Przejdź do treści
Przejdź do stopki

PO żeruje na stoczniach

Treść

Opozycja ostro krytykuje sprawę senatora Tomasza Misiaka (PO), którego firma Work Service otrzymała bez przetargu zlecenie na prowadzenie szkoleń dla zwalnianych stoczniowców, co zapisano w specustawie stoczniowej, nad którą on sam pracował. - PO nie uchroniła polskich stoczni, a teraz czerpie z tego korzyści - ocenia poseł Jacek Kurski (PiS).

Zgodnie ze specustawą stoczniową, którą współtworzył Misiak, za zapewnienie zwalnianym stoczniowcom "miękkiego lądowania" odpowiada państwowa spółka Agencja Rozwoju Przemysłu. ARP ogłosiła 27 lutego, że do realizacji usługi szkoleniowo-doradczej wybrała konsorcjum firm DGA z Poznania i Work Service z Wrocławia. Zatem firma Misiaka miałaby zarabiać m.in. na doradztwie dla zwalnianych stoczniowców, szkoleniach, pomocy w pisaniu CV oraz wyszukiwaniu ofert.
- PO nie dała sobie rady z kryzysem i nie umiała uchronić polskich stoczni, a teraz czerpie z tego korzyści - skomentował kłopotliwą dla rządzącej partii sytuację na sobotniej konferencji prasowej Kurski. Jego zdaniem, PO nie umiała dać sobie rady z kryzysem, nie umiała uchronić polskich stoczni, natomiast doskonale umiała wpasować się w czerpanie korzyści w wygrywaniu konkursów na program monitorowanych odejść ze stoczni.
Senator Misiak zapewnił na konferencji w Krakowie, że nie był zaangażowany w żaden proces decyzyjny dotyczący specustawy stoczniowej. - Jestem osobą, która ustawę jedynie oceniała z określonego punktu widzenia - czy jest ona dobra dla stoczni i pracowników stoczni. Ta ocena wypadła pozytywnie, uważam, że jest to dobra ustawa na trudne czasy - tłumaczył się Misiak.
Tymczasem Zbigniew Chlebowski, szef klubu PO, powiedział, że sprawą senatora Misiaka zajmie się rzecznik dyscypliny klubu PO. Według Kurskiego, sprawa senatora Misiaka jest szokująca w tym sensie, że "puentuje cały proces nieudolności i swoistego zaprogramowanego zaniedbania rządu PO w stosunku do polskiego przemysłu okrętowego".
Joachim Brudziński, przewodniczący zarządu głównego PiS, uznał sprawę za skandaliczną i wymagającą natychmiastowej reakcji najważniejszych osób w partii. - Niech pan Donald Tusk nie czeka na kolejne wyniki badań focusowych czy prac departamentu propagandy w jego kancelarii, tylko niech jako szef partii w tej sprawie zabierze głos - konkludował Brudziński.
JAC, PAP
"Nasz Dziennik" 2009-03-16

Autor: wa