Pod znakiem kasy i konstytucji
Treść
Przyszłość budżetu Unii Europejskiej na lata 2007-2013 i projektu jej konstytucji to główne sprawy do rozstrzygnięcia dla unijnych przywódców, którzy rozpoczynają dziś obrady na szczycie w Brukseli. Dzień przed jego rozpoczęciem nawet premier przewodzącego pracom UE Luksemburga przyznał, że nie widzi perspektyw na porozumienie w sprawie budżetu.
Nie widać ich także w sprawie eurokonstytucji. Po fiasku w narodowych referendach we Francji i Holandii unijni przywódcy nie zdecydują się zapewne na kontynuację procesu ratyfikacji unijnej ustawy zasadniczej według mapy wyznaczonej na początku roku.
W tym tygodniu nieoczekiwanie szef Komisji Europejskiej José Manuel Barroso wezwał do "przerwy" w procesie referendalnym. Dyplomaci w Brukseli są bowiem coraz bardziej zaniepokojeni rosnącym sprzeciwem dla eurokonstytucji w krajach, które dopiero mają wypowiedzieć się w referendach w tej sprawie. Formalnie dla przyjęcia dokumentu i tak potrzebna jest zgoda wszystkich 25 krajów, co wobec silnego "nie" we Francji i Holandii wydaje się już niemożliwe.
O koniecznym okresie "refleksji" nad unijną przyszłością mówił już wcześniej niechętny referendum w swoim kraju premier Wielkiej Brytanii Tony Blair. To właśnie szef brytyjskiego rządu wskazywany jest jako ewentualny współwinny innego przewidywanego fiaska na rozpoczynającym się szczycie. Zdaniem kierującego pracami całej Unii premiera Luksemburga Jeana-Claude'a Junckera, jest "prawie pewne", że nie uda się doprowadzić do wynegocjowania porozumienia w spra-wie budżetu Unii na lata 2007-2013. - Jestem prawie pewny, że na tym szczycie nie przeforsujemy tej perspektywy finansowej - powiedział wczoraj w Brukseli premier Juncker, którego kraj kieruje do końca czerwca pracami UE. Juncker mówił w Parlamencie Europejskim o "ogniskach oporu", wciąż utrzymujących się w negocjacjach nad budżetem UE, z których najtrudniejsze wydaje się umiejscowione w Wielkiej Brytanii i dotyczy jej rabatu w składce do unijnej kasy.
Szef rządu Luksemburga zapowiedział, że zaproponuje powszechne cięcia wydatków budżetowych - w tym subsydiów rolnych, co miałoby być próbą kompromisu na unijnym szczycie. Bowiem Londyn twardo stoi na stanowisku, że dyskusja nad brytyjskim rabatem byłaby możliwa tylko pod warunkiem redukcji unijnych subsydiów dla rolnictwa, których największym beneficjentem jest Francja. Prezydent Francji Jacques Chirac nie dopuszcza jednak takiej możliwości. Nieoficjalnie mówi się, że z powodu żarliwych negocjacji unijny szczyt mógłby przeciągnąć się nawet do soboty.
W kompromisowej propozycji budżetu UE, którą Luksemburg oficjalnie przedstawi na szczycie, będą już tylko niewielkie zmiany w stosunku do dotychczasowych planów. Luksemburg skłania się do przyjęcia wydatków UE w latach 2007-2013 na poziomie 1,056 proc. dochodu narodowego brutto (DNB) liczonych w tzw. zobowiązaniach albo 1 proc. DNB liczonych w tzw. wydatkach.
Piotr Wesołowski, Bruksela
"Nasz Dziennik" 2005-06-16
Autor: ab