Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Po co ten szczyt?

Treść

Przywódcy siedmiu najbogatszych państwa świata i Rosji spotykają się dziś w niemieckim kurorcie Heiligendamm nad Bałtykiem. Coraz częściej media, publicyści, część polityków, a także niemiecka ulica zadają pytanie - po co organizuje się szczyt G-8? Jaki sens ma wydawanie milionów tylko po to, aby po kilku dniach i tak stwierdzić, że w zasadzie nic się nie zmieniło? Mieszkańcy północnych Niemiec ponadto boją się lewackich bandytów.



To zwykły spektakl
Były kanclerz Niemiec (1974-1982) Helmut Schmidt w wywiadzie dla hamburskiego dziennika "Bild Zeitung" przyznaje, że w dzisiejszych czasach szczyt G-8 jest tylko zwykłym politycznym i medialnym spektaklem, który nie przyniesie oczekiwanych rozwiązań.
Jego zdaniem, rozmowy w Heiligendamm nie doprowadzą do żadnych zmian w kwestii globalnej gospodarki, gdyż największym zagrożeniem dla niej nie jest ani inflacja, ani eksplodujące ceny nośników energii, lecz zbliżające się zrównanie cen trzech walut: amerykańskiego dolara, euro i chińskiego juana.
Już dzisiaj wiadomo, że nie dojdzie do żadnych wspólnych ustaleń w sprawie zmian klimatycznych. Stany Zjednoczone nie zaakceptują Protokołu z Kioto, a wcześniej na szczycie w Hamburgu Chiny i Indie już stwierdziły, że nie zamierzają redukować emisji dwutlenku węgla, gdyż jest to zadanie dla najbogatszych krajów świata. Media niemieckie nie mają wątpliwości, że pomimo ogromnego osobistego zaangażowania kanclerz Angeli Merkel nie uda się osiągnąć najmniejszego porozumienia.

Tarcza dzieli świat
Bardzo sceptycznie do szczytu w Heiligendamm podchodzi także niemiecka opozycja, a nawet politycy współrządzącego SPD. Zarówno Zieloni, partia lewicowa, jak i socjaldemokraci nie wierzą w możliwość jakiegokolwiek porozumienia podczas G-8 w kwestii tarczy antyrakietowej, która stała się w ostatnich dniach największym problemem. Ostrzegają oni przed zbytnim lekceważeniem słów Władimira Putina i jego gróźb. Politycy tych partii od początku opowiadali się przeciwko tarczy w Europie.
Kanclerz Angela Merkel liczy co prawda, że podczas szczytu państw G-8 w Niemczech dojdzie do szczerego dialogu pomiędzy Rosją a USA w tej sprawie, ale jak podkreślają tutejsze media - najprawdopodobniej na życzeniach się skończy.

Społeczeństwo ma dość antyglobalistów
Dość szczytu ma także niemiecka ulica, która nie widziała dotąd tak gwałtownych bitew ulicznych, jak w ostatnich dniach w Hamburgu i Rostoku. Społeczeństwo i większość mediów są w tej kwestii zgodni - to nie demonstracje, to bandytyzm. Hamburski "Bild" w czołówce zadaje pytanie skierowane do lewackich bojówek: "Czy chcecie nas pozabijać?". "Mitteldeutsche Zeitung" protesty przeciwko G-8 nazywa orgią przemocy. "Bandy bojówkarzy pod płaszczykiem protestu ukazują publicznie wolę niszczenia" - napisał "Neue Rhein Zeitung". Ludzie boją się wychodzić na ulice, sklepikarze w Rostoku, Bad Doberan w obawie przed zniszczeniami pozabijali deskami swoje witryny sklepowe.

Policja także się zbroi
Służby porządkowe również przygotowują się do starć, do których niewątpliwie dojdzie, i zapowiadają, że w takich wypadkach będą interweniować z jeszcze większym zdecydowaniem i determinacją. Podczas ostatnich zajść ulicznych rannych zostało ponad 430 policjantów, z czego 30 ciężko.
Waldemar Maszewski, Heiligendamm
"Nasz Dziennik" 2007-06-

Autor: wa

Tagi: szczyt g-8