Podzielony świat
Treść
Wiele murów budowano w dziejach świata. Większość już nie istnieje, niektóre pozostały jako przestroga dla potomnych. Powody ich budowania były różne: zazdrośnie strzeżona potęga, "jedyne i słuszne" ideologie niedopuszczające do głosu innych, nienawiść. Na naszych oczach wiele z nich się rozpadło, ośmieszyły się wobec historii systemy, które te mury wzniosły. O wiele trudniej jednak zburzyć mury w ludzkich sercach. One wyrastają niepostrzeżenie, stają się groźne wtedy, gdy zaczynają być podstawą wyborów, decyzji. Z czasem zaczynają przygniatać swoim ciężarem tych, którzy je wznieśli. Nie jest łatwo je zburzyć, szczególnie wtedy, kiedy sumienie także zostaje obudowane skamieliną pychy i nieznoszącej sprzeciwu "wszystkowiedzy".
Jezus wiedział, ile zła mogą czynić mury, szczególnie te wzniesione w ludzkich wnętrzach. Wyrósł w narodzie, który ze swego wybrania uczynił bastion, stawiając innych niżej siebie. Jego słowa odbijały się o ścianę nieufności, niezrozumienia i złości. Wnosił nowe spojrzenie na Boga i człowieka. A nowe zawsze jest wyzwaniem...
Nie tylko na słowach się jednak skończyło. Kulminacyjnym punktem w procesie jednoczenia był krzyż. W nim został przerwany łańcuch ludzkiej złości, pragnienia dominacji. Jezus zawisł na nim jako niewinny, a mimo to poddał się jego złowrogiej mocy, aby ją w Poranek Wielkanocny skruszyć. Dla nas, żyjących w świecie, który akceptuje przemoc w dochodzeniu swoich racji, gdzie liczą się silniejsi, bardziej przebojowi, bezwzględni, i gdzie przez to nieustannie budowany jest łańcuch dominacji, narasta poczucie zemsty, ma to fundamentalne znaczenie. Dzięki Chrystusowi to wszystko może zostać przerwane. Nowe stworzenie, o którym tak często pisze Apostoł Narodów, na tym właśnie m.in. polega. Dziś przypomina nam o tym jeszcze raz: "On bowiem jest naszym pokojem. On, który obie części ludzkości uczynił jednością, bo zburzył rozdzielający je mur - wrogość. W swym ciele pozbawił On mocy Prawo przykazań, wyrażone w zarządzeniach, aby z dwóch rodzajów ludzi stworzyć w sobie jednego nowego człowieka, wprowadzając pokój."
To nieprawda, że wojną, zgiełkiem oręża można zbudować pokój. Tyle ich było w dziejach świata, a każda z nich przyniosła łzy, przekleństwa, niesprawiedliwość. Tyle wojen, kłótni i nienawiści w rodzinach, a żadna z nich ani o krok nie przybliżyła do jedności. Skutek jedyny to taki, że w miejsce jednych zburzonych murów wyrastały inne, jeszcze większe. Taka jest taktyka diabelska. Bardzo skuteczne było i jest nadal stare powiedzenie rzymskie: Dziel i rządź. Ono pozwala sprawować władzę nie tylko nad narodami, ale i nad duszami ludzkimi.
Kto wznosi ciągle nowe mury? Skąd się biorą tragedie, które podzieliły całe narody, niezrozumienie i obcość w rodzinie? Odpowiedź dają cytowane wcześniej słowa z Listu do Efezjan. Jezus zburzył mur, bo pozbawił mocy Prawo - pokazał, że nie wystarczy tylko spełniać powinności, a zarazem mieć uszy i oczy zamknięte na innych, na miłość, na Boga - trzeba jeszcze umieć słuchać. O wiele łatwiej jest mówić, dyktować warunki, o wiele trudniej słuchać. Słuchanie wymaga pokory i posłuszeństwa. Wiąże się z koniecznością rezygnacji ze swojej cząstki racji na rzecz tego, który postrzega prawdę z innej strony. Nie jest to łatwe. W naszym świecie ciężko znaleźć argumenty, które uzasadniałyby przegraną, rezygnację z zemsty, zgodę, aby dać się zranić drugiemu. Tym się różnią od siebie świat chrześcijański i świat, w przestrzeni którego nie ma Boga. Do którego z nich jest nam bliżej?
ks. Paweł Siedlanowski
"Nasz Dziennik" 2009-07-18
Autor: wa