PO - PSL, a może raczej PO - LiD?
Treść
Sukces Platformy Obywatelskiej można porównać tylko ze zwycięstwem SLD w 2001 r., gdy lewica zdobyła 216 mandatów. Wtedy koalicjantem Sojuszu zostało PSL, teraz wydawało się, że będzie podobnie. Wydawało się, gdyż PO daje coraz więcej sygnałów, że z chęcią zaprosi do współrządzenia LiD. Bo jak wytłumaczyć fakt, że wśród kandydatów na ministra finansów wymienia się Mirosława Gronickiego, szefa tego resortu w lewicowym rządzie Marka Belki? Czyżby kadry PO były tak słabe, czy też chodzi raczej o zrobienie miejsca dla koalicjanta?
W dodatku Zbigniew Chlebowski, jeden z liderów Platformy, zapowiada już w 2009 r. wprowadzenie podatku liniowego i reformę finansów publicznych. Biorąc pod uwagę poglądy PO na gospodarkę, zapowiada to wprowadzenie skrajnie liberalnych reform z cięciami w wydatkach socjalnych. Z kolei podatek liniowy oznacza korzyści dla najbogatszych, mniej zamożni stracą zaś tak z trudem wywalczone i oczekiwane ulgi prorodzinne. Czy to ma być recepta na cud gospodarczy, o którym mówi Donald Tusk?
W tej sytuacji w rządzie raczej nie będzie miejsca dla PSL. Ludowcy wszak na antyliberalizmie budowali i budują swoją tożsamość, wiedząc, że liberalizm gospodarczy akurat dla polskiej wsi nie będzie korzystny. Gdyby więc nawet PSL weszło do rządu, to musiałoby przystać na program PO, będąc o wiele słabszym partnerem. Ludowcy wiedzą jednak, że tak jak w 2003 r. zostali "wypchnięci" z rządu Millera, który zaczął forsować liberalną politykę, tak samo może być i teraz. Nawet jeśli PSL byłoby przeciwne jakimś ustawom, w tym i podatkowi liniowemu, to i tak PO może liczyć w razie czego na głosy LiD. Być może z tego powodu ludowcy zapowiadają twarde negocjacje. Zdaje sobie także z tego sprawę też PO, wysyłając sygnały, że z ludowcami będą trudne rozmowy, bo podobno Waldemar Pawlak, prezes PSL, to twardy negocjator. W ten sposób być może i opinia publiczna przygotowywana jest do zmiany koalicji z PO - PSL na PO - LiD. Tym bardziej że te obie partie są zgodne w wielu innych kwestiach, jak choćby szybka ratyfikacja traktatu reformującego UE.
Nie można też zapominać o niebezpieczeństwie cofnięcia tych pozytywnych zmian, które w ostatnich dwóch latach nastąpiły. Jak bowiem traktować tryumfalne słowa Aleksandra Kwaśniewskiego, że 21 października to koniec IV RP? Wszak to postkomunistom najbardziej przeszkadzała idea budowy nowej Polski. Sam LiD nie jest w stanie zakończyć IV RP, ale z PO jest to już możliwe.
Krzysztof Losz
"Nasz Dziennik" 2007-10-23
Autor: wa