Po twardej szkole
Treść
Marcin Gortat został oficjalnie zaprezentowany jako koszykarz Phoenix Suns. Nasz jedynak w lidze NBA powiedział na dzień dobry, że wraz z jego transferem ekipa zyskała nie tylko zawodnika, ale i "prawie 40 milionów nowych kibiców". - Wierzę, że wniosę do drużyny coś wartościowego - dodał.
Gortat, podobnie jak inni bohaterowie transferowej wymiany na linii Orlando Magic - Suns, czyli Vince Carter i Mickael Pietrus - przed prezentacją przeszedł szczegółowe badania lekarskie, które miały sprawdzić stan zdrowia koszykarzy. Polak wypadł w nich najlepiej, w chwilę po ogłoszeniu wyników przyznał, że mógłby w nowych barwach zadebiutować już "dziś". Zadebiutuje w czwartek, w szlagierowym pojedynku z Miami Heat. - Jestem przekonany, że mogę wnieść coś wartościowego do drużyny i jej pomóc. W Orlando, gdy grywałem po pięć, sześć minut w meczu, szalenie trudno było zaprezentować swoje umiejętności. A kiedy jeszcze coś w tym czasie nie wychodziło, to narastała frustracja. Wierzę, że teraz będzie inaczej, zwłaszcza że będę mógł współpracować ze Stevem Nashem - powiedział Polak, który już na wstępie zaznaczył, że dzięki niemu Suns zyskali prawie 40 milionów nowych fanów. - NBA jest w Polsce bardzo popularna, za każdym razem odczuwam sympatię fanów - przyznał, dodając, że trafił do Phoenix po prawdziwej szkole koszykówki, jaką była gra u boku Dwighta Howarda. - Nawet gdy trenujesz z nim, musisz mieć żelazną szczękę. Nie potrafię zliczyć kuksańców i ciosów, jakie od niego otrzymałem, ale dzięki temu jestem gotowy na prawdziwe wyzwania. W całej lidze trudno znaleźć trudniejszego rywala od Dwighta, cieszę się, że będę mógł wreszcie potrenować z kimś innym - zauważył pół żartem, pół serio. Z występami w Suns Gortat wiąże spore nadzieje, obopólnie zresztą. - Nie spodziewajcie się, że będę regularnie rzucał za trzy punkty, choć i to czasami może się zdarzyć. Z mniejszych dystansów jestem jednak dość skuteczny, przede wszystkim jednak chciałbym pomóc drużynie w walce pod koszem i zbierać wiele piłek - powiedział. W takiej też roli widzą go trenerzy, którzy nie ukrywali, że potrzebują wysokiego zawodnika, doskonale radzącego sobie pod tablicami. Z tym elementem Suns mieli bowiem sporo problemów, a Gortat po "szkole Howarda" powinien zadaniom sprostać.
Pisk
Nasz Dziennik 2010-12-22
Autor: jc