Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Podstawy czystej i szczerej modlitwy

Treść

Pamiętajmy, że to, co zrodzi się w duszy zanim przystąpi do modlitwy, będzie jej się przypominało w czasie jej trwania. O modlitwie, decyduje więc wcześniejsze przygotowanie, ponieważ zawsze odzwierciedla ona aktualny stan umysłu.

Wszelki wysiłek mający na uwadze doskonałość serca zmierza zawsze do tego, aby osiągnąć stan trwałej i nieprzerwanej modlitwy, oraz, na ile na to pozwala ludzka ułomność, aby zachować niezmącone skupienie umysłu i stałą czystość. W tym właśnie celu ochoczo i wytrwale ćwiczy swoje ciało i nie przestaje szukać okazji do skruchy serca. Istnieje przy tym wszystkim pewien wzajemny i nierozerwalny związek. Otóż, jeśli budowlę cnót wznosi się po to, aby dojść do doskonałej modlitwy, to bez tego zwieńczenia (modlitwy), które mocno wiąże je wszystkie ze sobą, nie będą one nigdy dostatecznie silne i trwałe.

Bez cnót nie można więc osiągnąć i doskonalić trwałego i nieprzerwanego skupienia na modlitwie, a bez wytrwałej modlitwy nie będą nigdy doskonałe cnoty, które stanowią jej podstawę. Aby jednak właściwie przedstawić skutki modlitwy i zająć się jej głównym celem, czyli urzeczywistnianiem cnót, musimy najpierw wyliczyć i po kolei omówić wszystko, co dla osiągnięcia tego celu należy przygotować lub odrzucić. Przystępując bowiem do budowy tak wysokiej, duchowej wieży, powinniśmy najpierw, zgodnie z ewangeliczną przypowieścią, dokładnie wszystko obliczyć i skrzętnie przygotować.

Pamiętajmy jednak, że nasze starania niewiele nam pomogą i nie będą dostatecznym oparciem pod wzniosły gmach doskonałości, jeżeli najpierw nie oczyścimy gruntu naszego serca z wszelkich wad i nie usuniemy z niego bezużytecznego rumowiska naszych namiętności. Dopiero wtedy, na tym nowym i twardym podłożu, albo raczej, na owej ewangelicznej skale, możemy położyć mocne fundamenty prostoty i pokory. To na nich wzniesie się następnie niewzruszona wieża duchownych cnót, która z wiarą we własną wytrzymałość sięgać będzie nieba.

Jeżeli bowiem spocznie na tym fundamencie, to choćby przyszły ulewne deszcze namiętności, choćby, niczym taranem, uderzyły w nią wezbrane rzeki prześladowań, choćby, jak huragan, szalały wokół niej złe duchy – ona jednak nie runie, ani nawet lekko nie zadrży.

Podstawy czystej i szczerej modlitwy

Aby jednak modlić się z należytą gorliwością i czystością, należy stanowczo przestrzegać następujących wskazówek:

Po pierwsze, musimy całkowicie pozbyć się trosk związanych z naszym ciałem. Nie powinniśmy też kłopotać się żadnymi sprawami czy interesami, co więcej, nawet myśli o nich nie powinniśmy dopuszczać do naszego serca. Poza tym musimy zaniechać obmawiania, czczej gadaniny, wielomówności i głupich żartów, a przede wszystkim, całkowicie wykorzenić zamęt powodowany gniewem i smutkiem, oraz doszczętnie usunąć szkodliwe zarzewie pożądliwości cielesnej i chciwości.

Dopiero po tak starannym oczyszczeniu duszy z wad widocznych ludzkim okiem, dzięki któremu uzyskamy prostotę, niewinność i czystość – możemy przystąpić do pierwszego etapu budowy, czyli do położenia mocnych fundamentów prostoty i pokory, na których będziemy budować duchową wieżę cnót, strzegąc przez cały czas duszy od zbędnych rozmów i niebezpiecznych rozproszeń, aby mogła wznosić się do kontemplacji i oglądania rzeczy niebieskich.

 

Pamiętajmy, że to, co zrodzi się w duszy zanim przystąpi do modlitwy, będzie jej się przypominało w czasie jej trwania. O modlitwie, decyduje więc wcześniejsze przygotowanie, ponieważ zawsze odzwierciedla ona aktualny stan umysłu. Zauważmy, że kiedy stajemy przed Bogiem, przed naszymi oczyma pojawiają się zaraz obrazy czynów, słów i myśli, aby stosownie do swej treści, pobudzać nas do gniewu lub smutku, dawnych żądz lub trosk. Wstyd powiedzieć, ale czasem na wspomnienie jakiegoś płochego żartu lub śmiesznego zdarzenia potrafi nas też napastować niedorzeczna wesołość przeszkadzająca w skupieniu.

Aby zatem nic niepotrzebnego nie pojawiło się w duszy podczas modlitwy, starajmy się już wcześniej dobrze ją oczyścić, wypełniając polecenie Apostoła: nieustannie się módlcie!, na każdym miejscu, podnosząc ręce czyste, bez gniewu i sporu. Powiedzie się nam to wtedy, gdy dusza oczyszczona z wad i zanurzona w cnocie, jakby w jej naturalnym środowisku, karmić się będzie nieustanną kontemplacją wszechmogącego Boga.

Porównanie duszy do piórka lub puchu

Naturę duszy można dosyć trafnie porównać z lekkim piórkiem lub delikatnym puchem, które dopóki nie zostaną skażone z zewnątrz, tzn. dopóki nie nasiąkną wilgocią, mogą dzięki swej naturalnej lekkości poruszać się swobodnie i wznosić ku niebu, wspomagane lekkim powiewem wiatru. Kiedy jednak zostaną czymś pokropione lub polane, tracą tę zdolność i pod ciężarem wilgoci opadają na ziemię.

Podobnie jest z naszą duszą. Dopóki nie opanują i nie obciążą jej światowe wady i troski, dopóki nie zepsuje „wilgoć” szkodliwej pożądliwości, będzie ona w naturalny sposób, dzięki swej czystości, wznosić się ku górze. Poruszona lekkim powiewem rozmyślania duchowego, będzie gardzić rzeczami nędznymi i ziemskimi a pożądać niebieskich i niewidzialnych. Słusznie więc napomina nas Pan: Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych.

Jeżeli więc chcemy, aby nasze modlitwy przeniknęły niebiosa, i to, co ponad nimi, oczyśćmy duszę z wszelkich wad i brudów namiętności, i przywróćmy jej naturalną lekkość: nasza modlitwa uwolniona od ciężaru przywar, podąży wtedy wprost do Boga.

Fragment książki Rozmowy z Ojcami, tom 1 / Skorzystaj z zestawienia publikacji źródłowych św. Jana Kasjana

Święty Jan Kasjan (ok. 365–435) jeden z największych autorytetów w monastycyzmie zachodnim. Urodzony w Dobrudży (na terenie dzisiejszej Rumunii i Bułgarii), od młodości zafascynowany życiem monastycznym. Mając 18 lat wyruszył do Palestyny (383), gdzie wstąpił do klasztoru. Razem z Germanusem, swoim przyjacielem, udał się do Egiptu (Nitria, Cele, Sketis), gdzie spotkał się i rozmawiał z najsłynniejszymi Ojcami Pustyni. W 400 roku wyjechał do Konstantynopola, gdzie zaprzyjaźnił się ze św. Janem Chryzostomem. W roku 405 pojechał do Rzymu, szukając u papieża wsparcia dla prześladowanego Jana. Tu spotkał i zaprzyjaźnił się z diakonem Leonem, późniejszym papieżem Leonem Wielkim. Stąd wyjechał do Marsylii w 416 roku, gdzie założył dwa klasztory: męski i żeński. Napisał: „Reguły życia mnichów”; „Rozmowy z Ojcami”; „O wcieleniu Pańskim przeciw Nestoriuszowi”.

 

Żródło: cspb.pl,

Autor: mj