Podróż do dawnego świata
Treść
Spektakl Teatru Marionetek z Baku, pokazany w Warszawie w ramach festiwalu "Na skrzyżowaniu kultur", ma w sobie coś, co można by określić jako powrót do dziecięcej wyobraźni. Uruchamia w dorosłych to, co jeszcze pozostało w nas z dziecka. A więc z miejsca zaakceptowanie formy (jakże uroczej), poddanie się klimatowi tworzonemu przez lalki za sprawą doskonałych animatorów i chętne współtworzenie owych klimatów przez nas, widzów.
Ten dość unikalny teatr - nawiązujący do przedrewolucyjnej tradycji lalkowych teatrów w Baku, Erewaniu czy Tbilisi - zazwyczaj prezentuje sztuki teatralne, ale tym razem pokazał operę komiczną, a raczej coś w rodzaju wodewilu, albowiem dużo się tutaj mówi, dialoguje. Dialogów mówionych jest tu więcej niż partii śpiewanych. Ponadto inscenizacja spektaklu jest utrzymana bardziej w konwencji teatru dramatycznego aniżeli opery.
Napisana w 1910 roku sztuka "Arshin mal alan" ("Sprzedawca tkanin") autorstwa Uzejira Hadzibejowa (obecny rok jako jemu poświęcony obchodzi właśnie UNESCO) jest pierwszą na muzułmańskim wschodzie operą komiczną (by pozostać przy tej terminologii). I od czasu powstania gościła już na scenach całego świata, doczekała się też kilku adaptacji filmowych, a ostatnio także wersji kukiełkowej dzięki azerbejdżańskiemu Teatrowi Marionetek.
To nadzwyczaj udane przedsięwzięcie, doskonale pomyślane i wyreżyserowane przez Tarlana Gorchu (mistrza kaligrafii abstrakcyjnej, będącego obecnie głównym twórcą kaukaskiego teatru marionetek), swój sukces zawdzięcza znakomitym wykonawcom, zarówno śpiewakom, których głosów nie powstydziłaby się opera narodowa, jak i wysokiej klasy artystom - animatorom lalek. Znakomicie jest też prowadzona akcja, pełna dynamiki i rozmachu pomimo miniaturowej przecież scenki i poruszających się po niej miniaturowych lalek.
Ponadto dużej urody dodaje spektaklowi wykonana z niezwykłym pietyzmem oprawa plastyczna, jak choćby kurtyna z tkaniny przedstawiająca ulicę przed rezydencją Sułtan-beka. Tak piękne rękodzieło z haftami i malunkami chciałoby się mieć w domu. Zarówno scenografia nawiązująca do kultury azerbejdżańskiej, jak i cała inscenizacja oddają niepowtarzalny charakter przedrewolucyjnego Baku z początku XX wieku, miasta, w którym średniowieczne meczety sąsiadują z secesyjnymi kamienicami projektu m.in. polskich architektów.
Sam temat przedstawienia nie wnosi nic szczególnego czy odkrywczego. Ukazuje obyczajowość i tradycję tego kraju. Opowiada zabawną historię młodego i bogatego kupca Askiera, który pragnie się ożenić, ale nim to uczyni, chce koniecznie zobaczyć pannę i pokochać ją. A to jest raczej niemożliwe. Tradycja zabrania bowiem rodzicom pokazywania córki narzeczonemu przed ślubem. Młodzi najczęściej bywali sobie przyrzeczeni przez rodziców i swatów dużo wcześniej. Askier korzysta więc z podpowiedzi swego przyjaciela Sulejmana i przebiera się za sprzedawcę tkanin, takiego dzisiejszego komiwojażera, który wędrując od domu do domu, niby oferuje swój towar, podczas gdy tak naprawdę przygląda się pannom na wydaniu. Oczywiście wreszcie poznaje dziewczynę, w której się zakochuje, ale natychmiast pojawiają się rozmaite przeszkody, zabawne qui pro quo itp. W rezultacie wszystko kończy się ślubem i młodzi odlatują balonem w podróż poślubną do... Paryża.
"Arshin mal alan" trochę przypomina szekspirowską "Komedię omyłek", tyle że nałożoną na bliskowschodnie, kaukaskie realia z czasów przedrewolucyjnych. Ale głównym walorem spektaklu jest to, co potrafił z tekstu zrobić Tarlan Gorchu, przekładając rzecz na język teatru kukiełkowego.
Temida Stankiewicz-Podhorecka
"Arshin mal alan" ("Sprzedawca tkanin") Uzejira Hadżibejowa, reż. Tarlan Gorchu, Teatr Marionetek z Baku, gościnnie w Domu Kultury Śródmieście, Warszawa.
"Nasz Dziennik" 2005-09-21
Autor: ab