PO zapowiada złożenie wniosku o samorozwiązanie Sejmu. Dzisiaj
Treść
Choć szefowie PiS i Samoobrony łagodzą konflikt w koalicji, to wydaje się, że los układu rządowego zawisł na włosku. Wczorajsze dwukrotne przedpołudniowe spotkania liderów ugrupowań koalicyjnych nie przyniosły żadnych rezultatów. Politycy Samoobrony w oficjalnych wystąpieniach uzależniają pozostanie w rządzie od przyjęcia jej propozycji dotyczących budżetu, nieoficjalnie - od dodatkowych posad w ministerstwach.
Wieczorem odbyło się nieformalne posiedzenie rządu poświęcone budżetowi na 2007 r. Kwestia przyszłorocznego budżetu ma mieć - przynajmniej w deklaracjach polityków - kluczowe znaczenie dla przyszłości koalicji PiS - Samoobrona - LPR. Samoobrona postawiła kategoryczne żądania - przyjęcie jej propozycji budżetowych. Wcześniej zdecydowanie sprzeciwiało się im PiS, wskazując, że mogłyby one doprowadzić do zwiększenia deficytu budżetowego. Partia Andrzeja Leppera chce zapisania w projekcie budżetu większych środków na podwyżki dla pielęgniarek, lekarzy, nauczycieli, służb mundurowych, na sferę socjalną, naukę i rolnictwo.
- Porozumienie w sprawie budżetu jest trudne, ale możliwe. Moim zdaniem, uda nam się je osiągnąć i wcześniejszych wyborów nie będzie - uważa wicepremier Roman Giertych (LPR).
O ile dla Samoobrony przedterminowe wybory to ewentualność możliwa do zaakceptowania, o tyle dla LPR oznaczałoby to polityczną atrofię. Jak wynika z ostatnich sondaży, Liga nie znalazłaby się w parlamencie. Więc nic dziwnego, że Giertych zabiega intensywnie o porozumienie. Nie udało mu się tego jednak osiągnąć podczas przedpołudniowego spotkania z premierem Kaczyńskim i wicepremierem Lepperem.
- Spotkamy się jeszcze raz. To może być spotkanie ostatniej szansy. Na pewno będzie kluczowe dla koalicji - groził jeszcze wczoraj przed południem lider Samoobrony.
- Spotkanie liderów nie posunęło sprawy przyszłości koalicji do przodu. Nadal stoimy w miejscu. Kluczowe będą rozmowy o budżecie - wtórował mu Krzysztof Filipek, p.o. szef klubu Samoobrony.
Apetyt rośnie w miarę jedzenia
Zaakceptowanie budżetowych propozycji Samoobrony i wycofanie wojsk z Iraku - to warunki Leppera. Nie są one jednak "sztywne", zarówno w kwestii budżetu, jak i Iraku - Samoobrona jest skłonna do kompromisu. Nic za darmo. Oczekuje, że PiS wywiąże się z zobowiązań koalicyjnych, na podstawie których Samoobrona miałaby otrzymać jeszcze kilka stanowisk w ministerstwach oraz uzyskać przynajmniej częściowy wpływ na resorty "siłowe".
- Proszę zrozumieć, realizujemy politykę rządu PiS, bierzemy również za nią odpowiedzialność, tak w sensie pozytywnym, jak i negatywnym, a nie otrzymujemy nic w zamian. W dodatku traktuje się nas bardzo nieuczciwie, nie jak partnera, ale jak ubogiego krewnego. Czas powiedzieć: dość - tłumaczy jeden z polityków Samoobrony.
"Stop" może jednak powiedzieć premier, który najwyraźniej ma już dość politycznych harców koalicjantów. Tym bardziej że do lojalności Samoobrony, w świetle niedawnego spotkania w Poznaniu Leppera z Donaldem Tuskiem czy złożonych już w Sejmie projektów uchwał krytykujących rząd za obietnicę wysłania wojskowego kontyngentu do Afganistanu, może mieć poważne zastrzeżenia.
- Premier czeka teraz na uspokoj enie nastrojów - próbował łagodzić sytuację rzecznik prasowy rządu Jan Dziedziczak. Zapowiedział utrzymanie tzw. kotwicy budżetowej w wysokości 30 mld zł. - Tutaj nie ma negocjacji - dodał.
W rozmowie z dziennikarzami Dziedziczak powtórzył, że nadal żaden ze scenariuszy przyszłości koalicji nie jest wykluczony. - Są różne scenariusze, powszechnie znane, jednym z nich są przyspieszone wybory, ale wszyscy liczą na zgodną pracę nad budżetem - podkreślił.
Tymczasem wniosek o samorozwiązanie Sejmu może złożyć Platforma Obywatelska. Sekretarz generalny PO Grzegorz Schetyna powiedział, że jego partia prowadzi konsultacje ze wszystkimi klubami parlamentarnymi. Dodał, że jeśli ich wynik będzie pozytywny, wniosek może zostać złożony nawet dzisiaj.
Wojciech Wybranowski
"Nasz Dziennik" 2006-09-21
Autor: wa