Po Chodorkowskim czas na Liebiediewa
Treść
Zamaskowani żołnierze jednostki specjalnej OMON otoczyli wczoraj w Moskwie biurowiec, w którym mieści się siedziba banku NRB należącego do rosyjskiego oligarchy Aleksandra Liebiediewa. Funkcjonariusze ochraniali urzędników z resortu spraw wewnętrznych, którzy przeszukiwali biura banku.
Oficjalnie współpracownicy Liebiediewa mówią, że nie znają przyczyn zainteresowania milicji i prokuratury działalnością jego firm. - Wszystko filmujemy i nagrywamy - powiedział jeden z nich Artem Artemowicz.
Liebiediew jest jednym z najbogatszych Rosjan. Wraz z Michaiłem Gorbaczowem jest właścicielem 49 proc. akcji wydawcy opozycyjnego dziennika "Nowaja Gazieta", której dziennikarką byłą zamordowana w tajemniczych okolicznościach Anna Politkowska. Imperium Liebiediewa obecne jest także na Zachodzie. Należą do niego np. brytyjskie dzienniki "The Independent" i "The Evening Standard".
Jak większość najbogatszych rosyjskich przedsiębiorców, także Liebiediew ma w swoim życiorysie długi okres współpracy ze służbami specjalnymi. W latach 1982-1992 pracował w wywiadzie zagranicznym sowieckiego KGB, a następnie jego następcy - Służbie Wywiadu Zagranicznego Rosji.
Liebiediew, którego majątek szacuje się na 3 mld dolarów, próbuje też swoich sił w polityce. Kandydował, jednak bez powodzenia, na stanowisko mera Moskwy, chciał zostać również merem Soczi, ale nie udało mu się zarejestrować. W latach 2004-2007 był deputowanym do Dumy Państwowej, gdzie kilkakrotnie zmieniał frakcję. Obecnie związany jest z lewicową partią Sprawiedliwa Rosja.
Akcja rosyjskich służb śledczych, która zbiegła się z wygłoszeniem (w tym samym dniu) ostatniego słowa przed sądem przez innego rosyjskiego oligarchę Michaiła Chodorkowskiego, jest czytelnym sygnałem od władz, że wielki biznes nie może pozwolić sobie na zbyt dużą niezależność.
Piotr Falkowski
Nasz Dziennik 2010-11-03
Autor: jc