Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Polacy nie wiedzą, co jest treścią traktatu

Treść

Z Marianem Piłką (Prawica Rzeczypospolitej) rozmawia Izabela Borańska

Traktat reformujący niczym nie różni się od traktatu konstytucyjnego UE, który dwa lata temu w referendum odrzuciły Francja i Holandia?
- To jest właściwie ten sam dokument, tylko z drobnymi zmianami. Mamy do czynienia, jeśli chodzi o brak referendum w Polsce, z pewnego rodzaju ograniczeniem demokracji, jeżeli się w tak fundamentalnych sprawach wyklucza głos społeczeństwa...

Polacy wiedzą, jakie treści zawiera dokument, który jutro zostanie prawdopodobnie przez Polskę podpisany?
- Polskie społeczeństwo w ogóle nie zna treści traktatu reformującego. Podstawową rzeczą, o której nasze społeczeństwo powinno wiedzieć, jest przede wszystkim to, że ten traktat radykalnie obniża siłę naszego głosu w porównaniu z traktatem nicejskim. Druga rzecz to fakt, iż ten traktat odrzuca chrześcijańskie dziedzictwo Europy, a trzecia to taka, że ten dokument wprowadza dominację największych państw Unii Europejskiej, takich jak Niemcy, Francja, Włochy, kosztem małych i średnich państw. Wprowadzenie wspólnej polityki zagranicznej nie daje gwarancji, że będzie to polityka solidarności wszystkich narodów europejskich.

Jak Pan ocenia treść tego dokumentu?
- Bez względu na jakość prawną ma on zapisy, które rozbudowują administrację brukselską i dla Polski jest niekorzystny z innych punktów widzenia. To, że to jest gniot prawny, to można sobie jeszcze odpuścić, ale to, że jego zapisy są niekorzystne dla Polski - to jest najważniejsze z punktu widzenia naszego kraju.
Traktat reformujący, żeby wszedł w życie, musi być zaakceptowany przez każde z 27 państw członkowskich Unii. Jeżeli chociaż jedno państwo go nie zaakceptuje, to on nie wejdzie w życie. Dlatego Polska ma możliwość zablokowania niekorzystnych dla siebie rozwiązań.

Pana zdaniem, jest na to szansa?
- W moim przekonaniu, traktat zostanie ratyfikowany, bo zarówno PiS, jak i PO się za tym opowiadają, w związku z tym szans na to nie ma.

Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2007-12-12

Autor: wa