Po Janickim Arabski?
Treść
"Zupełnie zignorował swoje obowiązki" - tak o gen. Marianie Janickim, szefie Biura Ochrony Rządu, napisali do szefa MSW prokuratorzy Józef Gacek i Paweł Nowak. Śledczy planują kolejne sygnalizacje - do kancelarii premiera i MSZ. Dlaczego zaniechali postawienia zarzutów?
Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga w mocnych słowach zawiadomiła ministra Jacka Cichockiego o poważnych uchybieniach w działaniach BOR w związku z ochroną prezydenta i premiera podczas wizyt w Smoleńsku w kwietniu 2010 roku. O zabezpieczeniu mówią wprost - było skandaliczne. W sprawie oczekiwana jest szybka dymisja.
Prokurator Renata Mazur, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, zaznacza, że wystąpienie prokuratorów prowadzących śledztwo do ministra Cichockiego, czyli tzw. sygnalizacja, zostało przesłane w związku z zakończeniem śledztwa dotyczącego Biura Ochrony Rządu.
Zawiadomienie w sprawie BOR zostało skierowane do szefa MSW we wtorek, w trybie artykułu 19 kodeksu postępowania karnego, który stanowi, że "w razie stwierdzonych nieprawidłowości prokurator kieruje takie wystąpienie; zawiadamia o uchybieniach organ powołany do nadzoru nad jednostką, w której stwierdzono uchybienie".
- Prokurator wskazał, jakie stwierdzono uchybienia i dlaczego nie zostały one objęte zarzutami. Oprócz odpowiedzialności karnej jest odpowiedzialność służbowa, dyscyplinarna. Sygnalizacja skierowana do ministra wskazuje na uchybienia, które w ocenie prokuratury nie mogą być objęte zarzutem, ponieważ nie są wypełnione znamiona przestępstwa, natomiast niewątpliwie dają negatywny obraz pracy BOR - zaznacza prokurator Renata Mazur.
Umywamy ręce
Mimo sformułowań, że szef BOR "nie zapoznał się z żadnym dokumentem dotyczącym obu wizyt" czy "nie znał nałożonych na niego obowiązków", zdaniem prokuratury nie ma dowodów, że Janicki "godził się na wyrządzenie szkody" pasażerom tupolewa na czele z ochranianą przez tę formację głową państwa.
Stanowisko prokuratury jest niezrozumiałe dla mec. Bartosza Kownackiego. Jak zaznacza, mimo że nie można tutaj mówić o celowym działaniu generała Janickiego, że zamierzał doprowadzić do katastrofy smoleńskiej czy celowo łamał procedury, to jednak godził się na ich łamanie, a to mogło doprowadzić do tragedii 10 kwietnia 2010 roku.
Za to, według Kownackiego, powinien ponieść odpowiedzialność karną. W ocenie prawnika, prokuratura powinna bezwzględnie postawić te zarzuty Janickiemu.
- Dymisja Janickiego nie ma z tym nic wspólnego, ona powinna nastąpić tuż po 10 kwietnia 2010 roku. Wystąpienie prokuratury do ministra Cichockiego odbieram troszeczkę jak umycie przez nią rąk. Sytuacja jest taka sama jak z uzasadnieniem umorzenia tzw. wątku cywilnego śledztwa. Mimo że prokuratura przyznała, że działo się wiele zła, to z jakichś powodów nie chce nikomu stawiać zarzutów - stwierdza Kownacki.
Poważne zaniedbania
Prokuratorzy badający wątek ewentualnej odpowiedzialności BOR za nieprawidłowości w przygotowaniu i zabezpieczeniu wizyty premiera i prezydenta w kwietniu 2010 roku wymieniają w piśmie do Cichockiego długą listę nieprawidłowości, jakie wytykają tej formacji. Według nich, szef BOR, poza jednym meldunkiem, "nie zapoznał się z żadnym dokumentem" związanym z ochroną obu wizyt.
"Niedopuszczalne jest, żeby szef BOR, tak jak to miało miejsce w przypadku Mariana Janickiego, nie znał nałożonych na niego obowiązków i nie realizował ich, a wykonywaniem obowiązków zajmowali się podlegli mu funkcjonariusze, bez otrzymania w tym przedmiocie jednoznacznego upoważnienia.
Jako zupełnie dyskwalifikujący należy ocenić brak właściwego kierownictwa ze strony szefa BOR Mariana Janickiego nad podległymi funkcjonariuszami przejawiający się choćby w niezapewnieniu sobie dostępu do najistotniejszych informacji, co eliminowało go z podejmowania decyzji w zakresie realizacji podstawowych zadań BOR. (...) Nie interesował się przygotowaniem wizyt w sposób umożliwiający mu prawidłowe kierowanie pracą BOR" - czytamy w sygnalizacji, której fragmenty opublikowała "Gazeta Wyborcza".
Dlaczego bez zarzutów
- Zawiadomienie, które zostało wysłane do szefa MSW pana ministra Jacka Cichockiego przez Prokuraturę Okręgową Warszawa-Praga, stanowi bardzo poważny materiał obciążający gen. Mariana Janickiego jako szefa BOR. Jest to materiał, który można w mojej ocenie śmiało uznać za materiał dowodowy, który może stanowić podstawę do postawienia zarzutów Janickiemu. Dziwię się, że prokuratura, mając tak mocne dowody, tych zarzutów mu jeszcze nie postawiła - zaznacza płk rez. Andrzej Pawlikowski, szef BOR w latach 2006-2007.
Pułkownik zauważa, że prokuratura tego typu pisma bardzo rzadko wysyła do różnych instytucji z myślą o tym, żeby daną osobę czy osoby ukarać dyscyplinarnie. W ocenie byłego szefa BOR, pismo do Cichockiego może stanowić sugestię, by Mariana Janickiego zdymisjonować. Przestanie wówczas być kimś istotnym dla ośrodka władzy.
- Wtedy może prokuratura będzie miała większą swobodę w działaniu w stosunku do Janickiego, czyli będzie miała możliwość postawienia mu zarzutów. Wówczas też funkcjonariusze BOR, którzy w tej chwili są podlegli Janickiemu, będą mieli większą swobodę zeznawania przeciwko niemu - zastanawia się płk Pawlikowski.
Jak informuje w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" mjr Dariusz Aleksandrowicz, rzecznik BOR, ponieważ sygnalizacja wpłynęła do MSW, a nie do Biura, nie będzie jej w żaden sposób komentować. Sam Janicki nie ma takich obiekcji. Na łamach "GW" stwierdza, że te oskarżenia to "hańba i absurd". Co więcej, zarzuca prokuraturze, że to ona jakoby łamie prawo, ujawniając fragmenty zeznań złożonych w trybie niejawnym. "Zapewniam, że wszystkie czynności były wykonywane zgodnie z obowiązującymi procedurami" - brnie szef BOR.
- Brak komentarza. Jako były szef BOR nie znajduję słów dla tego typu wypowiedzi. To hańba, że Janicki dziś broni się w ten sposób - zaznacza Pawlikowski.
Zdaniem mecenasa Bartosza Kownackiego, skoro prokuratura postawiła zarzuty gen. Pawłowi Bielawnemu, byłemu zastępcy szefa BOR, to tym bardziej powinna je postawić Janickiemu.
- W mojej ocenie, dużo łatwiej było uzasadnić odpowiedzialność gen. Janickiego niż gen. Bielawnego, bo podwładny może zawsze zasłaniać się poleceniami swoich przełożonych. To oczywiście nie pozwala uniknąć odpowiedzialności, ale na pewno umniejsza rolę Bielawnego - zwraca uwagę mecenas.
Kownacki podkreśla także, że w sygnalizacji prokuratury znajdują się de facto bardzo poważne zarzuty w stosunku do szefa BOR.
- Nie potrafię zrozumieć stanowiska prokuratury, która występuje z tego rodzaju zawiadomieniem, mimo że nie uznaje tego stanowiska za wystarczające do postawienia zarzutów. Moim zdaniem, to wystąpienie jasno wskazuje, że te zarzuty powinny być sformułowane - zaznacza mec. Kownacki.
Nie wiem i nie wiedziałem
"Nie wiem, dlaczego ja nie podjąłem działań" - tak zeznał w prokuraturze gen. Marian Janicki, gdy padały pytania o zabezpieczenie wizyty prezydenta Kaczyńskiego w Katyniu.
- Jego tłumaczenie dziennikarzowi "Gazety Wyborczej", jakoby "wszystkie czynności były wykonywane zgodnie z obowiązującymi procedurami", oceniam jako działanie PR-owskie. Gazecie można wszystko powiedzieć, by wyglądało to dobrze, natomiast prokuratura wymaga twardych dowodów - podkreśla płk Andrzej Pawlikowski.
Zgodnie z ustawą o BOR to szef tej formacji bierze całkowitą odpowiedzialność za sprawne funkcjonowanie Biura, jak również za realizację ustawowych zadań wykonywanych przez BOR.
W przekonaniu Andrzeja Pawlikowskiego, gen. Janickiego dyskwalifikuje jako szefa BOR okoliczność, że najwyraźniej - co wynika z ujawnionych fragmentów jego zeznań - nie ma pojęcia, jak wygląda ochrona najważniejszych osób w państwie, jak funkcjonuje system bezpieczeństwa.
- Jeżeli szef tłumaczy, że nie wiedział, iż na pokładzie samolotu jest telefon satelitarny, że nie wiedział o wielu innych czynnikach związanych z bezpieczeństwem osób ochranianych, z bezpieczeństwem pana prezydenta, to całkowicie go to dyskwalifikuje jako osobę niekompetentną, która w ogóle nie powinna tego stanowiska przejąć po mnie w 2007 roku. Prawdopodobnie cały ten system bezpieczeństwa pionu działań ochronnych scedował na gen. Pawła Bielawnego, myśląc, że może sobie tak spokojnie funkcjonować. A tak się nie da - stwierdza wyraźnie wzburzony Pawlikowski.
Na ustosunkowanie się do dokumentu minister Jacek Cichocki ma miesiąc. A jeśli nie będzie dymisji?
- To świadczyłoby o tym, że Janicki ma bardzo mocne poparcie w ekipie rządzącej i nikt nie jest go w stanie ruszyć - ocenia Pawlikowski.
- W tym miejscu kieruję apel do pana premiera Donalda Tuska. Jeżeli naprawdę chodzi mu o dobro państwa, jego sprawne i bezpieczne funkcjonowanie, to powinien podjąć męską decyzję w sprawie gen. Janickiego - konkluduje Pawlikowski.
Jak ustalił "Nasz Dziennik", sygnalizacja w sprawie BOR jest pierwszą, jaką prokuratorzy wysłali w związku z prowadzonym przez nich śledztwem. Nie będzie jednak jedyna. Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga planuje przesłać kolejne sygnalizacje informujące o uchybieniach innych instytucji czy urzędników państwowych do kancelarii premiera i MSZ.
Na pytanie, czy jedno z nich może dotyczyć ministra Tomasza Arabskiego, prokurator Renata Mazur oświadczyła, że nie będzie podawać żadnych nazwisk.
- Prokuratura planuje kolejne sygnalizacje. O planach się nie dyskutuje. Jak będą sporządzone, przekażemy państwu, do kogo i w jakim zakresie - obiecała. - Absolutnie nie mogę teraz podać nazwisk - zastrzegła rzecznik prokuratury.
Nasz Dzienni Czwartek, 12 lipca 2012
Autor: au