Podróż na Świętą Górę Athos
Treść
Święta Góra jest święta świętością mnichów, którzy tam żyją nieprzerwalnie od ponad tysiąca lat, którzy nieustannie chwalą Pana Boga. Jest święta przez obecność świętych relikwii i ikon, przez które Pan Bóg działa i daje się tym, którzy się tam modlą.
Święta Góra Athos, Republika mnichów to dla wielu osób nadal niezwykle tajemnicze miejsce, które intryguje i przyciąga wielu pielgrzymów. Oczywiście tylko mężczyzn, bo kobiety zgodnie z tradycją nie mają tam wstępu. Jedna z legend opowiada o pobycie Matki Bożej na półwyspie, od tego czasu Athos jest nazywany również Ogrodem Bogarodzicy, a mnisi dodają od siebie, że Maryja jest jedyną kobietą, która może i zamieszkuje Świętą Górę.
Aby przybyć na Athos, trzeba wcześniej wyrobić odpowiednią wizę. Można to zrobić w niewielkim miasteczku Ouranopilis, z którego też odpływają promy bezpośrednio na teren Republiki. Przed przybyciem należy również zrobić rezerwację w monasterze, w którym chcemy się zatrzymać na nocleg. Athos podzielony jest hierarchicznie pomiędzy dwadzieścia głównych monasterów. Pierwszym i najważniejszym z nich jest Wielka Ławra, założona jako pierwsza przez św. Atanazego. Każdy z klasztorów ma podległe sobie mniejsze wspólnoty, skity i cele, w których żyją mnisi w całkowitym odosobnieniu. W centrum półwyspu położone jest niewielkie miasteczko Karies, które jest swoistą stolicą republiki. Tu mieści się zarząd Athosu, a każdy z 20 monasterów ma swoją placówkę, coś w rodzaju symbolicznej ambasady. W Karies mieści się również piekarnia, kawiarenka i dwa sklepu spożywcze, gdzie spragnieni pielgrzymi mogą kupić nawet puszkę Coca-Coli. Architektura tego miejsca przypomina nieco miasteczko z jakiegoś westernu.
Przemieszczanie się po Athosie nie jest bardzo skomplikowane. Większość klasztorów ma swoje nadmorskie przystanie, w których zatrzymują się wspomniane już promy, lub łodzie, które okrążają cały półwysep, wysadzając i zabierając pielgrzymów i mnichów. Pomiędzy najważniejszymi punktami Athosu kursują również busy, które są często własnością klasztorów i dowożą do nich pielgrzymów, jeżeli te znajdują się w oddaleniu od morskiego brzegu. Są oczywiście także miejsca, do których, aby się dostać, trzeba włożyć więcej wysiłku, ale piesze podróżowanie to chyba najlepsza i najprzyjemniejsza forma pielgrzymowania. Można też wynająć uroczego osiołka, którym często przemieszczają się nawet sami mnisi. Cały półwysep to niezliczone trasy i szlaki, czasem wybrukowane, czasem leśne ścieżki. Oczywiście warto wcześniej zaopatrzyć się w odpowiednią mapkę…
Pielgrzymi w monasterach przyjmowani są bardzo życzliwie. W klasztornej bramie siedzi mnich, który zazwyczaj prosi o wizy, które u niego zostają, a następnie kieruje do archondaryka, pomieszczenia dla gości, w którym są częstowani wodą, mocną słodką kawą, różanym loukoumi i kieliszeczkiem niezwykle mocnego Tsipouro. Takie połączenie stawia na nogi nawet najbardziej wycieńczonego pielgrzyma. Oczywiście każdy poczęstunek, tak jak i noclegi, są całkowicie za darmo. Mnisi są bardzo gościnni, ale jednocześnie potrafią jasno stawiać twarde granice. Nie pozwalają się fotografować, a za nieodpowiednie zachowanie potrafią skrzyczeć i wyrzucić ze świątyni. To dla wielu osób przybywających z gwarnego świata dobre i potrzebne otrzeźwienie, chociaż z pewnością bierze tu udział również śródziemnomorski temperament Greków. Trzeba pamiętać, że mnisi są gospodarzami, a my gośćmi, więc to my powinniśmy się dostosować i okazać należny szacunek.
Monastery są naprawdę piękne, przypominają warowne twierdze, zresztą takie też pełniły funkcje. Mnisi wielokrotnie byli napadani i mordowani przez piratów, Turków i krzyżowców łupiących wcześniej sam Konstantynopol. Nieraz musieli się bronić i chronić w obronnych basztach za wielkimi murami. Mnisi na Athosie żyją według czasu bizantyjskiego. Godziny odliczają od wschodu do zachodu słońca. Ze zmierzchem ciężkie masywne klasztorne bramy są zamykane, od tego czasu, aż do wschodu słońca nikt nie może do klasztoru wejść, ani z niego wyjść.
Po wieczornych modlitwach mnisi wystawiają święte relikwie, aby przybyli pielgrzymi mogli się im ukłonić i ucałować. Ilość świętych relikwii jest ogromna i niejednokrotnie mogą wydawać się egzotyczne czy nieprawdopodobne, szczególnie dla ludzi zachodu. Podobnie możemy odbierać opowieści o cudach i niezwykłych zdarzeniach, które z pewnością nie raz usłyszymy. Można dzięki temu wyraźnie odczuć różnicę w mentalności i przeżywaniu wiary między wschodem a zachodem. Na zachodzie jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że wszystko jest uporządkowane, jasno określone, naukowo opracowane i racjonalne. Duchowość wschodu jest natomiast przesiąknięta mistyką, liturgia silnie oddziałuje na zmysły i emocje. Migoczące światło świec ożywia ikony i freski, którymi wymalowana jest cała cerkiew, zapach kadzidła zmienia się nawet kilka razy w ciągu jednej liturgii, aby odpowiednio dobrać je do poszczególnych części nabożeństwa i do tego oczywiście śpiewy, piękne, wielogłosowe, często bardzo poruszające. Prawosławni wierzą całym sobą, a Pan Bóg odpowiada na ich wrażliwość, czyni cuda i udziela potrzebnych łask. Zamiast dochodzić i zastanawiać się, czy coś jest prawdopodobne, czy nie, warto się po prostu modlić…
Wrażenia na pielgrzymach robią zawsze ossuaria, które znajdują się przy każdym klasztorze. Ciała zmarłych mnichów są grzebane w ziemi na kilka lat, po czym wyjmuje się je i składa do wspólnego ossuarium. Kości układa się wszystkie razem na jednym miejscu, natomiast czaszkę podpisuje się najczęściej imieniem mnicha i datą śmierci. Bardzo silnym doświadczeniem było dla mnie, kiedy zobaczyłem jedną z czaszek podpisaną moim własnym imieniem.
Nabożeństwa mnichów są podzielone na dwa bloki, poranny i wieczorny. Są długie, czasem wielogodzinne. Przed ważniejszymi uroczystościami modlitwy mogą trwać ciągiem nawet do 11 godzin. To również może być dla nas niewyobrażalne. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że liturgia jest krótka, zwięzła, a w całości uczestniczymy we względnym skupieniu. Nikt nie „wystałby” na baczność kilka godzin. Tam jest nieco inaczej, mnisi się zmieniają, modlą się na czotkach, podchodzą i całują ikony, czasem wychodzą na chwilę do swoich obowiązków i wracają. Służba Boża nie jest tylko moim indywidualny dziełem, ale jestem częścią całości. Nie trwa przez godzinę czy dwie trwania nabożeństwa, ale cały czas i przestrzeń jest przesiąknięta Bożą obecnością. Tam cała rzeczywistość jest inna, eschatologiczna…
Święta Góra jest święta świętością mnichów, którzy tam żyją nieprzerwalnie od ponad tysiąca lat, którzy nieustannie chwalą Pana Boga. Jest święta przez obecność świętych relikwii i ikon, przez które Pan Bóg działa i daje się tym, którzy się tam modlą. Warto się tam wybrać, aby doświadczyć duchowej mocy tego miejsca i aby nawet w sposób fizyczny oderwać się od chaosu i zgiełku świata, który coraz bardziej pędzi na oślep, bez celu. Świętość Athosu nie polega na tym, że Bóg jest tam bardziej obecny, ale na tym, że wszyscy, którzy tam żyją, są w pełni świadomi Jego obecności.
Rozmawia Aleksandra Mieczyńska z Radia Fiat. Materiał audio pierwotnie został opublikowany na stronie Radia Fiat Góra Athos – Republika Mnichów
Mikołaj Jastrzębski OSB do opactwa wstąpił w 2015 r., śluby wieczyste złożył 9 października 2020 r. Pochodzi z Siedlec, jest studentem Wyższego Seminarium Duchownego Księży Misjonarzy w Krakowie. Absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Jest autorem reprodukcji najbardziej czczonych i cudotwórczych ikon wykonanych techniką decoupage, które dostępne są w księgarni internetowej.
Żródło: cspb.pl,
Autor: mj