Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Polacy już 15 lat czekają na ziemię

Treść

Prezydent Lech Kaczyński rozpoczął wczoraj w Wilnie oficjalną wizytę z okazji 15. rocznicy wznowienia stosunków dyplomatycznych między Rzecząpospolitą Polską i Republiką Litewską. Choć polscy politycy, a częściowo także mieszkający na Litwie Polacy, wskazują na potrzebę utrzymania dobrych wzajemnych stosunków, zwłaszcza ci ostatni wspominają, że po 15 latach nadal wiele kwestii pozostaje nieuregulowanych. W rozwiązaniu problemów m.in. polskiej społeczności, ale także innych mniejszości, będzie pomagał przedstawiciel Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, który dziś zostanie mianowany przez premiera tego kraju na stanowisko ds. mniejszości narodowych.
Tuż po przylocie prezydenta i towarzyszącą mu małżonkę przywitał w Pałacu Prezydenckim przywódca Republiki Litewskiej Valdas Adamkus. Następnie szefowie obu państw zjedli prywatny obiad. Lech Kaczyński będzie rozmawiał z prezydentem Valdasem Adamkusem m.in. o Polakach na Litwie, warunkach działania rafinerii w Możejkach, a także na temat polityki regionalnej, współpracy energetycznej i sytuacji na Ukrainie oraz Białorusi. PKN Orlen podpisał pod koniec maja z Jukosem umowę kupna 53,7 proc. akcji Możejek za 1,492 mld USD, a na podstawie umowy z rządem Litwy płocki koncern ma kupić od niego dodatkowe 30,66 proc. akcji litewskiej rafinerii.
Polski prezydent podejmie też temat związany z dokończeniem budowy międzynarodowych połączeń komunikacyjnych: drogi szybkiego ruchu Via Baltica i linii kolejowej Rail Baltica, które mają połączyć kraje bałtyckie - przez Polskę - z Europą Zachodnią.
Mieszkający na Wileńszczyźnie Polacy podkreślają, że nie chcą, by ich sprawy zepsuły dwustronne relacje. Wskazują jednak, że niektóre problemy czekają już 15 lat na rozwiązanie. Chodzi tu głównie o kwestię zwrotu ziemi w tym rejonie. Polacy tymczasem nie unikają podejmowania odpowiedzialności za sprawy ważne dla mieszkańców Litwy. Przedstawiciele AWPL wsparli koalicję rządową na Litwie i deklarują pomoc w pracach nowego rządu. Liczą jednak również na zmianę niechętnego dotychczas nastawienia władz litewskich do ich problemów.
Szansą na zbliżenie stanowisk jest udział czworga przedstawicieli AWPL w rządzie Litwy. Dwoje z nich rozpoczęło już pracę, dwóch pozostałych czeka na nominację. Dziś Tadeusz Andrzejewski zostanie mianowany na stanowisko doradcy premiera Litwy ds. mniejszości narodowych. Powodem przesunięcia nominacji o jeden dzień był opóźniony powrót premiera Litwy Gediminasa Kirkilasa z wizyty w Japonii.
Szef litewskiego rządu zgodził się pod koniec sierpnia nominować kandydata polskiej partii na stanowisko doradcy ds. mniejszości narodowych. Z uzgodnień pomiędzy AWPL a obecną koalicją rządową na Litwie wynika, że funkcję doradcy premiera obejmie Tadeusz Andrzejewski, obecny doradca mera rejonu wileńskiego.
Kilka dni temu funkcję doradcy ministra gospodarki objęła zaproponowana przez środowiska polskie Beata Maluszycka. W najbliższych dniach ma zostać również powołany - na stanowisko wiceministra spraw zagranicznych - Jarosław Niewierowicz. Jednak dowiedzieliśmy się, że litewski premier nie podjął jeszcze decyzji w jego sprawie i ma pewne zastrzeżenia co do tej kandydatury. Czwarty przedstawiciel AWPL - Czesław Olszewski - już od kilku tygodni pełni funkcję wicenaczelnika okręgu wileńskiego.
Przyznanie stanowisk w litewskich władzach jest efektem negocjacji w sprawie pozostania dwóch posłów Akcji Wyborczej Polaków na Litwie w mniejszościowym rządzie Gediminasa Kirkilasa. Pod koniec sierpnia przedstawiciele Polaków zakończyli negocjacje w tej sprawie z Litewskim Ludowym Związkiem Chłopskim (LLZCh).
Przypomina się przy tej okazji, że w wyniku niedawnego porozumienia z przedstawicielami litewskiego rządu do jego programu wpisano postulaty ważne dla polskiej społeczności na Litwie. Chodzi o zwiększenie o 10 procent tzw. koszyka ucznia, czyli sumy dotacji państwowych dla szkół mniejszości narodowych.
Aneta Jezierska



Najważniejsze dla Polaków na Litwie sprawy, które wciąż czekają na załatwienie:
* zwrot ziemi Polakom w okręgu wileńskim; wywłaszczenie Polaków przez Sowietów i brak zwrotu ziemi wpływa na obniżenie pozycji ekonomicznej tych osób;
* reforma edukacji;
* problem podręczników dla polskich szkół; mimo że litewskie władze zagwarantowały naukę na poziomie szkoły średniej, występują problemy z podręcznikami uniemożliwiające realizowanie tego zapisu;
* problem sztucznej zmiany narodowościowej wynikający z blokowania zwrotu ziemi Polakom i oddawania jej przybyszom narodowości litewskiej; skutkiem tego zmniejsza się liczba Polaków, a co za tym idzie - maleje wpływ naszych rodaków na władzę samorządową.
JS




Prawa zagwarantowane de facto nie zawsze obowiązują
Z Waldemarem Tomaszewskim, przewodniczącym Akcji Wyborczej Polaków na Litwie,
o stosunkach polsko-litewskich rozmawia Aneta Jezierska

Jak ocenia Pan stosunki dyplomatyczne między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Litewską?
- Oceniam je dwojako. Z jednej strony wypada się cieszyć, że stosunki między naszymi krajami są dobre, jest strategiczne partnerstwo, wzajemne wspieranie się. Ale z drugiej strony, jako Polak, obywatel państwa litewskiego, nie jestem i nie mogę być do końca zadowolony z tego, co się przez ostatnie 15 lat działo odnośnie do praw mniejszości polskiej na Litwie czy - inaczej - polskiej większości na Wileńszczyźnie. Polska jako jeden z pierwszych krajów uznała niepodległość Litwy. De facto nigdy nie uznała aneksji Litwy, bo przeciwko Polsce działał ten sam grabieżczy pakt Ribbentrop-Mołotow. Zatem z jednej strony wsparcie niepodległościowe i wizyta polskich posłów i senatorów na Litwie w 1990 roku, a z drugiej strony 5 września 1991 roku - tego samego dnia, kiedy zostały wznowione stosunki dyplomatyczne między obu państwami w sposób brutalny, niezgodny z prawem litewskim rozwiązano po raz pierwszy demokratycznie wybrane rady samorządów rejonów wileńskiego i solecznickiego. Widać tu zatem pewną dwulicowość ówczesnej litewskiej władzy - z jednej strony nawiązanie stosunków dyplomatycznych, z drugiej zaś - ostre antypolskie posunięcie. W 1994 roku został wreszcie, po bardzo długich negocjacjach, podpisany traktat polsko-litewski. Mógł być on przyjęty znacznie wcześniej, ale strona polska nie chciała przyjąć niektórych postulatów, m.in. dotyczących praw polskiej mniejszości. Minęło już 12 lat od jego podpisania i trzeba ze smutkiem powiedzieć, że w niektórych punktach nie jest on po prostu realizowany. Chodzi m.in. o kwestię sztucznej zmiany narodowościowej na terenie zwartego skupiska polskiej mniejszości. Są mianowicie prowadzone odgórne, sztuczne działania, mające na celu zmniejszenie liczby zamieszkania polskiej ludności na tych terenach. Obecnie stanowimy tam absolutną większość - od 60 do 80 procent.

Jaki charakter mają te działania?
- Przede wszystkim nie jest zwracana ziemia prawowitym właścicielom, a równocześnie obowiązuje przyjęta ustawa, która przewiduje tzw. przenoszenie ziemi. Jest to zupełnie niezrozumiałe! Procesy te prowadzą do wyraźnej zmiany liczby ludności i są niezgodne z traktatem polsko-litewskim.

Jakie jeszcze problemy wymagają natychmiastowych rozwiązań?
- Na pewno sprawa szkolnictwa polskiego. W traktacie zagwarantowano naukę na poziomie szkoły średniej, tymczasem problem z podręcznikami uniemożliwia realizowanie tego zapisu. Jakie to bowiem nauczanie w języku ojczystym, jeżeli nie ma większości podręczników dla klas starszych?!

Jakie zatem tematy powinny być poruszone w czasie wizyty polskiego prezydenta w Wilnie?
- Wizyta będzie miała charakter okolicznościowy i jak najbardziej uroczysty. Nie bardzo więc wypada nam stawiać swe problemy na pierwszym miejscu. Ale jeżeli pani o to zapytała, to należałoby wymienić problem szkolnictwa, bo ten jest naprawdę ważny i niepokojący. Kolejnym ważnym problemem jest kwestia zwrotu ziemi, której Polacy zostali pozbawieni przez Sowietów, a dziś wciąż nie mogą jej odzyskać, co wpływa między innymi na obniżenie pozycji ekonomicznej tych osób. Ważny jest też problem sztucznej zmiany narodowościowej, bo przecież blokowanie zwrotu ziemi Polakom i oddawanie jej przybyszom jest właśnie sztuczną zmianą narodowościową. W konsekwencji prowadzi to do procentowego zmniejszenia się liczby Polaków, a jeśli Polaków będzie mniej, nie będą mieli większego wpływu na władzę samorządową. Jest to spojrzenie dalekowzroczne, dla nas bardzo nieprzychylne i - co ważne - niezgodne z traktatem polsko-litewskim. Artykuł 15 tego traktatu mówi bowiem: "Zgodnie ze standardami europejskimi obie strony powstrzymają się od działań, które doprowadziłyby do sztucznych zmian narodowościowych na terenach zwartych skupisk mniejszości narodowych".

Dziękuję za rozmowę.

"Nasz Dziennik" 2006-09-05

Autor: wa