Podchody pod Azoty
Treść
Nad Grupą Azoty wisi groźba wrogiego przejęcia przez Acron, konkurencyjną grupę chemiczną z Rosji (FOT. GRUPA AZOTY)
Premier nie odpowiedział na petycję związkowców z żądaniem wpisania Grupy Azoty na listę spółek o znaczeniu strategicznym dla państwa. Kancelaria premiera odsyła w tej sprawie do ministra skarbu.
Petycja związków zawodowych skierowana 4 lipca do premiera Donalda Tuska z wezwaniem do bezzwłocznego wpisania Grupy Azoty na listę spółek o strategicznym znaczeniu dla państwa pozostaje jak dotąd bez odpowiedzi. Związkowcy przymierzają się do rozpoczęcia akcji zbierania obywatelskich podpisów pod dokumentem, aby wzmóc presję na szefa rządu. „Przedsiębiorstwa Grupy stanowią kluczowy element bezpieczeństwa żywieniowego kraju, zaopatrując nasze rolnictwo w nawozy. Ich udział w rynku nawozów w Polsce sięga 80 procent” – argumentują związkowcy w piśmie do premiera. Przypominają też, że przedsiębiorstwa Grupy pełnią rolę stabilizatora na rynku gazowym, ponieważ zużywają rocznie aż 2,4 mld m sześc. gazu.
Kiedy premier odpowie na petycję? – zapytaliśmy pisemnie Małgorzatę Kidawę-Błońską, rzecznika prasowego rządu. „Do udzielenia odpowiedzi został zobowiązany Minister Skarbu Państwa” – odpisała lakonicznie kancelaria premiera. Bez wyjaśnień, dlaczego na petycję do szefa rządu ma odpowiadać minister.
Na reakcję MSP czekamy. A sprawa jest pilna – nad Grupą Azoty wisi groźba wrogiego przejęcia przez Acron, konkurencyjną grupę chemiczną z Rosji, która od 2012 r. podejmuje próby przejęcia zakładów chemicznych w Polsce. Rosyjski potentat chemiczny za pośrednictwem spółki Norica Holding na początku czerwca br. nabył kolejne pakiety akcji Azotów, skupiając w ręku ponad 20 proc. akcji, co daje prawo wprowadzenia własnego przedstawiciela do rady nadzorczej i wglądu w tajemnice firmy oraz plany inwestycyjne. Zachodzi obawa, że Acron zgarnie także z giełdy kolejne 20 proc. akcji tzw. rozproszonych. Skarb Państwa zatrzymał w Grupie Azoty pakiet 33 proc. akcji, więc lada chwila stanie się akcjonariuszem mniejszościowym. W tej sytuacji jedyną drogą obrony przed przejęciem może być wpisanie holdingu Azoty na listę firm o znaczeniu strategicznym dla państwa, zawartą w rozporządzeniu Rady Ministrów z 30 września 2008 roku. Fakt figurowania na tej liście rodzi po stronie rządu szczególne obowiązki wobec firmy i daje Skarbowi Państwa dodatkowe uprawnienia.
Miękkie zabezpieczenie
Sprawa Azotów stanęła 11 lipca na posiedzeniu sejmowej Komisji Skarbu Państwa, na które zaproszeni zostali także przedstawiciele związków zawodowych. Minister skarbu Włodzimierz Karpiński nie zjawił się na komisji, przysyłając w zastępstwie wiceministra Rafała Baniaka.
Jak już informowaliśmy, Baniak pytany, czy MSP wystąpi o wpisanie Azotów na listę spółek o istotnym znaczeniu dla państwa, odparł wymijająco, że resort skarbu wpisał spółkę na swoją własną, wewnętrzna listę spółek strategicznych.
– Nas to nie satysfakcjonuje. Z tej wewnętrznej listy nie wynikają żadne szczególne obowiązki i uprawnienia po stronie resortu skarbu. To nie zabezpiecza Azotów przed wrogim przejęciem – twierdzi Sławomir Wręga, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego w Zakładach Azotowych Puławy.
Związkowcy chcą, aby Grupa Azoty pozostała spółka giełdową, ponieważ tylko w ten sposób można kontrolować jej strukturę kapitałową i mieć dostęp do informacji. W MSP, jak przyznał wiceminister Baniak, były plany zdjęcia Azotów z giełdy, ale jak podkreślił, „są dzisiaj nieaktualne”. Urzędnik, przyparty do muru przez opozycję, zadeklarował, że MSP nie pozwoli na wrogie przejęcie Azotów. Jednak o konkretnych działaniach nie chciał mówić, ponieważ – jak tłumaczył – ujawnienie szczegółów mogłoby narazić na szwank interesy Grupy Azoty oraz jej akcjonariuszy.
Głęboki niepokój w związku z groźbą przejęcia przez Rosjan Grupy Azoty wyraziła Rada Miasta Puławy na specjalnie zwołanej na wniosek prezydenta Janusza Grobla sesji. Przybył na nią minister Karpiński, który jest posłem z Puław, byłym pracownikiem Zakładów Azotowych Puławy i byłym członkiem zarządu Grupy Puławy w zakładach.
– Przedstawił prezentację multimedialną, która miała przekonać zgromadzonych, że jako minister skarbu z należytym staraniem pilnuje interesów Grupy Azoty. Ale nic konkretnego z tego nie wynikało – relacjonuje Wręga.
Zdaniem poseł Gabrieli Masłowskiej (PiS), niebezpieczeństwo wrogiego przejęcia, które zawisło nad Grupą Azoty, ma swoje źródła w konsolidacji zakładów azotowych.
– Utworzenie z kilkunastu przedsiębiorstw Grupy Azoty było niczym podanie Polskiej Chemii na tacy temu, kto zechce ją w całości przejąć – uważa dr Masłowska.
Według Wręgi, konsolidację zakładów chemicznych przeprowadzono błędnie. – Zdecydowano o konsolidacji wokół zakładu w Tarnowie, który przejął większe od siebie zakłady w Puławach i pozostałe. Tymczasem ośrodkiem konsolidacji powinny być Puławy, gdzie Skarb Państwa posiadał ponad 50 proc. akcji, a nie Tarnów, gdzie miał ok. 47 proc. – twierdzi Wręga. Obecnie w Puławach państwo ma tylko jedną akcję, podobno „złotą”, a udziały w Tarnowie, czyli centrali Grupy Azoty, stopniały do 33 procent.
Wokół zakładów Wielkiej Syntezy Chemicznej toczy się dziwna, niezrozumiała gra, w której politycy z obozu rządowego zachowują zdumiewającą bierność.
Szef Acronu Wiaczesław Kantor powiedział rok temu w wywiadzie dla TVP Info, że do gry o Azoty mieli zachęcać go Aleksander Kwaśniewski – były prezydent, Jan Krzysztof Bielecki – doradca premiera, a były wiceminister skarbu Paweł Tamborski osobiście miał mu doradzić ogłoszenie wezwania na akcje Zakładów Azotowych Tarnów. Wymienieni politycy zaprzeczyli. Tamborski, po rezygnacji ze stanowiska wiceministra ds. prywatyzacji w MSP, wybrany został na prestiżową funkcję prezesa Giełdy Papierów Wartościowych. Czeka obecnie na zgodę KNF na objęcie tego stanowiska.
Małgorzata GossNasz Dziennik, 18 lipca 2014
Autor: mj