Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Pokora "Kanonierów"

Treść

Dziś i jutro poznamy czterech półfinalistów piłkarskiej Ligi Mistrzów. Jak na razie nic nie jest przesądzone, nawet Arsenal Londyn, który tydzień temu pokonał przed własną publicznością Juventus Turyn 2:0, zachowuje spokój i przestrzega przed hurraoptymizmem.
Dziś rozegrane zostaną dwa mecze - na San Siro Milan podejmie Olympique Lyon (w pierwszym meczu padł bezbramkowy remis), a hiszpański Villarreal zmierzy się z Interem Mediolan (1:2). Faworytami będą drużyny włoskie, ale muszą zachować czujność - rywali stać na wiele! Olympique nie ma bowiem nic do stracenia, a do tego zagra wzmocniony przez pauzującego przed tygodniem za nadmiar żółtych kartek Juninho. Brazylijczyk, jeden z najlepszych egzekutorów stałych fragmentów gry na świecie, jest zawodnikiem nietuzinkowym, zdolnym w pojedynkę przesądzić o losach meczu. Także Villareal, który już osiągnął największy sukces w historii, ma wielką ochotę na kolejną niespodziankę. Kilka dni temu w Mediolanie potwierdził, że nie jest bez szans.
Najciekawsze będzie się jednak działo w środę. W stolicy Katalonii Barcelona zagra bowiem z Benficą Lizbona (0:0), a w Turynie Juventus z Arsenalem Londyn (0:2). Pewnie zmierzająca po tytuł mistrza Hiszpanii "Barca" będzie zdecydowanym faworytem, ale kibiców niepokoi nie najwyższa forma swoich ulubieńców. W sobotnim meczu z Realem Madryt nie zachwycili bowiem ani Ronaldinho, ani Samuel Eto'o, do tego w trzech ostatnich meczach zdobyli tylko jedną bramkę i to z rzutu karnego. Ewentualnej porażki z Portugalczykami nikt jednak do siebie nie dopuszcza - Barcelona ma w tym roku wygrać Ligę Mistrzów!
Jeszcze niedawno miał w niej także triumfować Juventus, ale po klęsce w Londynie (nie chodzi nawet o wynik, ale styl) jego szanse znacznie zmalały. Owszem, turyńczycy pocieszają się, że do składu wraca lider Pavel Nadved, ale z drugiej strony wypadli z niego Patrick Vieira, Mauro Camoranesi i Jonathan Zebina. Młody, ambitny i grający piękną dla oka piłkę zespół "Kanonierów" powinien przetrzymać napór gospodarzy, ale nikt nie jest pewny swego. - Nie możemy pojechać do Włoch, myśląc, że już jest po wszystkim - mówi bohater pierwszego starcia, Cesc Fabregas.
Pisk

"Nasz Dziennik" 2006-04-04

Autor: ab