Pogromca gigantów z Łodzi
Treść
Jaka drużyna jesienią pokonała najmożniejszych ligi - Bełchatów, Legię Warszawa i Wisłę Kraków? Nie Lech Poznań, nie Cracovia, nie Groclin, ale ŁKS, rewelacyjny beniaminek z Łodzi. Wspomniany Lech, powstały z połączenia tego, co najlepszego miały Amica Wronki i "dawny" Lech, awizowany był jako jedna z głównych sił ligi. Generalnie jednak zawiódł, często przyprawiając swoich kibiców o palpitacje. Co mają jednak powiedzieć sympatycy płockiej Wisły? Drużyna zapowiadała włączenie się do walki o miejsca w górnej połówce tabeli, a tymczasem skończyła na samym dnie, z mizernymi widokami na przyszłość.
Wczoraj ocenialiśmy jesienne występy czołowej piątki, dziś o tym, co działo się za jej plecami. Na szóstym miejscu, cztery punkty za Wisłą Kraków, usadowiła się druga drużyna spod Wawelu, czyli Cracovia (21 punktów - bramki 20:25). "Pasy" w minionych miesiącach prowadziło dwóch trenerów, Stefan Białas i Stefan Majewski. Za Białasa ekipa prezentowała radosny futbol, czyli strzelała sporo bramek, ale jeszcze więcej traciła. Gra obronna była wręcz tragiczna, przekładało się to na zdobycze punktowe, nic dziwnego, że włodarze klubu postanowili coś w tej materii zmienić. Powierzyli zespół Majewskiemu i nagle "Pasy" przestały grać w tyłach na zero. To wielka zasługa szkoleniowca, która zaowocowała awansem na wysoką pozycję w tabeli. Dobrą jesień mają za sobą Tomasz Moskała i Dariusz Pawlusiński, ciut słabszą (szczególnie na początku) Piotr Giza, kreowany niegdyś na czołowego rozgrywającego ligi.
Siódmy jest Lech (21 - 29:21). Niby grał efektownie, strzelał sporo bramek, jego mecze były emocjonujące i dramatyczne, potrafił wyciągać zwycięstwa ze stanu 0:2, ale widać było, że Franciszek Smuda jeszcze nie zdążył należycie poukładać drużyny. Bardzo słabo prezentowała się gra defensywna (zawodził jeden z polskich bohaterów ostatniego mundialu, Bartosz Bosacki); w tej formacji potrzeba sporo zmian. Plusy to rozwój talentu Zbigniewa Zakrzewskiego i pozyskanie Peruwiańczyka Henry'ego Quinterosa.
Ósmą pozycję zajął rewelacyjny beniaminek - ŁKS (21 - 19:15). Rewelacyjny, bo potrafił w pokonanym polu zostawić m.in. Bełchatów, Legię i Wisłę! Okazało się, że mający po trzydziestce rutyniarze: Tomasz Hajto, Rafał Niżnik i Bogusław Wyparło, wciąż są w stanie zawojować ligę. Kilka kapitalnych spotkań rozegrał lewy pomocnik Robert Kolendowicz, przypomnieli o swym talencie Łukasz Madej i niechciany w Wiśle Grzegorz Kmiecik.
Za ŁKS uplasował się Groclin Grodzisk Wlkp. (19 - 17:15), czyli jeden z najmocniejszych klubów w lidze - częściej jednak zawodzący niż spełniający oczekiwania. Jesienią grał przeciętnie, zanotował na swym koncie aż dziesięć remisów. Przegrał co prawda tylko dwa mecze, ale w sumie zdobył zbyt mało punktów, by mógł myśleć o miejscu w górze tabeli. Pod koniec rundy trenera Wernera Liczkę zastąpił Maciej Skorża. Efekty mają przyjść na wiosnę, na razie drużyna grała - poza nielicznymi wyjątkami, jak mecz z Wisłą Kraków - przeciętnie aż do bólu.
Dziesiąte miejsce zajęła Arka Gdynia (18 - 18:16), dowodzona przez jednego z najciekawszych polskich trenerów, Wojciecha Stawowego. Początki były trudne, ale potem zespół grał coraz efektowniej, lepiej i skuteczniej. Udaną jesień mają za sobą Janusz Dziedzic i 32-letni Olgierd Moskalewicz.
Na jedenastej pozycji rundę zakończył Widzew Łódź (15 - 16:21) - najmłodsza drużyna w lidze, prowadzona przez najmłodszego trenera, Michała Probierza. Dopóki starczyło sił i entuzjazmu, zespół potrafił grać bardzo dobrze i sprawiać niespodzianki. Rozgromił na wyjeździe Górnika Łęczna, u siebie po porywającym boju pokonał Lecha. Próbkę talentu dał Bartłomiej Grzelak i... na wiosnę najprawdopodobniej grać będzie w Wiśle Kraków. Pod koniec pierwszej rundy Widzew złapał zadyszkę i teraz w Łodzi martwią się, co zrobić, by tę ligę uratować.
Dwunasty jest Górnik Zabrze (15 - 18:24). Jak na kłopoty, taką a nie inną sytuację kadrową - to miejsce dobre! Ślązacy w kapitalnym stylu rozgromili u siebie Cracovię, pokonali Bełchatów, zawsze mogli liczyć na doping kibiców, ale poza tym było pod górkę.
Pogoń Szczecin (14 - 14:19) zakończyła zmagania na trzynastym miejscu. Raz jeszcze się okazało, że "brazylijski eksperyment" polegający na hurtowym sprowadzaniu rodaków Ronaldo i Roberto Carlosa nie ma racji bytu, jesienią tylko Edi prezentował się jako tako. Reszta... już wróciła do ojczyzny i nikt za nią nie tęskni. Fatalna wiadomość dla fanów "Portowców" brzmi: wiosną zjawią się w Szczecinie kolejni Brazylijczycy.
I na koniec ostatnia trójka, czyli Górnik Łęczna (14 - 9:26), Odra Wodzisław (12 - 13:26) i Wisła Płock (9 - 11:30). Górnicy zaczęli zdobywać punkty, gdy zajrzało w im oczy widmo kar finansowych za wcześniejsze fatalne wpadki. Odra to tylko Marcin Chmiest, który jesienią zdobył 9 z 13 bramek drużyny. Koledzy mogą mu dziękować, bo inaczej ich sytuacja byłaby jeszcze gorsza. A Wisła... to katastrofa.
Pisk
"Nasz Dziennik" 2006-11-23
Autor: wa