Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Po Poetteringu czas na Merkel?

Treść

Kanclerz Angela Merkel będzie głównym mówcą podczas obchodów 50. rocznicy powstania Związku Wypędzonych (BdV), które odbędą się 22 października w reprezentacyjnym Kronprinzpalais w centrum Berlina - poinformował "Nasz Dziennik" Walter Stratmann, rzecznik prasowy BdV. Z kolei Rüdiger Petz, występujący wczoraj w imieniu niemieckiego rządu, oznajmił nam, że "obecność Merkel na uroczystościach jest wysoce prawdopodobna". Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych przyjęło tę informację z ubolewaniem, gdyż jak podkreśla resort, działalność BdV jest wroga Polsce. Obecność Merkel na 50. rocznicy powstania BdV byłaby kolejnym tryumfem Eriki Stainbach i wiatrem w żagle Związku Wypędzonych. Na organizowanym niedawno przez BdV Dniu Stron Ojczystych obecny był przewodniczący Parlamentu Europejskiego Hans-Gert Poettering.

- Nie posiadam dokładnego kalendarza kanclerz Merkel na drugą połowę października, ale jest wysoce prawdopodobne, że weźmie ona udział w jubileuszu BdV. Nie zaprzeczam takiej informacji - powiedział "Naszemu Dziennikowi" Rüdiger Petz. Walter Stratmann, rzecznik Związku Wypędzonych, w zdecydowany sposób potwierdza, że Merkel będzie obecna na 50. jubileuszu BdV.
- Z ubolewaniem obserwujemy działalność Związku Wypędzonych i nie rozumiemy, dlaczego popierają ją przedstawiciele niemieckich władz. Uważamy tę działalność za wrogą dla państwa polskiego - oznajmił w rozmowie z nami Robert Szaniawski, rzecznik MSZ.
- Każde wystąpienie czołowych polityków niemieckich, europejskich, na tego typu spotkaniach daje polityczne wsparcie Związkowi Wypędzonych, który jest reprezentantem środowiska skrajnie antypolskiego - konstatuje senator Dorota Arciszewska-Mielewczyk, prezes Powiernictwa Polskiego. - Okazuje się, że Związek Wypędzonych wcale nie jest organizacją marginalną, nieznaną w Niemczech, skoro na jego imprezach bywają czołowi niemieccy politycy. Poza tym BdV musi cieszyć się sporą sympatią niemieckiego społeczeństwa, gdyż wspierający Związek Wypędzonych politycy wiedzą, że gra toczy się także o miliony głosów wyborców - dodaje.
- Szkoda, że władze niemieckie tworzą w ten sposób napięcia w stosunkach polsko-niemieckich. Ruch przesiedleńczy nie ma niczego analogicznego we współczesnym świecie - wskazuje Marek Jurek (Prawica RP).
Siła polityczna Eriki Steinbach i jej Związku Wypędzonych wydaje się rosnąć z każdym dniem. Na organizowanym niedawno przez BdV Dniu Stron Ojczystych obecny był przewodniczący PE Hans-Gert Poettering, wcześniej "ziomków" odwiedzali Helmut Kohl, Gerhard Schroeder i prezydent Horst Koehler.

Kto gra na jakich strunach?
Tymczasem nad Renem ponownie pojawiły się pod adresem polskiego rządu zarzuty grania na "antyniemieckich strunach". Tym razem burzę wywołały wypowiedzi pełnomocnika polskiego rządu do spraw współpracy z Niemcami Mariusza Muszyńskiego, który w artykule dla "Frankfurter Algemeine Zeitung" i komentarzu dla "Handelsblatt" zarzucił Niemcom m.in. chęć izolowania Polski w UE, uległość wobec Władimira Putina i brak solidarności energetycznej.
Niemiecki rząd uznał krytykę ze strony Muszyńskiego za niezrozumiałe "insynuacje". Odmówił jednak, ze względu na kampanię wyborczą w Polsce, zajęcia stanowiska wobec zarzutów.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2007-09-04

Autor: wa