Pokazały charakter
Treść
Prawdziwą huśtawkę nastrojów zafundowały w weekend sobie i kibicom polskie koszykarki walczące na rozgrywanych w naszym kraju mistrzostwach Europy. Wpierw w sobotę, na inaugurację turnieju, w fatalnym stylu przegrały z Czarnogórkami, by wczoraj, po pięknym boju, pokonać Niemki. To był mecz "o wszystko". Gdyby Biało-Czerwone go przegrały, pożegnałyby się z marzeniami o sukcesach.
Czarnogórki w sobotę debiutowały w mistrzostwach Europy, ale tremy nie było po nich widać żadnej. Z nerwami, niestety, nie poradziły sobie za to nasze reprezentantki. Wyszły na parkiet z żelaznym postanowieniem odniesienia zwycięstwa, bardzo chciały - tego odmówić im nie sposób. Ale też trzęsły im się ręce, nie trafiały z idealnych nawet sytuacji i wypuszczały piłkę z rąk, praktycznie nieatakowane przez przeciwniczki. Koszykarki z Bałkanów skrzętnie to wykorzystały, a pierwsze skrzypce w ich szeregach grały doskonale znane polskim kibicom Jelena Skerovic i naturalizowana Amerykanka Anna de Forge (występowały niedawno w Wiśle Can-Pack Kraków). Obie świetnie dowodziły swymi koleżankami, a przy tym zdobywały sporo punktów. De Forge (w całym meczu) 18, najwięcej w zespole, a Skerovic 11. Nic dziwnego, iż rywalki prawie od początku (prawie, bo po 2,5 minutach Polki wygrywały 5:2) prowadziły i nadawały ton rywalizacji. Biało-Czerwone tylko fragmentami poczynały sobie dobrze, jak choćby w końcówce pierwszej i w pierwszych minutach drugiej kwarty. Doprowadziły wówczas nawet do remisu 20:20 i wydawało się, że będą w stanie przejąć inicjatywę. Nic z tego. Na moment nadzieję odzyskały w końcówce trzeciej odsłony, gdy zmniejszyły stratę do sześciu punktów. Nie poszły jednak za ciosem, a przeciwniczki, grając konsekwentnie, znów powiększyły przewagę do aż 16 punktów. - Byliśmy przygotowani, odpowiednio nastawieni, ale teoria to jedno, a praktyka drugie. Nie mamy w składzie takich indywidualności jak Czarnogóra, chcieliśmy przeciwstawić się jej zespołowością, ale tego zabrakło - podsumował trener Dariusz Maciejewski. W drugim sobotnim meczu grupy C Hiszpanki "planowo" pokonały Niemki 79:69. Niedziela rozpoczęła sie od sensacji - faworyzowane Hiszpanki uległa Czarnogórkom 57:66. A potem na parkiet wyszły Polki i Niemki. Nasze zagrały zupełnie inaczej niż dzień wcześniej. Z pasją, wielkim sercem i po prostu dobrze. Wygrywały od początku, kryzys przeżyły tylko w drugiej kwarcie, gdy pozwoliły rywalkom uzyskać prowadzenie 26:23. Potem jednak uszczelniły obronę, w ataku wiatr złapała Ewelina Kobryn, a grą koleżanek zaczęła kapitalnie dowodzić Paulina Pawlak. W efekcie od stanu 41:41 Polki uciekły na 54:45; zdobyły przewagę, której już nie roztrwoniły. Niemki straciły wiarę w 32. minucie, gdy po rzucie za trzy Agnieszki Kaczmarczyk nasze panie objęły prowadzenie 59:47.
Dziś Biało-Czerwone zagrają z Hiszpankami, a Czarnogórki z Niemkami. Koszykarki z Bałkanów, jak i nasze panie, są już pewne awansu do drugiej fazy turnieju.
Piotr Skrobisz
Nasz Dziennik 2011-06-20
Autor: jc