Podróż w przeszłość
Treść
Na ekrany kin wszedł niedawno film Jima Jarmuscha pt.: "Broken flowers". Choć zdobył już w tym roku Grand Prix na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes, nie zasługuje na polecenie.
Don Johnston (Bill Murray) to mężczyzna w średnim wieku, któremu życie przemija bez określonego sensu i celu. Całe dnie spędza na kanapie przed telewizorem, oglądając w kółko stary film z Don Juanem. W jego świecie nie ma sprecyzowanych wartości, brak jest rodzinnego ogniska i prawdziwej miłości. Namiastkę domowego szczęścia w otoczeniu żony i dzieci zastępuje mu kontakt z wielodzietną rodziną mieszkającą w sąsiedztwie i spotkania z przypadkowymi kobietami, których w swoim życiu miał wiele. Niemoralne życie, które prowadził główny bohater, sprawiło, że zamknął się on na innych, stając się wielkim samotnikiem. Nie potrafi wyrażać własnych uczuć i emocji. Wewnętrzna pustka, w której egzystuje Don Johnston, jest wprost niemożliwa do zniesienia. Dopiero różowy list, który dostaje nie wiadomo od kogo, powoduje, że jego świat nagle ulega zachwianiu. Anonimowa nadawczyni informuje go, że ma z nią dziewiętnastoletniego syna, który chciałby się z nim spotkać. Za namową swego sąsiada główny bohater postanawia odwiedzić kobiety, z którymi spotykał się wiele lat temu, żeby dowiedzieć się, która z nich jest matką chłopca...
Już sama reklama filmu, znajdująca się na plakatach i ulotkach, głęboko zastanawia. Możemy przeczytać tam m.in.: "znakomita komedia amerykańskiego reżysera i scenarzysty", film "piękny, łobuzerski, wzruszający, melodyjny i uwodzicielski (...), pełen przedziwnych, uroczych szczegółów oraz oczywistego dowcipu". Dziwią powyższe słowa, ponieważ film "Broken flowers" w żadnym razie nie jest komedią, a tym bardziej znakomitą. Może ludzie wypisujący takie zdania po prostu nie oglądali tego filmu, a zakwalifikowali go jedynie do takiego gatunku poprzez to, że gra w nim Bill Murray, kojarzący się głównie z rolami komediowymi. Ostatnie dzieło Jarmuscha ukazuje tak naprawdę dramat podstarzałego uwodziciela, który w swoim życiu nie zdobył się na to, by być prawdziwym mężczyzną, mężem i ojcem. Powrót do przeszłości, do utraconych chwil i kobiet, które poukładały sobie życie bez niego, nie wnosi w jego życie nic dobrego. Wprost przeciwnie - przynosi jedynie smutek i ból. Nie przekonują także słowa z recenzji filmu w "The New York Times", że obraz jest jakoby "o krok od odkrycia tajemnicy miłości, prawdziwego żalu i prawdy o życiu". Daleko mu bowiem do głębszych refleksji nad tym, co w życiu dobre i złe, co wartościowe i piękne. Dodajmy, że temat miłości potraktowany jest tu szalenie płytko i powierzchownie, a podróż Dona nie przynosi żadnej poważnej przemiany w jego pustym, jałowym życiu.
Piotr Czartoryski-Sziler
Reżyseria i scenariusz: Jim Jarmusch; zdjęcia: Frederick Elmes; muzyka: Mulatu Astatke. Produkcja: USA 2005
Nasz Dziennik - 27 września 2005, Nr 225 (2330)
Autor: mj