Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Polacy przedstawili listę problemów

Treść

Delegacja niemieckiego resortu spraw wewnętrznych na czele z wiceministrem Christophem Bergnerem spotkała się w Bochum z zarządem Związku Polaków w Niemczech. Strona niemiecka po raz pierwszy otwarcie wyraziła gotowość przeanalizowania kwestii niefinansowania polskich organizacji w Niemczech. Wizyta wiceministra pokazała, że wciąż daleko jest do porozumienia w sprawie systemu nauczania języka polskiego.
- Rozmowy były pożyteczne, ale nie udało się dojść do porozumienia w kilku istotnych sprawach - ocenia Marek Wójcicki, przewodniczący ZPwN spod znaku Rodła. Jak poinformował, dzięki wizycie wiceministra Bergnera poczyniono ustalenia ważne z punktu widzenia Polaków mieszkających w Niemczech.
- Przede wszystkim strona niemiecka po raz pierwszy otwarcie przyznała, że należy rozpatrzyć kwestię lepszego finansowania polskich organizacji w Niemczech, które w ostatnich 19 latach były po prostu niedofinansowane - ujawnił Wójcicki.
Ponadto wiceminister pozytywnie odpowiedział w sobotę na postulat Polaków, aby zamiast spotykać się przy tzw. okrągłym stole, jak najszybciej powołać polsko-niemieckie grupy robocze. Mogłyby one natychmiast zająć się zagadnieniami merytorycznymi podnoszonymi przez Polaków.
Jest też wstępna zgoda strony niemieckiej na wprowadzenie zmian w nauczaniu języka polskiego w Niemczech. W tej kwestii nie osiągnięto jednak konkretnych rozwiązań. Jak tłumaczy Wójcicki, między polskimi organizacjami a stroną niemiecką, a nawet między polskimi organizacjami a propozycjami polskiego rządu występują duże różnice co do nowej koncepcji.
Polskie Ministerstwo Edukacji Narodowej postuluje, aby główny nacisk położyć na nauczanie języka polskiego w niemieckim systemie szkolnym, czyli na tworzenie możliwości nauki polskiego w szkołach powszechnych i gimnazjach w poszczególnych landach. Według Związku Polaków w Niemczech, takie rozwiązanie nie jest dobre i zmarginalizuje pozarządowe organizacje polonijne, stowarzyszenia i misje katolickie, które obecnie zajmują się nauczaniem języka polskiego. Związek proponuje, aby odbywało się ono dwutorowo. - Chcemy, aby zarówno dzieci, jak i ich rodzice mieli możliwość wyboru, czy chcą nauki polskiego w niemieckiej szkole powszechnej, czy udziału w takich zajęciach np. przy Polskiej Misji Katolickiej - powiedział "Naszemu Dziennikowi" Wójcicki. - Trzeba wziąć pod uwagę, że do tej pory przez kilkadziesiąt lat to właśnie polskie i katolickie stowarzyszenia, pomimo ciągłego niedofinansowania, uczyły dzieci języka polskiego z bardzo dobrym skutkiem - podkreślił.
O czym Niemcy nie chcą słyszeć
Spotkanie w Bochum pokazało, że wciąż daleko do porozumienia w kwestii uzyskania od Niemców odszkodowań za mienie utracone przez polskie organizacje istniejące do 1940 r. w Niemczech. - W tej chwili Niemcy nie chcą nawet o tym słyszeć - podkreślił przewodniczący Związku Polaków. Podobnie nie udało się do tej pory nakłonić przedstawiciela strony niemieckiej do posługiwania się sformułowaniem "polska mniejszość narodowa" zamiast "polska grupa mieszkająca w Niemczech". - Dla nas w tej chwili najważniejsze jest, aby uzyskać takie same prawa, jakie posiada niemiecka mniejszość w Polsce - podkreślił Wójcicki. - W każdym razie ciągle prowadzimy rozmowy jako polska mniejszość narodowa - dodał.
Przedstawiciele Związku Polaków w Niemczech oceniają, że strona niemiecka wykazuje duże braki w merytorycznym przygotowaniu do dyskusji na temat statusu Polaków w Niemczech. Żaden z Niemców, którzy przyjechali do Bochum, nie wiedział nawet o istnieniu opinii prawnej przygotowanej na ten temat przez prawników z Polski na zlecenie polskiego MSZ. - Niemcy przyznają, że w sprawach zapisów traktatu polsko-niemieckiego z 1990 roku jest jeszcze bardzo dużo do zrobienia - powiedział Marek Wójcicki.
W gotowości resortu spraw wewnętrznych do spotkań z Polakami dobry prognostyk widzi berliński adwokat Stefan Hambura, który występuje w imieniu polskiej mniejszości. - Dobrze, że dochodzi do takich spotkań jak to ZPwN w Bochum. Rozmowy takie są dowodem, że Niemcy chcą spotykać się z polską mniejszością narodową - powiedział w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" mecenas Hambura.
Polska mniejszość narodowa oficjalnie istniała w Niemczech do 1940 roku. 27 kwietnia 1940 r. rozporządzenie podpisane przez ówczesnego szefa Rady Bezpieczeństwa Narodowego III Rzeszy Hermanna Goeringa spowodowało natychmiastową delegalizację wszystkich organizacji polskich na terytorium Rzeszy i konfiskatę ich mienia. Skutkowało to odebraniem Polakom statusu mniejszości narodowej.
W ostatnich miesiącach środowiska polonijne wystosowały apel do kanclerz Angeli Merkel, aby Niemcy anulowały nazistowskie rozporządzenie z 1940 roku.
Jak już informowaliśmy, w świetle wielu ekspertyz prawnych Polacy nadal mają status mniejszości narodowej. Jedną z takich ekspertyz (na wniosek MSZ) wykonali naukowcy pod przewodnictwem prof. dr. hab. Jana Sandorskiego (UAM), prof. dr. hab. Andrzeja Saksona (Instytut Zachodni) i dr. Michała Nowosielskiego (IZ). Wynika z niej, że wspomniane rozporządzenie od początku było nieważne, więc obecnie obowiązywałby stan sprzed wojny. Natomiast według rządu niemieckiego, status mniejszości przysługuje jedynie grupom narodowościowym mieszkającym od pokoleń w większych skupiskach na terenie Niemiec.
Waldemar Maszewski, Hamburg
Nasz Dziennik 2010-04-27

Autor: jc