Podtrzymują embargo
Treść
Główny lekarz sanitarny Federacji Rosyjskiej Giennadij Oniszczenko poinformował wczoraj, że Moskwa odłożyła podjęcie decyzji o dopuszczeniu polskich warzyw na rosyjski rynek. Oniszczenko wyjaśnił, że w Rosji wątpliwości wzbudziła przedstawiona przez Polskę lista laboratoriów, które mają potwierdzać bezpieczeństwo produkcji warzywnej.
Szef Rospotriebnadzoru podał w uzasadnieniu, że Polska przysłała listę, na której widniało 17 laboratoriów. Dokument ten wywołał w Rosji pytania i został przez stronę polską anulowany. - Natychmiast otrzymaliśmy nowy list, w którym figurowało tylko jedno laboratorium - dodał Oniszczenko, zaznaczając, że "taka łatwość w zmienianiu przez Polskę stanowiska bardzo Rosję niepokoi". Tymczasem główny inspektor ochrony roślin i nasiennictwa poinformował, że zgodnie z umową z 22 czerwca pomiędzy Rospotriebnadzorem a unijną Dyrekcją Generalną ds. Zdrowia i Konsumentów w sprawie wywozu warzyw z UE do Rosji, Polska wskazała Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach jako laboratorium akredytowane do przeprowadzania badań na obecność szczepu bakterii E. coli. Dane tego laboratorium zostały przekazane do Komisji 22 czerwca. Natomiast dwa dni później została przekazana przez Polskę KE dodatkowa lista 16 wojewódzkich laboratoriów Państwowej Inspekcji Sanitarnej, wykonujących na terenie Polski badania monitoringowe na obecność E. coli na warzywach. Dziś do Moskwy udaje się wiceminister rolnictwa Jarosław Wojtowicz, gdzie w imieniu polskiej prezydencji będzie rozmawiać w sprawie nałożonego przez Rosję embarga na import warzyw z państw UE. Moskwa wprowadziła embargo na import warzyw z krajów Unii Europejskiej 2 czerwca w związku z falą zakażeń pałeczką okrężnicy EHEC w Europie. Podczas szczytu UE - Rosja w Niżnym Nowogrodzie Kreml zgodził się jednak na odblokowanie importu warzyw z UE w zamian za unijne gwarancje bezpieczeństwa tych produktów. Jak dotąd jednak strona rosyjska zezwoliła na wznowienie importu warzyw jedynie z Holandii, Belgii, Danii i Hiszpanii.
Marta Ziarnik, PAP
Nasz Dziennik 2011-07-07
Autor: jc