Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Podatek za dwutlenek węgla

Treść

Na razie 15 euro, a w przyszłości nawet 100 euro za tonę - taka ma być wysokość podatku od emisji CO2, jaki chce wprowadzić we Francji prezydent Nicolas Sarkozy. Oficjalnie chodzi o ekologię: podatek ma spowodować zmniejszenie emisji dwutlenku węgla i zwiększenie korzystania z energii odnawialnej. Ale najwięcej zyska na tym budżet państwa - w 2010 roku wpływy z podatku węglowego wyniosą 4 mld euro.

Minister gospodarki Christine Lagarde zapowiedziała, że w przyszłym roku, gdy podatek zacznie działać, stawka za 1 tonę CO2 wyniesie 15 euro, ale będzie systematycznie rosnąć do 100 euro. Taksę węglową będą płacić wszyscy i w praktyce oznacza to w 2010 roku wzrost o 3 eurocenty ceny litra benzyny, w górę pójdą także koszty ogrzewania i wielu produktów, do których wytwarzania używane są ropa naftowa, gaz i węgiel. Każdą francuską rodzinę będzie to kosztować na początek od 90 do 150 euro rocznie, potem podatek będzie bardziej dolegliwy. Upadł projekt rekompensat dla rodzin najuboższych w postaci tzw. zielonych czeków płaconych przez państwo. Rząd jest pełen entuzjazmu i przekonuje, że podatek przyczyni się do realizacji unijnej dyrektywy o zmniejszeniu wydzielania CO2 od 20 do 30 proc. do roku 2020.
Innego zdania są organizacje związkowe i stowarzyszenia konsumenckie, które twierdzą, że podatek węglowy będzie kolejnym obciążeniem rodzin, zmniejszającym siłę nabywczą ich dochodów. Zastrzeżenia co do słuszności wprowadzenia taksy węglowej ma wielu francuskich naukowców i ekonomistów. Należy do nich wybitny geochemik, były minister szkolnictwa i badań naukowych w rządzie Lionela Jospin, Claude Allégre, dla którego będzie to "katastroficzny pomysł dla Francji, nieskuteczny klimatycznie, niesprawiedliwy społecznie, szkodliwy ekonomicznie".
- Francja wydziela blisko 0,005 proc. światowej emisji CO2. Oznacza to, że całkowite jej wstrzymanie zmodyfikuje średnią temperaturę ziemi o jedną setną stopnia Celsjusza w czasie 100 lat - twierdzi Claude Allégre. Uważa on, że "ustanowienie taksy węglowej jedynie we Francji jest czymś śmiesznym, a wyciągnięcie z francuskiego sytemu ekonomicznego wielu miliardów euro będzie samobójstwem. Oznacza to zmniejszenie konsumpcji i karę dla przedsiębiorstw". Również zdecydowana większość Francuzów (ponad 70 proc.) sprzeciwia się wprowadzeniu opłaty węglowej, widząc w niej kolejny podatek dla ratowania rozdmuchanego budżetu państwa.
- Przykład taksy węglowej, której wprowadzenie zaproponowała specjalna komisja na czele z byłym socjalistycznym premierem Michelem Rocardem, pokazuje po raz kolejny, że władza nie liczy się z opinią społeczną, uważając, iż wie lepiej, co jest dobre dla kraju. Owa megalomania polityczna od lat prowadzi w ślepy zaułek i zemści się na tych, co chcą na siłę uszczęśliwiać Francję i Europę poprzez zwiększanie podatków i rozbudowę biurokracji - powiedział "Naszemu Dziennikowi" wiceprzewodniczący Frontu Narodowego prof. Bruno Gollnisch.
Franciszek L.Ćwik
"Nasz Dziennik" 2009-08-28

Autor: wa