Polacy niosą pomoc w Iraku
Treść
Polska pomoc w zakresie międzynarodowej dywizji stacjonującej w Iraku - wbrew powszechnemu przekonaniu - nie sprowadza się jedynie do walki i szkolenia irackich funkcjonariuszy. Polscy żołnierze służą Irakijczykom również pomocą humanitarną. Zaledwie w ciągu ostatniego miesiąca umożliwili działalność dwóch przychodni zdrowia, dwóch pomp uzdatniających wodę, a także najuboższym rodzinom dostarczyli środki codziennej potrzeby, takie jak przybory szkolne czy środki higieniczne. - Jesteśmy tu po to, by im pomagać - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem", cytując słowa swego dowódcy, ppłk Marek Zieliński, rzecznik prasowy Wielonarodowej Dywizji Centrum - Południe stacjonującej w Iraku.
W świadomości przeciętnego Polaka organizacja pozarządowa jest po to, by zwrócić się do niej o pomoc. W Iraku sytuacja wygląda zupełnie inaczej: to organizacje pozarządowe zwracają się o pomoc.
Wsparcie z polskich województw
Doskonale wiedzą o tym polscy żołnierze stacjonujący w tym kraju. Dlatego - jak mówi w rozmowie z nami ppłk Marek Zieliński - jeszcze przed wyjazdem w styczniu już ósmej zmiany do Iraku polska armia zwróciła się z prośbą do mieszkańców województw: wielkopolskiego, dolnośląskiego i lubuskiego, w których stacjonują na stałe jednostki wojskowe 11. dywizji, o przygotowanie w szkołach i placówkach oświatowych akcji zbierania wyprawek szkolnych i środków higienicznych dla irackich dzieci. Województwo wielkopolskie przesłało już zgromadzoną pomoc.
Na apel odpowiedziało 150 wielkopolskich placówek oświatowych, które w sumie zebrały 1,5 tony wyprawek szkolnych, np. tornistrów z wyposażeniem, słodyczy oraz środków higienicznych. Dwa pozostałe województwa wciąż zbierają datki. - Naszym zadaniem jest rozpoznać, kto jest najbardziej potrzebujący, i selektywnie tę pomoc przyznać. Od tego mamy specjalną strukturę - grupę Współpracy Cywilno-Wojskowej (CIMIC). Również w tym celu od czasu do czasu generał Paweł Lamla, pełniący obowiązki dowódca Wielonarodowej Dywizji Centrum - Południe, spotyka się z szejkami, z przedstawicielami miejscowych władz - tłumaczy ppłk Marek Zieliński.
Mydło cenne jak złoto
W poniedziałek polska grupa Współpracy Cywilno-Wojskowej (CIMIC) przekazała zgromadzone środki pomocy humanitarnej, m.in. środki higieniczne, przybory szkolne, maskotki i czekolady, przedstawicielom irackiej pozarządowej organizacji Pomoc Ubogim Rodzinom z Diwaniji, półmilionowej stolicy prowincji Kadasiji, w której bezrobocie sięga 60 procent.
Organizacja ta opiekuje się 1600 rodzinami. Warto jednak pamiętać, że w pojęciu irackim przeciętna rodzina liczy nawet 10 osób. - Ponieważ tutejsze rodziny są tak duże, często przerastają możliwości wielu organizacji pozarządowych. Dlatego każdy najdrobniejszy dar jest dla nich na wagę złota. Kostka mydła czy butelka wody mineralnej jest najcenniejszym materiałem - podkreśla ppłk Marek Zieliński. Dodaje, że ponieważ potrzeby tutejszych mieszkańców przerastają możliwości organizacji, wielonarodowa dywizja stara się je wspierać. W tym celu m.in. spotyka się z Irakijczykami, by móc oszacować ich potrzeby i w miarę możliwości udzielać im pomocy.
"Dziękujemy Polsko"!
- W poniedziałek mogliśmy usłyszeć "Dziękujemy Polsko!". Jest to dla nas, Polaków tu stacjonujących, niezwykle istotne. Często tłumaczymy Irakijczykom, że jesteśmy obywatelami narodu również bardzo doświadczonego i dlatego doskonale rozumiemy ich codzienne problemy - opowiada ppłk Zieliński. CIMIC ma obecnie kontakty robocze z około 20 organizacjami pozarządowymi, które znajdują się w Diwaniji.
W Iraku potrzeba niemal wszystkiego. Zaniedbany jest nie tylko iracki system opieki socjalnej, lecz także opieki zdrowotnej. Utrudniony dostęp do pomocy medycznej i bieżącej wody, zwłaszcza w okresie letnim, gdy temperatura przekracza nawet 50 st. C, sprawia, że tamtejsi ludzie często cierpią na liczne schorzenia bakteryjne przewodu pokarmowego.
Odnawiają przychodnie, uzdatniają wodę
Jak podkreśla przedstawiciel polskiego kontyngentu, w irackich wioskach często po prostu brakuje wody. Ogromny upał i pragnienie sprawiają, że ludzie często na własną rękę robią wiercenia, by zdobyć choć odrobinę wody pitnej. Ponieważ nie jest ona badana chemicznie, często zawiera dużo związków bakteryjnych, w związku z czym ludzie chorują. Dlatego zupełnie bezcennym prezentem jest wykonanie ostatnio w wiosce Abu Gerror, położonej w powiecie Nuffar w prowincji Kadisija, stacji uzdatniania i dystrybucji wody, z której będą korzystać mieszkańcy czterech wiosek, w sumie około stu rodzin.
W ubiegłym miesiącu dokonano także renowacji dwóch przychodni zdrowia - w miejscowości Um Shorin i Al Haffar. Dzięki temu bezpośredni dostęp do usług medycznych będzie teraz miało ponad tysiąc mieszkańców. Przychodnia obecnie zatrudnia specjalistyczny personel medyczny. Dotąd - jak mówi Zieliński - ten personel przychodził do pracy, jednak nie było odpowiednich warunków do jej wykonywania, ze ścian sypał się tynk, brakowało wody i elektryczności. Przed oddaniem tych obiektów nikt z nich nie korzystał, ponieważ były w stanie kompletnej ruiny. Całkowicie nowym, wzniesionym w ostatnim czasie obiektem jest także stacja uzdatniania wody w miejscowości Abu Fulus. Teraz dostęp do wody pitnej będzie miało około tysiąca ludzi. Wartość tych projektów wyniosła 369 tys. dolarów amerykańskich. - Środki finansowe są w gestii dowódcy dywizji gen. Pawła Lamli, a pochodzą z funduszu na pomoc ekonomiczną - tłumaczy Zieliński.
Ostatnio polscy żołnierze dzięki zebranym lekom udzielili również pomocy irackiej armii. Obecnie grupa CIMIC we współdziałaniu z władzami lokalnymi dokonuje oceny pod względem potrzeb obozów dla uchodźców i przesiedleńców znajdujących się na terenie prowincji Kadisija.
Aneta Jezierska
"Nasz Dziennik" 2007-03-15
Autor: wa