Po porażce na wyżyny sukcesu
Treść
- Myślę, że jestem przykładem człowieka, który wie, że dzięki  pracy, wyciąganiu właściwych wniosków oraz wewnętrznej sile i  motywacji, nawet po doznanej porażce można wspiąć się na wyżyny i  osiągnąć wspaniały sukces - mówi Mateusz Kusznierewicz (GKŻ Gdańsk),  który z Dominikiem Życkim (Spójnia Warszawa) wywalczył złoty medal  żeglarskich mistrzostw Europy w olimpijskiej klasie Star. Mistrzostwa  odbyły się u wybrzeży San Remo we Włoszech. Przed naszą załogą  mistrzostwa świata we Francji, a następnie igrzyska olimpijskie w  Londynie. 
Nasi żeglarze sportowi wyciągnęli wnioski z  ostatniego nieudanego występu w regatach Pucharu Świata na Majorce,  gdzie zajęli dopiero jedenaste miejsce. Do kolekcji nagród i tytułów  "dorzucili" złoto mistrzostw Europy w klasie Star! To wspaniałe  osiągnięcie, pokazujące, że nasza załoga jest w doskonałej formie,  bardzo ważne, zważywszy, że już za kilka tygodni igrzyska olimpijskie. A  jeszcze zanim popłyną do Londynu, wystartują w mistrzostwach świata we  Francji. Regaty rozpoczną się 5 maja.
- W tygodniu pomiędzy regatami  poświęciłem bardzo dużo czasu na analizę mojego postępowania podczas  regat. Odbyłem poważną rozmowę z samym sobą. I to nie jedną, a kilka!  Wiedziałem, że problem nie polegał na braku formy czy zaniku żeglarskich  umiejętności. Chodziło bardziej o sprawy związane ze stylem ścigania z  przeciwnikami i moimi zmysłami, których od pewnego czasu nie używałem w  należyty sposób. Wypisałem listę tematów do poprawy, a obok pomysły na  ich udoskonalenie - zdradza Mateusz Kusznierewicz, który w 28-letniej  karierze doświadczył - jak sam zaznacza - wspaniałych momentów triumfu i  radości, jak również smaku porażki i niepowodzeń. Oceniając ostatni  "złoty występ", Mateusz Kusznierewicz stwierdza, że już pierwszy wyścig  mistrzostw Europy pokazał, że wyciągnięte wnioski mają pozytywny wpływ  na przebieg ich żeglarskiej walki. Już na starcie Polacy zyskali  przewagę nad najgroźniejszymi rywalami ze Szwecji i Włoch. Dzięki  znakomitej prędkości mogli realizować opracowane wcześniej założenia  taktyczne. - Nic nas nie zatrzymało przed zwycięstwem w tym  inauguracyjnym wyścigu. W kolejnych pojedynkach żeglowaliśmy też dobrze.  Nie wygrywaliśmy wyścigów, ale plasowaliśmy się zawsze w czołówce,  kiedy nasi rywale żeglowali w kratkę. Pozwoliło nam to umocnić się w  połowie regat na prowadzeniu, którego nie oddaliśmy już do końca - mówi.  Stwierdza, że "do skromnej kolekcji nagród i tytułów dorzucili z  Dominikiem złoto mistrzostw Europy w klasie Star". - Zastanawiałem się  ostatnio, kiedy pierwszy raz zdobyłem mistrzostwo Starego Kontynentu.  Było to 18 lat temu! Pomału nadaję się chyba do muzeum, a nie do wyjazdu  na igrzyska. Chociaż cały czas sprawia mi to mnóstwo frajdy i jeżeli są  wyniki, to może jeszcze spróbuję swojej szansy - mówi Kusznierewicz. U  wybrzeży San Remo we Włoszech srebrny medal zdobyli Szwedzi Fredrik Loof  i Max Salminen, brązowy Norwegowie Sigurd Eivind Melleby i Morland  Petter Pedersen. Broniący tytułu Włosi Diego Negri i Enrico Voltolini  zajęli dopiero piątą lokatę.
Małgorzata Bochenek
Nasz Dziennik Środa, 25 kwietnia 2012, Nr 97 (4332)
Autor: au