Polacy lubią bazary
Treść
Budowa 80 nowych bazarów i modernizacja 200 istniejących to główne  założenia programu "Mój Rynek", który ma być realizowany w ciągu  najbliższych kilku lat przez ministerstwo rolnictwa. Taka sieć targowisk  ma pomóc rolnikom w sprzedaży swoich produktów. Klientów na pewno nie  zabraknie, bo Polacy lubią robić zakupy w takich miejscach, bardziej niż  mieszkańcy innych unijnych krajów.
O szczegółach programu  mówił podczas konferencji w Stawiszynie koło Kalisza wiceminister  rolnictwa Kazimierz Plocke. Otóż sieć targowisk ma powstać w gminach  liczących nie więcej niż 50 tys. mieszkańców. Partnerem dla rządu przy  realizacji tego programu mają być lokalne samorządy gminne lub związki  międzygminne. Wiceminister Plocke poinformował, że pieniądze na  realizację "Mojego Rynku" mają pochodzić z Programu Rozwoju Obszarów  Wiejskich i na ten cel będzie wydana równowartość 70 mln euro, czyli  około 280 mln złotych. - Mamy zgodę Komisji Europejskiej na uruchomienie  tego programu i dla każdego samorządu przeznaczonych zostanie na ten  cel około miliona złotych - powiedział Kazimierz Plocke. Dodał, że  realizacja projektu tworzenia sieci targowisk potrwa pięć lat, a  ministerstwo rolnictwa obiecuje także przygotowanie nowych przepisów  prawnych, które ułatwią prowadzenie samorządom takiej działalności. -  Program dotyczący targowisk został opracowany i rozesłany do konsultacji  społecznych w celu uzgodnień. Będziemy chcieli go uruchomić w ciągu  najbliższych miesięcy - dodał wiceminister rolnictwa.
Eksperci  popierają ministerialny projekt, wskazując na to, że targowiska to dobre  miejsce dla rolników do prowadzenia handlu, gdyż codziennie na bazarach  miliony Polaków robią zakupy. Okazuje się bowiem, że nasz kraj na tle  innych państw UE to "targowiskowe zagłębie". W Polsce jest nie tylko  najwięcej bazarów, ale i klientów. Pod koniec ubiegłego roku Ipsos  opublikował badania na temat handlu targowiskowego i wynika z nich, że  Polacy najchętniej wśród Europejczyków robią zakupy na bazarach i  dotyczy to zwłaszcza żywności. Prawie połowa z nas tylko na targowiskach  nabywa owoce i warzywa (w UE jest to średnio 33 proc.), ponadto prawie  co trzeci Polak kupuje na bazarze mięso, a więc już choćby to pokazuje,  że bazary mają ogromny potencjał handlowy. - Wiele targowisk wymaga  jednak inwestycji, budowy nowych hal targowych, stoisk, aby warunki  prowadzenia w nich działalności gospodarczej i robienia zakupów były  odpowiednie. Dlatego wsparcie państwa jest jak najbardziej potrzebne,  gdyż wiele gmin nigdy nie będzie stać na wyłożenie 1 mln zł na ten cel,  bo muszą utrzymywać szkoły, budować drogi, wodociągi, kanalizację, a  bazar nie jest priorytetem inwestycyjnym - tłumaczy ekonomista Jarosław  Pięta.
Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w gminach  zarejestrowanych jest prawie 2,3 tys. (2009 rok) stałych targowisk, z  których zdecydowana większość to miejsce sprzedaży drobnodetalicznej.  Najwięcej targowisk mamy w województwach: mazowieckim, śląskim i  wielkopolskim (około 1/3 wszystkich bazarów). I choć z roku na rok ich  liczba spada, to jednak udział targowiska w strukturze handlu jest wciąż  bardzo wysoki. I taki będzie przez wiele lat. Na większości z tych  obiektów obecni są także rolnicy, którzy sprzedają tu głównie warzywa i  owoce, rzadziej mięso i inne wyroby. Trzeba też zauważyć, że w  miasteczkach i na wsiach mamy co roku uruchamianych ponad 7 tys.  targowisk sezonowych.
Jak wyliczają eksperci, na targowiskach  sprzedaje się około 6 proc. żywności, jaką codziennie kupują Polacy. I  ten współczynnik może nawet wzrosnąć, jeśli poprawią się warunki handlu  na bazarach, czyli małe budki zastąpią zadaszone, klimatyzowane hale, bo  właśnie nie najlepsza infrastruktura powoduje, że część potencjalnych  klientów omija targowiska. Można nawet postawić tezę, że targowiska  przetrwały wbrew ogólnym tendencjom w handlu, gdzie zachodnie super- i  hipermarkety oraz dyskonty wypierają tradycyjne małe i średnie sklepy,  oferując nie tylko sprzedaż towarów w innych warunkach, ale przede  wszystkim po niższych cenach. Co więc decyduje o tym, że bazary są cały  czas popularne, choć ceny produktów są tu często wyższe niż w marketach?  Zapewne fakt, że można się potargować ze sprzedawcą. Konsumenci są też  przekonani, że na targowisku kupią zawsze świeży towar, lepszej jakości  niż w sklepie, i co ważne - dla wielu kupujących znaczenie ma bliskość  bazaru względem miejsca zamieszkania. Ponadto takie miejsca stwarzają  inne warunki do handlu z powodu bezpośredniego kontaktu sprzedającego i  konsumenta. Wielu Polaków, nie tylko osób ze starszego pokolenia, nie  lubi nowoczesnych sklepów z rzędami kas, wielkimi półkami, anonimową  obsługą. Mają nawet swoich stałych sprzedających, robiąc zakupy w  ulubionych punktach. Dla takich konsumentów najbardziej wartościowym  dostawcą jest rolnik oferujący produkty pochodzące z własnego  gospodarstwa, co jest synonimem najlepszej, naturalnej jakości. Jak  wynika z wielu badań, Polacy robiący zakupy na bazarach są przekonani,  że towar jest tu świeży, nieskażony chemią, konserwantami. Z tego też  powodu są to miejsca coraz chętniej odwiedzane przez osoby zamożne,  które do tej pory zadowalały się ofertą supermarketów. Teraz chcą jednak  kupować żywność zdrowszą, nawet jeśli trzeba za nią więcej zapłacić. To  samo dotyczy np. ludzi będących na diecie, alergików, rodziców małych  dzieci, szukających produktów spożywczych najwyższej jakości. I choć  często jest to już obraz zbyt optymistyczny (na targach wszak można  kupić wiele takich samych towarów jak w marketach), to jednak stanowi  ogromy atut targowisk. I ogromne pole do popisu dla rolników zajmujących  się uprawą ziemi i hodowlą zwierząt w tradycyjny, ekologiczny sposób.  To z myślą o nich zaczynają powstawać w dużych miastach biobazary.
Krzysztof Losz
Nasz Dziennik 2011-03-01
Autor: jc