Polacy opuszczają Karbalę
Treść
Żołnierze wielonarodowej Dywizji Centrum-Południe w Iraku opuścili drugą swą bazę w Karbali, przenosząc się do obozu w Diwanii. Nadal nie wiadomo, czy ciało kobiety znalezione w Faludży należy do porwanej w Iraku przed miesiącem Margaret Hassan.
Wczoraj rzecznik międzynarodowej dywizji sił okupacyjnych w Iraku ppłk Artur Domański poinformował, że dotychczasowa baza dywizji w Karbali została przekazana gubernatorowi prowincji Karbala. Rzecznik lokalnej policji Rahman Miszawi powiedział agencji AFP, że rozpoczął się demontaż ochronnych umocnień wokół bazy. Dodał, że powołano już specjalną komisję, która zajmie się renowacją budynków.
Baza "Juliet" była usytuowana w środku świętego miasta szyitów i - podobnie jak opuszczona w początkach listopada baza "Kilo", w której stacjonowali głównie żołnierze bułgarscy - była narażona na ataki podziemia zbrojnego. Żołnierze międzynarodowej dywizji użytkują jeszcze bazę "Lima", usytuowaną kilka kilometrów pod Karbalą. Opuszczą ją w grudniu, gdy dywizja przekaże odpowiedzialność za prowincję Karbala Amerykanom. W bazie "Lima" - gdy już nie będzie ona obozem dywizji - pozostanie jednak polski szpital polowy.
Wczoraj rano premier Australii John Howard oznajmił, że ciało Europejki znalezione w Faludży wydaje się ciałem porwanej w Iraku przed miesiącem Margaret Hassan, dyrektorki organizacji charytatywnej Care International w tym kraju. Howard stwierdził, iż według danych australijskich przedstawiona przez porywaczy taśma wideo, na której nagrano zabójstwo kobiety, dotyczy Margaret Hassan. Jednak wieczorem premier Australi wycofał się z tej wypowiedzi.
Również wczoraj w Iraku doszło do kolejnych zamachów bombowych. W Baidżi na północy Iraku, 200 km od Bagdadu przydrożna bomba zabiła czterech irackich cywilów. Zginęły dwie kobiety, mężczyzna i dziecko, podróżujący samochodem. Z kolei w bagdadzkiej dzielnicy Jarmuk w wyniku eksplozji samochodu-pułapki śmierć poniosło dwoje irackich cywilów, a czterech zostało rannych. Również wczoraj iraccy partyzanci ostrzelali z moździerzy w Mosulu, biuro gubernatora prowincji. Zginął jeden strażnik, a czterech zostało rannych.
PS, PAP, Reuters
"Nasz Dziennik" 2004-11-19
Autor: kl