecił we wtorek sekretarzowi stanu Colinowi Powellowi, by spróbował przekonać Radę Bezpieczeństwa ONZ do udzielenia poparcia planowi utworzenia sił międzynarodowych działających w Iraku pod amerykańskim dowództwem.
JS, PAP, Reuters
Nasz Dziennik 4-09-2003

Autor: DW