Po gazie - konflikt o ropę
Treść
Czy Europie Zachodniej, w tym Polsce, grożą teraz przerwy w dostawie ropy naftowej z Rosji? Takie ostrzeżenie wystosowało do ambasadora Białorusi w Moskwie rosyjskie MSZ. Była to reakcja na pozwanie do sądu szefów rosyjskiego koncernu naftowego Transnieft przez białoruskie służby celne, które zarzuciły mu nielegalne przetransportowanie ropy przez Białoruś na Zachód. Zdaniem białoruskich celników, ropa została przetransportowana bez opłacenia cła. Mińsk wprowadził je od 1 stycznia br.
Niezadowolone z wyników umowy w sprawie dostaw gazu przez koncern Gazprom władze Białorusi niedługo się zastanawiały, jak zemścić się na Moskwie i zrekompensować straty materialne, jakie poniosą w wyniku wyższej ceny na gaz. Zaledwie kilka dni po podpisaniu kontraktu z Gazpromem Mińsk zareagował i postanowił, że nie ustąpi w sprawie transportu ropy. Rosja eksportuje rocznie do Europy Zachodniej przez Białoruś ok. 70 mln ton ropy naftowej. Mińsk zażądał, aby za każdą tonę rosyjskie koncerny płaciły cło w wysokości 45 USD.
Odpowiedź Moskwy na pretensje ekonomiczne Białorusi była natychmiastowa i stanowcza. Rosja od razu określiła białoruskie żądania jako przeczące wszystkim międzypaństwowym umowom oraz prawu międzynarodowemu. W sobotę białoruski ambasador w Rosji został wezwany do rosyjskiego MSZ, gdzie wręczono mu notę z żądaniem odwołania wprowadzonej przez Mińsk opłaty celnej. Według niektórych agencji, Rosja ostrzegła w niej, że mogą one doprowadzić do zakłócenia ciągłości dostaw ropy naftowej na Zachód.
Moskwa liczy na to, że konflikt zostanie uregulowany podczas wizyty białoruskiej delegacji rządowej, która prawdopodobnie w najbliższych dniach ponownie przybędzie na rozmowy do Rosji.
Andrzej Kołosowski
"Nasz Dziennik" 2007-01-08
Autor: wa