Pocieszanie to droga na skróty
Treść
Z Agnieszką Szeptuch, psychologiem Fundacji "Godne Życie" w Dąbrowie Górniczej, zajmującym się pomocą rodzinom w sytuacjach trudnych i kryzysowych, rozmawia Zenon Baranowski
Gdzie mogą szukać pomocy rodziny ofiar wybuchu w kopalni "Halemba"?
- Specjalistyczną pomoc psychologiczną można uzyskać w miejskim ośrodku pomocy społecznej czy powiatowym centrum pomocy rodzinie, w ośrodku pomocy dzieciom i rodzinie. Jeśli chodzi o dzieci, to fachową opiekę gwarantuje im poradnia psychologiczno-pedagogiczna oraz pedagodzy i psycholodzy szkolni. Każde miasto posiada stosowne zaplecze, które nieodpłatnie oferuje profesjonalną pomoc dla osób w kryzysie. Przypuszczam, że wobec skali tragedii w Rudzie Śląskiej do pomocy włączą się także psychologowie z innych gmin, tak jak to było w styczniu po katastrofie Hali Targowej w Katowicach.
W jaki sposób należy pomagać osobom dotkniętym tą tragedią?
- Ważne jest, żeby pozwolić im na zindywidualizowane przeżywanie osobistej tragedii. Jedne osoby będą bardzo burzliwie ujawniać emocje: będą płakać, obarczać siebie lub innych winą, stawiać szereg pytań o charakterze egzystencjalnym, mogą być nawet rozdrażnione, zagniewane, pobudzone. Inne natomiast mogą zamykać się w sobie. Najważniejsze jest towarzyszenie tym osobom bez krytyki, bez oceniania. Myślę nawet, że bez pocieszania, bo to droga na skróty. To, co jest najcenniejsze, to obecność, pozostawanie do dyspozycji. Jeśli poczulibyśmy się bezradni, zagubieni wobec przeżyć osoby dotkniętej tragedią, warto po prostu zapytać: jak mogę ci pomóc, w czym mogę ci być pomocny?
Jaki wpływ na sytuację rodzin ofiar mają spekulacje na temat przyczyn i odpowiedzialności za wybuch?
- Nie wiem, na ile te dociekania mają wpływ na osoby, które teraz czekały na swoich bliskich na powierzchni i na ile one teraz są otwarte na tego typu informacje. Naturalna w sytuacji kryzysowej jest faza specyficznego szoku, w której osoba zaprzecza tragedii, wypiera emocje i zagrażające informacje. Ci, dla których rozpoczęło się przeżywanie żałoby, będą z pewnością poszukiwać przyczyn tej tragedii. Padające deklaracje o wyjaśnieniach podłoża katastrofy są niezwykle ważne, ponieważ człowiek potrzebuje wiedzy, by zrozumieć otaczającą go rzeczywistość, zwłaszcza gdy wymyka się ona spod kontroli, zagraża, destabilizuje życie.
Opieka psychologów ma w tej chwili charakter doraźny, ale te rodziny potrzebować będą pomocy długofalowej...
- Istotnie. Badania pokazują, że jedna czwarta osób, które straciły swoich bliskich, poszukuje specjalistycznej pomocy. W tym przypadku wobec nagłości śmierci górników, wobec oprawy medialnej tego zdarzenia, myślę, że tak też będzie. Obecni na miejscu tragedii psychologowie służyli i służą pomocą doraźną w odreagowaniu trudnych emocji w bezpiecznych warunkach, ale później pomoc psychologiczna będzie również niezwykle ważna. W większości przypadków mamy do czynienia ze śmiercią jedynych żywicieli rodzin, ojców dzieci, mężów. Pozostanie pustka po ważnej osobie. Pojawi się kwestia nowego rozdysponowania ról w rodzinie. Będzie to wymagało na pewno pomocy psychologa, żeby swoją przyszłość ustrukturalizować, żeby nadać jej nowy sens, odnaleźć siebie w nowej sytuacji i się w niej zdefiniować. W procesie żałoby naturalnym etapem jest spadek energii, niechęć do życia, obniżenie nastroju. Bardzo ważne jest, żeby ten stan nie przerodził się w depresję.
I tutaj czasami potrzebna jest nie tylko pomoc psychologa, ale też psychiatry.
Jaką rolę w przypadku takiej tragedii odgrywają duchowni? Jak wiemy, pojawili się oni w kopalni zaraz po wiadomości o wybuchu.
- Pocieszająca jest wiadomość, że obok psychologów znaleźli się na kopalnianej stołówce również księża. Przez osoby religijne duchowni mogą być naturalniej traktowani jako udzielający wsparcia niż psychologowie. Taka tragedia jest doświadczeniem granicznym. Jeśli wierzymy, że życie nie kończy się wraz ze śmiercią, to bardzo istotne jest, żeby w przeżywaniu kryzysu towarzyszył kapłan, który pomoże odnaleźć nadzieję i ukojenie bólu w wierze. Obecność księdza powoduje, że rodziny ofiar nie są osamotnione duchowo. Ludzie głęboko wierzący lepiej radzą sobie w odzyskiwaniu równowagi po stracie osoby najbliższej.
Spektrum osób niosących pomoc można poszerzyć o pracowników socjalnych, psychologów szkolnych, nauczycieli, a nawet sąsiadów i znajomych. To właśnie ci ostatni mają największą rolę do odegrania. Chodzi o to, żeby byli czujni na potrzeby rodzin ofiar - w sposób naturalny, bez narzucania, sygnalizowali, że w razie potrzeby są gotowi pomóc, wesprzeć.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2006-11-24
Autor: wa
Tagi: kopalnia halemba