Podkreślam z mocą, że osobiście nikogo nie potępiam, ani nikim nie gardzę...
Treść
Wiele razy przypominałem, że moje opinie i spostrzeżenia na tym blogu są spowodowane subiektywnym i cząstkowym spojrzeniem na otaczającą nas rzeczywistość. Nie mam żadnego prawa występowania w imieniu Kościoła. Komentarzem do moich wypowiedzi może być „Tak mówi mnich Leon Knabit”, a nie „Taka jest opinia Kościoła w Polsce”. Kościół w mediach reprezentuje Rzecznik Episkopatu, a z Hierarchii Ksiądz Prymas i Przewodniczący Konferencji Episkopatu. Oczywiście odpowiednią rangę mają też wypowiedzi innych Hierarchów. Ja, w porozumieniu z Przełożonymi, dzielę się swoim doświadczeniem, co przydaje się wielu ludziom, zarówno tym, którzy popierają mój sposób bycia i działania, jak i tym, którzy mnie krytykują.
Podkreślam z mocą, że osobiście nikogo nie potępiam, ani nikim nie gardzę. Zachowuję jednak prawo w duchu wolności słowa do oceny działań ludzkich w świetle zasad etycznych, którym staram się być wierny.
I tak, kiedy pisałem, że „ludzie maja dosyć irytującego partyjniactwa i chcą mieć prawo do spokojnego życia i do normalnego korzystania z dóbr kultury…” – nie myślałem o wszystkich ludziach, ale o tych , z którymi się spotykam, albo, o których słyszę. I tacy ludzie nie zaczynają od jałowych, a nieraz zajadłych sporów politycznych, nie wymyślają sobie od pisiorów czy lewaków, ale jednoczą się przy jakimś wspólnym dobrym dziele.
Że wrócę jeszcze do Gronkowa. W 1954 roku parafia przyjęła na odchuchanie chuderlawego, chorego młodego księdza. Posłużyły mu podhalańskie powietrze oraz klimat zaufania i życzliwości mieszkańców tak, że właśnie obchodzi 65 lat kapłaństwa. Jak tu się nie cieszyć! Toż on już nasz, honorowy gronkowianin. A więc góralskie stroje i muzyka, banderia, władze samorządowe i lokalne, nauczycielstwo, dzieci i młodzież uroczysta Msza św. Po kościele obiad dla dwustu zaproszonych swoich i przybyszów w sali gimnastycznej szkoły podstawowej im. Kazimierza Jagiellończyka. Występy dzieci, szczere, budzące podziw, a nieraz i radosne wzruszenie: tyle potrafią. I Pani Rena byłaby ujęta autentycznym folklorem. Pani Dyrektor i Ksiądz Proboszcz pełnią radośnie rolę gospodarzy.
I jeszcze. Ks. Jan Twardowski, najbardziej chyba znany kapłan poeta, ma wciąż przyjaciół , którzy z jego poezji czerpią światło i siłę do życia w dzisiejszym świecie. Uczestniczyłem w Krakowie w dwóch kameralnych wieczorach słowno-muzycznych, poświęconych jego pamięci. I znów ta sama atmosfera. Uwaga skupiona na sztuce – na Autorze i na Wykonawcach jego utworów. Szerszy charakter miała taka sama impreza w podwarszawskim Aninie, gdzie ksiądz Jan był w swoim czasie wikariuszem. Tam w widowisku plenerowym, poświęconym jego pamięci, wzięło udział około 400 osób. Podziwialiśmy interpretację wierszy Księdza Jana także przez świeckiego aktora oraz w słowno-muzycznym spektaklu w wykonaniu uzdolnionych dzieci z Legionowa. I tu królowała sztuka. Trochę inny charakter miał w Bochni zakończony niedawno festiwal „Integracja malowana dźwiękiem”. Ciekawe propozycje repertuarowe, udział najlepszych polskich głosów męskich i żeńskich, a co najciekawsze – zaproszenie niepełnosprawnych, którzy w spektaklach brali udział jako aktorzy. Jeśli pomysł ten powstał jako owoc batalii politycznej o losy niepełnosprawnych, to trafiono w sedno. Nie bierni widzowie i to którejś tam kategorii, łaskawie dowiezieni na jakieś tam przedstawienie, ale osobowe podmioty, tworzące kulturę. Byli żywo oklaskiwani przez publiczność wypełniającą przez parę wieczorów dolny kościół św. Pawła. W tym miejscu nie chcę pisać, co robią z niepełnosprawnymi i dla niepełnosprawnych także inne środowiska z Panią Anną Dymną na czele. To wymagałoby specjalnego opracowania.
I jeszcze słowo o Andrychowie, gdzie świętowano 70-lecie Zespołu Szkół im. Św. Królowej Jadwigi. I znów radosna, że nie powiem – wprost beztroska atmosfera. Uroczystości w kościele i w szkole, rodzice i młodzież, nauczyciele i księża, poczty sztandarowe zaprzyjaźnionych szkół, władze samorządowe i inni goście, nawet z panem Senatorem. Wszystko to razem tworzyło harmonijną polską całość, pozwalającą z nadzieją patrzeć w przyszłość. Zauważmy więc i przyjmujmy to, co także i dzisiaj daje nam zdrowa polska kultura, a może i sami róbmy, co się da, by siłą zła nie przemogła. Musimy mieć pewność zwycięstwa dobra. Wątpiący – już jest po stronie wroga.
Źródło: ps-po.pl,
Autor: mj