Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Pokonać Spartę

Treść

Kilkanaście prób, tylko dwie zakończone powodzeniem. Czy Lech Poznań przełamie wreszcie niemoc i jako trzecia polska drużyna w historii awansuje do piłkarskiej Ligi Mistrzów? Aby tak się stało, musi przejść jeszcze dwie rundy kwalifikacji; na początek czeka go starcie ze Spartą Praga. Niełatwe.
W sezonie 1995/1996 w elicie znalazła się Legia Warszawa. Podopieczni Pawła Janasa w eliminacjach - rozgrywanych w innej, krótszej niż dziś formule - okazali się lepsi od IFK Goeteborg, wygrywając 1:0 i 2:1. Potem radzili sobie lepiej niż przyzwoicie, dotarli aż do ćwierćfinału, jednak tu nie sprostali Panathinaikosowi Ateny. Rok później w ich ślady poszedł Widzew. Łodzianie awans wywalczyli w niesamowicie dramatycznym dwumeczu z Broendby Kopenhaga (2:1 i 2:3), potem toczyli piękne boje z Borussią Dortmund i Atletico Madryt. Gdy odpadali, nikt nie spodziewał się, że przez kilkanaście następnych lat żaden (!) polski zespół w LM nie zagra. Żaden. Tymczasem ani Wiśle Kraków, ani Legii, Polonii Warszawa czy Zagłębiu Lubin sztuka ta się nie udała. Czasami na drodze stawał rywal nie do pokonania - Barcelona albo Real Madryt. Niekiedy brakowało umiejętności, jak w starciach "Czarnych Koszul" z Panathinaikosem czy Wisły z Anderlechtem Bruksela. Raz nie dopisało szczęście, kiedy krakowianie walczyli z "Koniczynkami" i wpierw oszukał ich sędzia, a potem stracili bramkę, która doprowadziła do przegranej dogrywki. Większość naszych drużyn odpadała w decydującej fazie kwalifikacji, ale przed rokiem "Biała Gwiazda" nie sprostała Levadii Tallin w drugiej rundzie rozgrywek. To już jednak przeszłość, choć w ubiegłym tygodniu niewiele brakowało, aby Lech skompromitował się w starciu z Interem Baku. Szczęśliwie "Kolejorz" awans wywalczył i dziś zmierzy się ze Spartą w pierwszym meczu trzeciej rundy. Rywal jest w zasięgu jego możliwości, ale na pewno prezentuje klasę dużo wyższą od Interu. - To solidny europejski zespół prezentujący typową czeską szkołę - uważa trener Jacek Zieliński, który w dzisiejszym meczu nie będzie mógł wystawić Tomasza Bandrowskiego i Jacka Kiełba. Do Pragi poleciał za to nowy napastnik, Joel Tshibamba. Sparta ma jednak większe problemy - prowadzący ją Josef Chovanec żalił się, że jego drużyna zagra bez 3-4 podstawowych graczy. Wśród nich jest największa gwiazda, Bony Wilfried. Na ile jednak to prawda, a na ile "zasłona dymna", przekonamy się dziś wieczorem.
Pisk
Nasz Dziennik 2010-07-27

Autor: jc