Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Poeta epoki przejściowej

Treść

Dzisiaj mija 110. rocznica śmierci Adama Asnyka, jednego z najważniejszych poetów polskich. W swoich utworach pisał on o potrzebie godzenia nowych idei z tradycją, nawołując młode pokolenie do aktywności. Nigdy nie pogodził się z upadkiem Powstania Styczniowego, w którym sam brał udział.

Urodził się 11 września 1838 r. w Kaliszu w rodzinie szlacheckiej. Był synem Kazimierza, powstańca listopadowego, i Konstancji z Zagórowskich. Od wczesnego dzieciństwa rodzice wychowywali go w duchu głębokiego patriotyzmu oraz kulcie umiłowania przeszłej świetności Rzeczypospolitej. Po ukończeniu Wyższej Szkoły Realnej w Kaliszu studiował w Instytucie Gospodarstwa Wiejskiego i Leśnictwa w Marymoncie (1856), w Akademii Medyko-Chirurgicznej w Warszawie (1857-1859) oraz na uniwersytetach we Wrocławiu (1859-1860), Paryżu (1861) i Heidelbergu (1861-1862).

W obronie Ojczyzny
Od początku studiów Asnyk brał udział w działalności akademickich związków niepodległościowych, a w 1858 roku stanął na czele "Czarnego Bractwa", będącego tajną organizacją zrzeszającą studentów warszawskich uczelni. W końcu 1862 lub na początku 1863 roku aktywnie włączył się w nurt przygotowań do wybuchu insurekcji jako zdecydowany zwolennik "czerwonych". Kiedy powstanie wybuchło, wszedł w skład Rządu Narodowego. Działalność patriotyczną, jak wielu mu podobnych młodych ludzi, okupił aresztowaniem i uwięzieniem w warszawskiej Cytadeli. Po uwolnieniu z niej wyjechał za granicę, przebywając m.in. we Włoszech i Niemczech, gdzie w 1866 r. w Heidelbergu uzyskał stopień doktora filozofii. Pogrążony w ciężkiej depresji psychicznej spowodowanej upadkiem powstania i skalą rosyjskich represji, jakie dotknęły Królestwo, uznał, że w jego życiu nie ma już miejsca na działalność polityczną. Po powrocie do kraju w obawie przed aresztowaniem nie wrócił do Królestwa, lecz udał się do Galicji. Początkowo przebywał we Lwowie, a w 1870 r. zamieszkał w Krakowie. W styczniu 1882 r. został wydawcą wychodzącego w tym mieście dziennika "Reforma", które w listopadzie tegoż roku zmieniło nazwę na "Nową Reformę". Pomimo wcześniejszych zapewnień, że odsunie się od polityki, brał jednak czynny udział w życiu społecznym i politycznym kraju, co wiązało się z pełnionymi przez niego funkcjami: radnego miejskiego w Krakowie (od 1884 r.) oraz posła do galicyjskiego Sejmu Krajowego (1889 r.). W 1890 r. uczestniczył w sprowadzeniu z Paryża prochów Adama Mickiewicza. Był także jednym z organizatorów Towarzystwa Szkoły Ludowej w Krakowie oraz jednym z pierwszych członków Towarzystwa Tatrzańskiego. "Dla wielu był autorytetem. Szanowano go, wsłuchiwano się w niego z uwagą. On sam czuł na sobie ciężar społecznej odpowiedzialności. Był bardzo popularny. Ktoś skrzętnie wyliczył, że blisko pięćdziesięciu kompozytorów, w tym m.in. Mieczysław Karłowicz i Władysław Żeleński, napisało muzykę do jego utworów" - podkreśla Andrzej Żmuda we wstępie do tomiku wierszy Asnyka pt. "Wierzę w miłości wieczny cud". Poeta wiele podróżował po Europie, odbywając w 1888 r. podróż do Włoch, na Sycylię, Maltę i północne brzegi Afryki, zakończoną w Marsylii, a w 1894 r. na Cejlon i do Indii. Zmarł 2 sierpnia 1897 r. w Krakowie i został pochowany w krypcie zasłużonych na Skałce.

Twórczość literacka
Jako poeta Asnyk zadebiutował w 1864 r. w lwowskim "Dzienniku Literackim". Swoje utwory podpisywał pseudonimem Jan Stożek lub El...y. Łączył w nich tradycje romantyczne z pozytywistyczną problematyką filozoficzną i społeczną. Wilhelm Feldman w książce "Współczesna literatura polska 1864-1923" słusznie stwierdza, że Asnyk "jest słupem granicznym między twórczością romantyków a neoromantykami, którzy wejdą na widownię prawie w roku jego zgonu. (...) Za progiem zostawił wszystkie insygnia królewskie i arcykapłańskie dawnej romantyki. Asnyk po 'Śnie grobów' zmienia zupełnie formę i treść poezji swojej - poezji polskiej. Dawniej był poeta wieszczem, wajdelotą, mistrzem i panem narodu - Asnyk tej roli się zrzeka. W sporze między 'publicznością a poetami' stwierdza: 'Tacy poeci, jaka jest publiczność!'. Nie jest wodzem, co nakazuje, prowadzi, sądzi, karze, jest wyrazem środowiska, najszlachetniejszego, najkulturalniejszego w Polsce, ale również starającego się treść swą duchową pogodzić z szlachetniejszymi pierwiastkami czasu. Zasadniczo jest indywidualistą. Swoje śpiewa smutki i radości, swoje nadzieje i cierpienia".
Utwory poetyckie ogłaszał Asnyk w tomach "Poezje", wydawanych w latach: 1869, 1872, 1880 i 1894. Poeta po mistrzowsku opanował w swoich wierszach formę sonetu, co wiązało się z zachowaniem harmonii wersyfikacyjnej i subtelności w wyrażaniu uczuć. Ta niezwykłość formy u Asnyka polega głównie na wyższej niż u innych poetów dźwięczności wiersza. Składa się na nią ogromne bogactwo ciekawych i kunsztownie rozmieszczonych rymów, skrupulatne zachowanie rytmiki, a także łączenie w zwrotki różnorodnych form wiersza, co wytwarza nieoczekiwane i oryginalne efekty słuchowe. "Liryka jego tak jak muzyka, będzie niejasna, pełna tajemnych drżeń i wahań, subtelna. Potrafi oddać nieuchwytne tęsknoty i marzenia: pół-brzask i pół-cień, pół-jawa i pół-sen, chwile, gdy władza oka słabnie, a słuch staje się czulszym i doskonalszym, dadzą mu najpiękniejsze natchnienia. Noc czerwcowa, letni wieczór w górach, lub ulewa po skałach hucząca, jesień pogodna i smutna podszepną mu przejmujące, urocze melodie. Tak samo, dotykając głównej struny liryzmu: miłości, Asnyk wygra na niej tylko to, co muzyka najłacniej oddać może: niepewność, zwątpienie serca, smutek i tęsknotę" - pisze Jan Sten w pracy "Adam Asnyk. Sylwetka literacka", wydanej w Krakowie w roku śmierci Asnyka. Inny badacz jego twórczości, Wilhelm Feldman, doda: "Asnyk układał wiersze swoje na spacerach, powoli, dobierając rymów kunsztownych, potem rzucał je na papier, bez samorzutności, bez żywiołowego natchnienia. Stąd kunsztowna budowa jego strof, język trzeźwy a rytmiczny, dowcip nierzadki; stąd brak też spontaniczności, dramatycznej potęgi - nawet w dramatach". Podsumowując, można stwierdzić, że poeta posiada w wysokim stopniu właściwe muzyce poczucie miary, taktu i harmonii.
Do dziś powodzeniem cieszą się pełne lirycznej prostoty wiersze miłosne oraz opisujące monumentalne piękno przyrody utwory poświęcone Tatrom Asnyka. Sam poeta w liście do ojca z 28 maja 1874 r. pisał: "Góry i morze to jedyne uniwersalne lekarstwo na wszystkie ludzkie dolegliwości, tam oddychając świeżym, wonnym powietrzem, pojąc się widokiem świeżej a wzniosłej natury można zapomnieć o cierpieniach i troskach...". Co istotne, Asnyk nigdy nie zaakceptował filozofii pozytywizmu i materializmu jako zupełnie obcych jego mentalności. W swych poszukiwaniach artystycznych zwracał się raczej ku mistycznym koncepcjom religijno-filozoficznym, a wraz z ich dogłębnym poznaniem umacniał się w przekonaniu, iż świat ze swoim idealnym porządkiem jest dziełem Boga. Choć z początku jego liryka była wyrazem rozterki duchowej poety, przeżywającego kryzys światopoglądowy, pogłębiony klęską narodową, powstawały także wiersze wyrażające tęsknotę za "siłą ducha". Z czasem w jego utworach zaczęła dominować postawa epicka; w miejsce lirycznego obrazu ludzkich przeżyć pojawił się zobiektywizowany, epicki obraz świata, refleksja coraz częściej zastępowała komentarz liryczny. Najpełniejszym wyrazem tej zintelektualizowanej poezji jest cykl 30 sonetów "Nad głębiami" (1883-1894), który przyniósł mu miano "poety-filozofa". Zawarł w nim swój system filozoficzny, będący próbą pogodzenia idealizmu z pozytywistycznym realizmem i scjentyzmem. Poza poezją pisał także dramaty, w których podejmował współczesną sobie tematykę polityczną i historyczną, społeczną i obyczajową. Był również autorem nowel i studiów literackich. Wart podkreślenia jest fakt, iż w twórczości Adama Asnyka obecna jest stale nuta patriotyczna, głosząca wiarę w siłę Narodu i możliwość odzyskania wolności. Zacytujmy tutaj jeden z jego mniej znanych wierszy. Nosi on tytuł "Miłość Ojczyzny":

Stał blady, milczący, z porąbaną głową,
Krew miał na twarzy, w tył związane ręce.
Pierś mu pękała w rozpaczliwej męce,
Lecz żadne skargi nie wyszło z ust słowo.
"Kto jesteś"? - zapytał go brygady generał. -
- "Jeniec" - odpowie z trudem blady żołnierz.
"Twój stopień"? - "Żołdak wasz szlify mi pozdzierał,
Odpiął mi krzyże, zdarł z munduru kołnierz".
"A szabla twoja"? - "Tam w dębowym lasku
Na twoim jenerale złamała się kasku", -
"I ty żyjesz"? - "Dziewięciu na mnie się rzuciło,
Uległem, gdy ośm trupów przy mnie było".
"Dzielnyś i mężnyś" - generał mu rzecze -
Lecz powiedz mi ty, człeku nieśmiertelny,
Co ty masz, że cię szabla nie rozsiecze,
Żeś taki mężny, zacięty i dzielny".
- "Miłość Ojczyzny". - "O! w takim twym szale
Powinno jedno zabić ciebie słowo".
- "Jakie to słowo? Powiedz generale". -
Zapytał jeniec z podniesioną głową.
Wtedy generał podniósł się na koniu,
Podniósł rękę do czoła i spojrzał po błoniu,
Gdzie szeregi walczących widać było w dali,
I rzekł patrząc na jeńca: "już wasi przegrali".
Tym słowom generała snać jeniec uwierzył,
Bo padł na ziemię - za chwilę już nie żył.

Pięknie o twórczości Adama Asnyka wyraził się Jan Sten, który w przywołanej wyżej przez nas książce stwierdza: "Adamowi Asnykowi przypada w dziejach literatury wielki zaszczyt: do lutni, na której grali wielcy poeci romantyzmu, nawiązał kilka strun nowych, nie tak donośnych, jak dawne, ale bardzo dźwięcznych i czystych. Sprowadził poezję naszą bliżej ziemi z wyżyn podniebnych, gdzie ją wzniósł Mickiewicz, Słowacki, Krasiński. Żadna poezja bowiem nie miała w ogóle swoim tak wysokiego lotu, jak nasza, i żadna nie była tak ściśle narodową, tj. tak nierozerwalnie spojoną z historycznymi przejściami narodu. (...) Ma Asnyk uśmiech współczucia i wyrozumiałości dla tego, co minęło, i z tym samym uśmiechem wita nadchodzące pokolenia, chociaż one, jak sądzi nieco jednostronnie, depcą bezlitośnie upadły ideał. (...) Asnyk zbliżył do ziemi lot naszej poezji. Romantycy byli, a inni przynajmniej chcieli być 'milionem i za miliony cierpieć katusze'. Swój ból przyjmowali i oddawali tak, jak gdyby w nich - cierpiał naród. Asnyk cierpi zawsze sam w sobie, z narodem swoim lub - poza nim. Asnyk wywalczył prawa dla poezji indywidualistycznej, dla tej, która przestaje być 'srogą, twardą, Bożą służbą' a jest tylko czystą, wytworną sztuką, objawieniem indywidualnym".
Piotr Czartoryski-Sziler
"Nasz Dziennik" 2007-08-02

Autor: wa

Tagi: adam asnyk