Poczcie brakuje ludzi
Treść
Poczta Polska (PP) boryka się z brakiem pracowników, głównie listonoszy. Jednak sytuacja ta inaczej oceniana jest przez zarząd PP, a inaczej przez związki zawodowe. Zdaniem rzecznika przedsiębiorstwa PP Radosława Kazimierskiego, jest to problem sezonowy, natomiast według Bogumiła Nowickiego z "Solidarności" pocztowców, sprawa jest poważna, bo dotyczy ok. 1,5 tys. osób.
- Sezonowo borykamy się z pewnymi problemami, szczególnie w dużych miastach, gdzie dużo osób jest na urlopach albo na zwolnieniach lekarskich, i rzeczywiście wtedy musimy się starać układać pracę w taki sposób, aby rozwiązać problem - twierdzi Radosław Kazimierski. Jego zdaniem, nie można jednak mówić "w sposób generalny" o braku rąk do pracy na poczcie. - Większy problem jest z tym, że przez porozumienie podpisane przez poprzedni zarząd w 2005 roku bardzo trudno jest nam przesuwać pracowników z administracji do eksploatacji i niestety nie możemy specjalnie nic zrobić - wyjaśnia i dodaje, że "w tej chwili to porozumienie jest wypowiedziane, ale ma tryb wypowiedzenia 18 miesięcy", więc tą drogą na razie nie można poprawić sytuacji. Największy problem - jak dodaje rzecznik - występuje w dużych miastach, ale "nie jest tak źle, jak się słyszy czy czyta".
Zdaniem Bogumiła Nowickiego, przewodniczącego Sekretariatu Łączności Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność", problem wygląda poważniej. - W skali całej firmy braki wynoszą ok. 1,5 tys. osób - mówi. Chodzi głównie o pracowników eksploatacji, a więc listonoszy i pracowników okienkowych w urzędach. W wyniku reorganizacji firmy w 2005 r. wielu pracowników awansowało na stanowiska kierownicze właśnie z eksploatacji, stąd pojawiły się problemy.
Również wielu ludzi opuszcza firmę. - Otworzyły się rynki pracy, podobną pracę listonosza można wykonywać np. w Londynie za kilkakrotnie wyższą płacę - tłumaczy. Ma miejsce także ciągła rotacja pracowników, bo przychodzący nowi pracownicy są rozczarowani warunkami płacowymi i jakością warunków pracy. - Bez radykalnej reformy będzie kiepsko - dodaje Nowicki.
Ze względu na niedobór pracowników są spore zaległości z wykorzystaniem urlopów. - Nie ma sytuacji takiej, że komuś się radykalnie odmawia, ale są kłopoty z takim wykorzystaniem urlopu, jakby pracownicy chcieli - mówi związkowiec. - Ludzie muszą iść na urlopy i muszą być wypoczęci, żeby dobrze pracować. Tutaj jest pewien problem, natomiast staramy się na bieżąco z tym sobie radzić - dodaje rzecznik.
Opracowywana w Sejmie (obecnie w podkomisji) ustawa komercjalizacyjna nie rozwiąże problemów poczty, ponieważ da możliwość - zdaniem związkowca - wyprowadzenia części majątku poza firmę. Obawy te podziela poseł LPR Andrzej Fedorowicz z komisji infrastruktury. Jego zdaniem, możliwość tworzenia mniejszych spółek z majątku poczty - a takie możliwości daje obecny projekt ustawy - spowoduje, że spółki te będą przejmowane przez konkurencyjne poczty, np. niemiecką, które wejdą na nasz rynek po otwarciu go pod koniec dekady. Związkowcy będą dążyć do zmian w ustawie. Ich wątpliwości budzi również sam fakt komercjalizacji, co kojarzy się powszechnie ze zwolnieniami pracowników.
Poczta Polska ma wyłączność na dostarczanie przesyłek o wadze do 50 gramów. Wprawdzie taką usługę mogą realizować inni operatorzy, jednak po warunkiem, że będą pobierać opłatę co najmniej 2,5 razy wyższą od podstawowej opłaty PP. Na rynku pozostałych usług pocztowych obowiązuje konkurencja. Po 2012 roku rynek w Polsce zostanie całkowicie uwolniony. Już teraz działa w Polsce ok. 150 firm doręczających przesyłki. Po całkowitej liberalizacji ich liczba jeszcze wzrośnie.
Na Poczcie Polskiej pracuje ok. 104 tys. osób. Ministerstwo Transportu tłumaczy, że po komercjalizacji w rękach Skarbu Państwa pozostanie 100 proc. udziałów w Poczcie.
Paweł Tunia
"Nasz Dziennik" 2007-08-23
Autor: wa