Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Po Iraku kolej na Iran

Treść

Prezydent USA George Bush uznał za "śmiechu warte" przypuszczenia, jakoby Ameryka przygotowywała się do ataku na Iran. Wypowiadając te słowa na wtorkowej konferencji prasowej w Radzie Europy w Brukseli, zastrzegł jednak, że "wszystkie warianty są studiowane", czym spowodował poruszenie na sali.
Na spotkaniu prezydenta USA z liderami krajów UE jego pomysł stworzenia "wielkiego Bliskiego Wschodu" oraz kwestia programu nuklearnego Iranu znalazły się wśród głównych tematów dyskusji. Bush przypomniał, że Wielka Brytania, Niemcy i Francja prowadzą rozmowy z władzami Iranu, aby nie dopuścić do stworzenia przez ten kraj broni jądrowej.
Obawy, że Iran może stać się kolejną ofiarą amerykańskiego planu "zmiany reżimów" na Bliskim Wschodzie, wyrażał już w styczniu w "New Yorkerze" znany dziennikarz śledczy Seymour Hersh. Jego zdaniem, nie są to obawy bezpodstawne, ponieważ na terytorium Iranu już od połowy roku działają amerykańscy komandosi, identyfikujący obiekty, które mają stać się celem przyszłych uderzeń wojsk USA.
Wiarygodność śledztwa Seymoura Hersha stale potwierdzają i wzmacniają kolejne wypowiedzi prezydenta USA i czołowych jego współpracowników. 2 lutego w dorocznym orędziu "o stanie państwa" George W. Bush stwierdził, że "Iran pozostaje na świecie głównym sponsorem terroru, dąży do opanowania broni jądrowej i pozbawia swój naród wolności, na którą ten zasługuje". Już następnego dnia w Teheranie wystąpienie prezydenta USA uznano nie tylko za "obrazę narodu", lecz także za symptom nadciągającej konfrontacji. Z kolei zapytany przez dziennikarza stacji telewizyjnej NBC o możliwość bombardowania Iranu Bush odpowiedział: może uda się "uregulować ten problem drogą dyplomatyczną, ale nie wykluczam ani jednego z możliwych wariantów". Tezę tę kilkakrotnie powtórzył w czasie swojego obecnego tournée po krajach Unii.
Prezydentowi wtórują jego oficjalni współpracownicy. Jeszcze w 2003 r. zastępca sekretarza stanu USA John Bolton oświadczył na corocznym posiedzeniu komitetu amerykańsko-izraelskich stosunków społecznych w Waszyngtonie, że amerykańska administracja zamierza "rozprawić się" z Iranem, "jak tylko zakończy się wojna w Iraku". Znamienne, że wojownicze oświadczenie Boltona powitano burzą oklasków. W ocenie analityków, w dającej się przewidzieć perspektywie Iran będzie musiał przeżyć ten sam koszmar co saddamowski Irak.
Krajem najbardziej zainteresowanym atakiem USA na Iran jest Izrael. Spacyfikowanie Iraku Saddama Husajna nadal nie zapewniło Izraelowi upragnionej hegemonii w regionie. Na jej przeszkodzie pozostaje Teheran. Wbrew oczywistym faktom żydowsko-amerykańska propaganda przekonuje, że irański program jądrowo-rakietowy zagraża ważnym życiowo interesom Tel Awiwu, a nawet istnieniu państwa izraelskiego. Niezwykle skuteczne żydowskie lobby w USA wywiera coraz większą presję na administrację George'a W. Busha, aby rozprawił się z Iranem, który jest w praktyce uważany za ostatniego poważnego wroga Izraela. Także ten fakt przemawia za tym, że atak na Iran jest wielce prawdopodobny.
Zdaniem rosyjskich ekspertów wojskowych, Amerykanie mogą dokonać ataku na Iran już wiosną tego roku.
Waldemar Moszkowski

"Nasz Dziennik" 2005-02-24

Autor: ab