Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Polacy mają rację!

Treść

Na kilka dni przed szczytem Unii Europejskiej, który ma określić mandat negocjacji nowego traktatu Unii Europejskiej, Polska zabiegająca o akceptację "pierwiastkowej" propozycji systemu głosowania w Radzie UE zyskuje coraz większe poparcie. W niedzielę udało nam się przekonać Czechy. Wczoraj brytyjski dziennik "Financial Times" napisał, że także matematyka jest po stronie Polski! Potwierdza to opinię naszej minister spraw zagranicznych, która na posiedzeniu unijnych szefów dyplomacji w Luksemburgu zapewniała, że Polska wcale nie jest izolowana. - Nie jesteśmy wyizolowani. Polska ma swoje żądania i potrzebujemy konsensusu. Będzie musiał on zostać przyjęty w procedurze jednomyślności - tłumaczyła Anna Fotyga.

"Dla niewtajemniczonego obserwatora może się to nie wydawać takie oczywiste: czy nie jest fair, by siła głosowania państwa była proporcjonalna do liczby ludności? Odpowiedź brzmi: nie. W rzeczywistości jest to zupełnie nie fair. (…) Każdy nowy system musi spełnić dwa równoległe cele: musi uczynić system głosowania bardziej efektywnym i musi być fair. System nicejski jest fair, ale nieefektywny. Traktat jest efektywny, ale nie jest fair" - czytamy w komentarzu w "Financial Times", który przyznaje, że najlepiej cele efektywności i sprawiedliwości spełnia właśnie zaproponowany przez Polskę system pierwiastkowy. To już kolejny przychylny dla nas głos. O tyle ważny, że niepodważalny. W niedzielę czeski premier Mirek Topolanek w rozmowie z kanclerz Niemiec Angelą Merkel powiedział wprawdzie, że poprze stanowisko Polski w sprawie pierwiastka, ale zaraz dodał, że Czechy nie zawetują ewentualnego porozumienia.
Tymczasem Hiszpania i Francja, których premierzy gościli w naszym kraju w minionym tygodniu i przekonywali Polskę do rezygnacji z wetowania zaproponowanego w eurokonstytucji systemu głosowania, konsekwentnie dążą do tego, by przeciągnąć Warszawę na stronę niemiecką. W przedstawionym w niedzielę wspólnym dokumencie opowiedziały się za utrzymaniem kwestionowanego przez polskie władze systemu podejmowania decyzji w Radzie tzw. podwójną większością głosów.

Warszawa konsekwentnie mówi "nie"
W specjalnym dokumencie polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych dowodzi, że korzystające z pomocy w ramach funduszy spójności kraje członkowskie Unii Europejskiej w systemie głosowania zaproponowanym w eurokonstytucji byłyby pozbawione możliwości blokowania niechcianego prawa. Przy zastosowaniu tzw. podwójnej większości do zablokowania decyzji potrzeba zgody czterech państw UE zamieszkałych przez 35 proc. populacji Wspólnoty. Nasze MSZ dowodzi, że takie rozwiązanie uprzywilejowuje cztery największe kraje: Niemcy, Francję, Włochy i Wielką Brytanię.
Tymczasem zastrzeżenia do traktatu konstytucyjnego oprócz Polski zgłosiła również Wielka Brytania. Angielska minister spraw zagranicznych Margaret Beckett oświadczyła w Luksemburgu, że Londyn nie chce m.in. obligatoryjności Karty Praw Człowieka oraz domaga się możliwości nieuczestniczenia w dalszej integracji w kwestiach wewnętrznych i sprawiedliwości.
AMJ, PAP
"Nasz Dziennik" 2007-06-19

Autor: wa

Tagi: szczyt uni topolanek pierwiastek financial times