Polacy chcą tego święta
Treść
 Z Jerzym Kropiwnickim, autorem obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej  przywrócenia dnia wolnego od pracy w uroczystość Objawienia Pańskiego,  rozmawia Małgorzata Pabis  Co sprawiło, że postanowił Pan walczyć o przywrócenie uroczystości  Objawienia Pańskiego jako dnia wolnego od pracy? 
- Gdy byłem uczniem szkoły podstawowej, to święto miało swoje miejsce w  kalendarzu narodowym. Pamiętałem atmosferę tamtego czasu - okadzanie  mieszkań, znaczenie ich pierwszymi literami imion Trzech Króli, pamiętam  też kolędników chodzących po domach. Kiedy to święto zostało zniesione,  trochę to wszystko się zagubiło, a w moim sercu zrodziła się tęsknota  za tamtym pięknym czasem. Zacząłem czytać, zdobywać wiedzę na temat  uroczystości Objawienia Pańskiego i dowiedziałem się, że jest to  najstarsze święto związane z Bożym Narodzeniem. Ono potwierdza niejako  ogólnoświatową misję Jezusa Chrystusa. Uważałem, że zniesienie tego  święta i utrzymywanie go poza kalendarzem państwowym to represja, która  pozostała nam po czasach PRL.  
Droga do ostatecznego pokonania tej wymierzonej w chrześcijan  represji nie była jednak łatwa... 
- Jakieś siedem lat temu zainicjowałem różne starania, aby przywrócić to  święto. Podjęliśmy inicjatywę społeczną - opracowaliśmy odpowiedni  projekt, pod którym podpisało się ponad 700 tys. osób. Trzy lata temu  złożyliśmy go w Sejmie. Niestety, posłowie odrzucili go już w pierwszym  czytaniu. Po kilku miesiącach rozpoczęliśmy nową akcję, ale tym razem zebraliśmy  ponad milion podpisów. To pokazało, że Polacy chcą tego święta. Ponad  rok temu zawieźliśmy nasz projekt do Sejmu, ale posłowie po raz drugi  odrzucili go w pierwszym czytaniu. Widzieliśmy jednak, że na posłów  coraz silniej oddziałuje fakt, że - według rzetelnych badań - ponad 60  proc. społeczeństwa chce przywrócenia tego święta do państwowego  kalendarza. Już wtedy w klubach, które głosowały przeciw projektowi, z  największym trudem utrzymano dyscyplinę, tłumacząc, że do projektu  powróci się niebawem. Zapowiedzieliśmy wtedy, że wrócimy, ale z dwoma milionami podpisów. To  chyba przemówiło do posłów i w końcu się udało. Ci, którzy wcześniej  głosowali przeciw projektowi, teraz go poparli. Od tego roku uroczystość  Trzech Króli jest dniem wolnym od pracy. Tym samym zostało zlikwidowana  jedna z represji PRL, a my wróciliśmy do ponadtysiącletniej tradycji.  
Dziękuję za rozmowę.
Nasz  Dziennik 2011-01-05 
Autor: jc