Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Polacy chcą się bronić, Mińsk nasila represje

Treść

"Oświadczamy, że będziemy bronić każdego Polaka, każdego członka naszej organizacji w sposób ostry i stanowczy" - stwierdzili członkowie nieuznawanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi. W ten sposób zareagowali na prowokację, jakiej dopuściły się przed tygodniem władze wobec członków ZPB wracających z Litwy. W sobotę w Grodnie obradowała rada naczelna tej organizacji, zapowiadając stanowcze działania. Mińsk zareagował kolejnym aresztowaniem.
Na posiedzeniu przyjęto oświadczenie, pod którym złożyli podpisy wszyscy obecni członkowie rady (21) i 7 prezesów regionalnych największych oddziałów ZPB. Napisano w nim m.in.: "Rada Naczelna Związku Polaków na Białorusi wyraża stanowczy protest przeciw łamaniu praw mniejszości polskiej na Białorusi i prześladowaniu członków ZPB". Polscy działacze podkreślili, że prowokacja, jakiej dokonały władze białoruskie, jest najpoważniejszym atakiem wymierzonym w związek. "Podrzucenie substancji zawierającej amfetaminę do samochodu prezes ZPB Andżeliki Borys, wracającej z posiedzenia Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych w Wilnie, oceniamy jako polityczną prowokację, w brutalny i perfidny sposób zorganizowaną przez służby specjalne Białorusi. Prowokacja ta jest skierowana przeciwko ZPB i jego członkom" - napisano w oświadczeniu.
Polacy zapowiedzieli jednocześnie, że nie ugną się pod presją władz. "Będziemy informować społeczność międzynarodową oraz organizować akcje protestu. Każdy podobny incydent, skierowany przeciwko komukolwiek z naszej organizacji, będziemy traktować jako atak na całą organizację" - podkreślili. Zażądali oni również uznania ZPB i zwrócenia jego mienia.
Władze białoruskie być może postanowiły od razu się przekonać, jak związek zareaguje na kolejne represje. Tuż po wyjściu z obrad zatrzymały działacza ZPB, współpracownika prezes Andżeliki Borys, szefa grodzieńskiego oddziału związku Mieczysława Jaśkiewicza. Oskarżono go o udział w bójce. Jaśkiewicz podkreśla, że była to prowokacja. Przewinienie, jakie mu się zarzuca, kwalifikowane jest jako "drobne chuligaństwo", za które grozi do 15 dni aresztu.
Przeciwko ostatniej prowokacji władz białoruskich zaprotestowały polskie władze. W piątek marszałek polskiego Senatu Bogdan Borusewicz wydał kolejne oświadczenie, w którym stwierdził, że "Oskarżenie działaczy Związku Polaków na Białorusi o przemyt narkotyków jest prowokacją polityczną". "Jako marszałek Senatu, który opiekuje się Polakami żyjącymi poza Macierzą, oczekuję od władz białoruskich wyjaśnienia, w jaki sposób doszło do tej godnej pożałowania prowokacji" - stwierdził Bogdan Borusewicz.
Irena Ejsmont, Grodno

"Nasz Dziennik" 2006-11-06

Autor: wa

Tagi: andżelika borys białoruś mińsk związek polaków na białorusi