Podzielili skórę na niedźwiedziu
Treść
Rosyjski koncern Gazprom oraz niemieckie E.ON Ruhrgas i BASF podpisały wczoraj w Moskwie porozumienie końcowe w sprawie budowy Gazociągu Północnego z Rosji do Niemiec z pominięciem m.in. Polski. Umowę zawarto, nie czekając na zgodę krajów, przez które ma przebiegać rurociąg, choć właśnie wczoraj zakończono w Petersburgu konsultacje z ich przedstawicielami, którym m.in. zaprezentowano rosyjsko-niemiecki projekt.
Według przedstawicieli spółki North European Gas Pipeline Company (NEGPC) utworzonej przez te koncerny, podpisany wczoraj dokument jedynie uściśla porozumienia zawarte w umowie bazowej. Ponadto określa prawne i finansowe ramy projektu. Nie czekając na zdanie państw "tranzytowych" w sprawie warunków dopuszczalności budowy rosyjsko-niemieckiego projektu, koncerny z obu krajów podpisały kontrakt na uzupełniające dostawy gazu przez Gazociąg Północny - podała służba prasowa rosyjskiego holdingu gazowego. W ramach tego porozumienia o 15 lat (od roku 2020 do 2035) przedłużono również ważność kontraktów na dostawę rosyjskiego gazu ziemnego lądowym rurociągiem przebiegającym przez miasto Waidhaus przy granicy z Czechami.
Umowę podpisano w czasie, gdy w Petersburgu kończyły się konsultacje z przedstawicielami rządów Danii, Finlandii i Szwecji, przez których akweny ma być prowadzona bałtycka rura. Uczestniczyli w nich także delegaci władz Niemiec i Rosji, które inspirują całe przedsięwzięcie. Do jego realizacji jest wymagana zgoda wymienionych trzech państw. Tymczasem Szwecja ma poważne zastrzeżenia co do tej inwestycji. Obawia się bowiem, że w trakcie układania rurociągu na dnie morskim może dojść do uwolnienia toksycznych środków z zatopionych w Morzu Bałtyckim arsenałów broni chemicznej.
Rokowania w dawnej stolicy Rosji toczyły się niemal w całkowitej izolacji od mediów. Tajemnicą otoczono nawet dokładne miejsce spotkania ekspertów. Irina Wasiliewa stwierdziła, że spotkanie było poświęcone m.in. "ustanowieniu kontaktów pomiędzy konkretnymi instytucjami państwowymi" zainteresowanych państw i "określeniu procesu przygotowania zakresu niezbędnych informacji". Jej zdaniem, trudno mówić o sukcesie bądź niepowodzeniu spotkania pełnomocnych przedstawicieli Finlandii, Szwecji, Danii i Niemiec wobec NEGPC, ponieważ miało ono głównie charakter "techniczny". Na spotkanie nie zaproszono pozostałych państw bałtyckich, w tym Polski, mimo że są one na równi zainteresowane bezpieczeństwem ekologicznym Bałtyku.
Również wczoraj kontrakt na dostawy gazu za pośrednictwem Gazociągu Północnego podpisał niemiecki koncern BASF. Będzie on tą drogą kupować 9 mld m sześc. paliwa przez 25 lat.
Wczorajszy kontrakt podpisali zastępca przewodniczącego Zarządu Gazpromu Aleksander Miedwiediew i szef zarządu E.ON Ruhrgas Burkhard Bergmann. Przedłużenie kontraktu oznacza, że rocznie do Niemiec ma trafić odcinkiem lądowym około 20 mld m sześc. gazu, a łączna wielkość dostaw wynieść do 300 mld m sześc. Tymczasem kontrakt na dostawę surowca za pośrednictwem Gazociągu Północnego przewiduje roczne przetłoczenie do 4 mld m sześc. surowca. Zakłada się, że łączna wielkość dostaw w latach od 2010-2011 (kiedy rurociąg ma być oddany do użytku) do 2036 roku przez nieistniejący jeszcze podwodny gazociąg ma wynieść do 100 mld m sześc.
"Powyższe kontrakty wzmacniają nasze partnerskie stosunki z największym na świecie producentem gazu ziemnego. Równocześnie kompensujemy obniżające się dostawy ze źródeł zachodnioeuropejskich i zabezpieczamy uzupełniające ilości gazu dla wzrastającego rynku europejskiego" - cytuje słowa Bergmanna rosyjska służba prasowa.
Według Miedwiediewa, "szczególne znaczenie ma podpisany [wczoraj] długoterminowy kontrakt na dostawy gazu przez budowany Gazociąg Północny. Nowy kontrakt - to jeszcze jedno świadectwo sukcesywnej realizacji projektu" - oświadczył z dumą Miedwiediew cytowany przez RIA Nowosti.
Tym samym najsilniejsze kraje naszego regionu - Rosja i Niemcy, nie bacząc na świeżo rozpoczęte negocjacje nt. warunków ekologicznych budowy gazociągu, wywarły kolejną presję psychologiczną na kraje bałtyckie. Przedłużenie kontraktu na dostawy gazu przez gazociąg kwestionowany przez Polskę, Litwę, Łotwę, Estonię, Szwecję, a ostatnio - nawet przez Białoruś - ma zademonstrować, że ich zgoda jest jedynie "formalnością". Podpisany wczoraj dokument ma utrwalić porozumienie zawarte we wrześniu 2005 roku. Wówczas Niemcy i Rosjanie zdecydowali się na stworzenie wspólnego niemiecko-rosyjskiego konsorcjum NEGPC, w którym większościowe 51 proc. udziałów zapewnił sobie Gazprom.
Rosyjski koncern planuje, że na początku 2008 r. rozpocznie się budowa morskiego odcinka Gazociągu Północnego, a pierwsza część jego lądowego odcinka zostanie oddana do użytku już jesienią tego roku. Natomiast uruchomienie pierwszej nitki rurociągu, którym Rosja ma zaopatrywać w gaz Niemcy oraz kilka krajów Europy Zachodniej, planowane jest w drugiej połowie 2010 roku.
Tymczasem do głosów sprzeciwiających się budowie Gazociągu Północnego dołączyli rosyjscy ekolodzy, którzy koncentrują się głównie na jego odcinku lądowym, powątpiewając w jego opłacalność. Jak oświadczył wczoraj przewodniczący petersburskiego oddziału Międzynarodowego Zielonego Krzyża Jurij Szewczuk, projekt zaszkodzi lasom, ponieważ trzeba będzie wyrąbać wiele drzew, ucierpi również fauna. "Nie przyniesie on [rurociąg - dop. red.] chyba jakiegokolwiek zysku i pożytku dla naszego kraju i tylko grozi wybuchem chemicznym w morzu - ocenił Szewczuk w wypowiedzi dla petersburskiego portalu Fontanka.ru. Ekologów nie przekonują zapewnienia rzecznik NEGPC, iż przebieg GP został tak zaplanowany, by nie przecinał miejsc zalegania broni chemicznej z czasów ostatnich wojen, a dno miałoby zostać dokładnie zbadane przed położeniem rurociągu.
Rosyjskie media przypominają o utrzymujących się zastrzeżeniach Szwecji wobec projektu. W konsulacie tego kraju w Petersburgu poinformowano rosyjskich dziennikarzy, że projekt budowy GP nie przedstawia większej wartości dla Sztokholmu, ponieważ szwedzka strategia zakłada ograniczanie wykorzystywania nieodnawialnych źródeł energii, w tym gazu. Innym powodem sprzeciwu Sztokholmu jest perspektywa budowy platformy-przepompowni w pobliżu wyspy Gotland, która jest podstawowym miejscem wypoczynku dla szwedzkiej elity politycznej i ekonomicznej.
Waldemar Moszkowski
Zawiadomią, jak się przygotują
Z Iriną Wasiliewą, rzecznikiem prasowym konsorcjum North European Gas Pipeline Company, rozmawia Waldemar Moszkowski
Czy strona szwedzka podtrzymuje swój sceptyczny stosunek do projektu budowy Gazociągu Północnego?
- Nie sposób na to pytanie odpowiedzieć jednoznacznie i niekoniecznie w kontekście tego spotkania, które odbywa się na poziomie ekspertów. Obecnie znajdujemy się w momencie tworzenia procedury zawiadomienia.
Szwedzi oświadczyli, że nikt wcześniej nie zwracał się do nich w kwestii budowy gazociągu, który przebiega przez ich strefę...
- Dlatego że trwają wstępne rokowania. Wszystkie komentarze wcześniej wypowiadane na ten temat odnosiły się do tego właśnie "notification", tj. zawiadomienia. Procedura wymaga, by zanim przystąpi się do realizacji tego transgranicznego projektu, przeprowadzono ekspertyzę, jaki wpływ ma ta inwestycja na środowisko naturalne. Pierwszym etapem jest powiadomienie o projekcie, do którego w tym momencie jeszcze nie doszło, ponieważ jest to skomplikowana procedura. Obecne spotkanie poświęcone jest m.in. właśnie przygotowaniom do sformułowania tego powiadomienia. Oczekujemy, że będzie ono gotowe w ciągu najbliższych miesięcy. Obecnie ustalany jest zakres informacji niezbędny przy powiadomieniu i pozostałe elementy procedury.
Gdzie dokładnie toczą się te rozmowy?
- W Sankt Petersburgu.
Ale dokładniej, czy w gmachu konsorcjum? Czy to jest tajemnica?
- Niestety, nie ujawnia się miejsca spotkania.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2006-08-30
Autor: wa