Pokój wam!
Treść
Rozśpiewała się cała ziemia. Rozdzwoniły się dzwony niosące całemu światu Orędzie Zmartwychwstania - aby jeszcze raz zaświadczyć o mocy Boga-Człowieka, który przekroczył bramę śmierci i powrócił do życia, pokonując w ten sposób ostatnie jego ograniczenie! Nie sposób mówić o tym fakcie w oderwaniu od Misterium Krzyża, wydarzeń Triduum Paschalnego. Zmartwychwstanie nie unieważniło Golgoty, ale nadało jej nowy sens. Tak musiało się stać, aby wypełniły się zapowiedzi prorockie. Oba wydarzenia złączyły się w jedno nierozdzielne świadectwo miłości Boga do człowieka.
Liturgia Słowa Wielkiego Postu, a szczególnie Wielkiego Tygodnia, bardzo starannie przygotowywała nas do przeżycia tych wydarzeń. Wezwania do nawrócenia, pokuty, wewnętrznej przemiany, wreszcie kontemplacja Męki Chrystusowej - to wszystko miało w nas wytworzyć wewnętrzną dyspozycję, abyśmy przyjmując orędzie wielkanocne, stali się jego głosicielami. Autor Dziejów Apostolskich deklaruje: "My jesteśmy świadkami wszystkiego" (Dz 10, 39) - pisze o apostołach, ale słowa te odnoszą się do każdego wierzącego. Bycie świadkiem Paschy Jezusa sprawia, że każdy, najmniejszy nawet detal życia chrześcijańskiego ulega "przekodowaniu" - zmienia się sposób myślenia, wartościowania, przeżywania Eucharystii, sakramentów świętych. Krzyż i pusty grób pozwalają bowiem zagościć w sercu nadziei, dają pewność i autentyczną moc, nadają sens życiu i codzienności. Nie chodzi o hurraoptymizm, znany ze stadionów, to nie taką radość dziś świętujemy. Nie o "antropologiczną konstantę" też chodzi, wedle której człowiek nosi w sobie niezaspokojoną tęsknotę za szczęściem wiecznym i dlatego - jak mówią nieprzyjaciele Chrystusa - wymyślili sobie "mit o Zwycięzcy". Mitologia ma to do siebie, że jest zbudowana "ku pokrzepieniu serc", nie stawia pytań, bogowie w niej żyjący są "na ludzki obraz i podobieństwo" - teologia zaś, szukając odpowiedzi na najtrudniejsze pytania o cel i sens ludzkiego życia, naturę Boga i wieczności, zarazem prowokuje i niepokoi, posługuje się paradoksem, odsyła do innej logiki życia. Zmartwychwstały Chrystus przez tysiąclecia stawiał pytania, budził lęk, graniczący z paniką, pośród tych, którym zniszczył wygodny status quo. Tak było już od pierwszych dni, kiedy starano się przekupić strażników, by głosili, jakoby ciało Zmarłego wykradziono, tak jest po dziś dzień. Regularnie ogłaszane są "rewelacje", że oto właśnie odnaleziono grób sprzed dwóch tysiącleci, a w nim kości Jezusa z Nazaretu. Mistyfikacja zwykle zostaje ujawniona dość szybko, jednak szatan się nie poddaje. Niewiele może zdziałać. Nienawidzi krzyża, Poranka Wielkanocnego, ponieważ są one znakiem jego porażki.
Istotą naszej radości towarzyszącej Zmartwychwstaniu jest to właśnie, że w świetle całego Triduum Paschalnego nie musimy się już niczego bać. Wraz z granicą śmierci został przekroczony lęk. Apostołowie, dotąd tak bardzo bojaźliwi, po spotkaniach z Jezusem idą na krańce ziemi - niestraszne im prześladowania i poniewierka - aby głosić, że zwycięstwo już się dokonało. Wystarczy tylko uwierzyć!
Liturgia Słowa dzisiejszego dnia niesie w sobie wiele symboli, przedstawia świadectwa radosnych spotkań ze Zmartwychwstałym. Maria Magdalena, Szymon Piotr i Jan, aniołowie przy zwiniętej chuście, uczniowie wędrujący do Emaus, nawet niewierny Tomasz
- wszyscy stali się świadkami! "Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma" - napisze z pokorą św. Jan
(J 20, 9). Nam dzisiaj, wychowanym na kulturze audiowizualnej, wydaje się nieraz, że już same fakty wcześniejszych uzdrowień, cudów, jakich dokonywał Jezus, powinny wystarczać. Tyle było w nich spektakularności, mocy. Tymczasem Zmartwychwstanie dokonało się w ciszy, z dala od zgiełku, hałasu, świętowania. I to ono właśnie - nie owe znaki - zadecydowało o tym, że każde wcześniejsze słowo Jezusowe, każdy Jego czyn, cud, uzdrowienie zostały podniesione na wyższy poziom znaczenia.
ks. Paweł Siedlanowski
"Nasz Dziennik" 2009-04-11
Autor: wa